fbpx
Karol Kleczka kwiecień 2022

Wakacje jak z koszmaru

David Vann już nieraz udowodnił mistrzostwo w budowie dusznych relacji między bohaterami czy sprawność w portretowaniu postaci na skraju załamania nerwowego. Nie inaczej jest w Komodo, co choć stanowi o sile czwartej powieści amerykańskiego pisarza wydanej po polsku, to jednak daje poczucie pewnej powtarzalności autora.

Artykuł z numeru

Neuronauka i neurobzdury

Czytaj także

Edyta Zielińska-Dao Quy

„Błogosławieni ci, którzy opłakują”

Vann to pisarz bez wątpienia sprawny. Ma patent na dramat wywracający wnętrzności na wierzch: weź międzypokoleniowe rodzinne traumy, ciasnotę form życia, w które próbują się wcisnąć bohaterowie, w tle umieść majaczącego ducha ojca samobójcy, a całość osadź w skrajnych amplitudach temperatur – od chłodów Alaski, przez upały Kalifornii, po tropikalne Komodo. Ta schematyczność może przeszkadzać w lekturze, pozostawiając czytelnikowi jednak przyjemność z oceny zabiegów formalnych pisarza oraz rozkładu punktów kulminacyjnych. Vann również to potrafi, prowadząc w Komodo od nieco usypiających opisów morskiej fauny do nokautujących uderzeń fabularnych.

Odmienność tej powieści Vanna na tle innych polega na zogniskowaniu akcji w postaci kobiecej – Tracy. Jego dotychczasowi protagoniści mierzyli się z trudami męskości, a Tracy ma znacznie więcej na karku – dwóch hiperaktywnych synów, nieobecną matkę, pogubionego brata i bezużytecznego męża. Łączy ich obojętność w stosunku do bohaterki, bez której prawdopodobnie dłużej by nie przeżyli. Tracy udaje się na zasłużone wakacje po to, by wrócić z nich bardziej zmęczoną do piekielnego, choć jakże zwykłego domu. Bohaterka potrafi zirytować, ale ostatecznie budzi empatię, a Vann po raz kolejny osiąga sukces w doprowadzeniu czytelnika do wniosku: nigdy nie chciałbym się znaleźć w takiej sytuacji.

David Vann

Komodo tłum. Dobromiła Jankowska

Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2022, s. 252