15 września ukazał się raport komisji pracującej pod kierownictwem Tomasza Terlikowskiego, mającej za zadanie przebadać sprawę dominikańskiego zakonnika Pawła M., który przez wiele lat dopuszczał się wykorzystywania seksualnego, psychicznego i licznych manipulacji przede wszystkim wobec kobiet zaangażowanych w prowadzone przez niego duszpasterstwo i przewodnictwo duchowe. Mandat komisji obejmował także ocenę działań władz zakonu wobec działał Pawła M. i ich skutków.
O sprawie nieprawidłowości u dominikanów opinia publiczna dowiedziała się szeroko na początku marca br., kiedy to zakon opublikował dwa komunikaty: jeden wystosowany przez braci Konwentu we Wrocławiu, drugi autorstwa prowincjała Pawła Kozackiego OP. Wynikało z nich, że dominikanie zamierzają rozliczyć się z niechlubną przeszłością oraz pomóc osobom pokrzywdzonym przez duszpasterza, który uruchomił „intensywny mechanizm przypominający funkcjonowanie religijnej sekty”. Z czasem poznaliśmy personalia zakonnika Pawła M., a dzięki dogłębnym reportażom Pauliny Guzik opublikowanym w internetowym serwisie „Więzi”, jak również osobistemu wyznaniu Sebastiana Dudy, będącego pokrzywdzonym przez Pawła M., poznaliśmy bolesne fakty z niedawnej przeszłości zakonu kaznodziejskiego.
***
Sprawa Pawła M. zdawała się na pierwszy rzut oka koncentrować na jednym duszpasterzu. Jednak z biegiem czasu ukazywały się kolejne doniesienia zwracające uwagę na mniej lub bardziej czynne zaniedbania władz polskiej prowincji dominikanów oraz przełożonych Pawła M. Pojawiały się głosy o kryciu poczynań zakonnika przez Macieja Ziębę OP (prowincjała w latach 1998–2006), któremu bliskie było „duszpasterstwo sukcesu” uprawiane przez Pawła M. Osoby skrzywdzone przez dominikanina przywoływały także zarówno doświadczenie wtórnej wiktymizacji ze strony obecnych władz zakonu, jak również braku wsparcia dla nich. W międzyczasie zakonnik trafił do aresztu w związku z rozpoczęciem śledztwa prokuratury i usłyszał siedem zarzutów dotyczących gwałtu i zmuszania do innych czynności seksualnych. W konsekwencji tych informacji dominikanie wszczęli też proces kanoniczny w sprawie zakonnika i 30 marca 2021 r. powołali komisję śledczą, która podjęła się zbadania sprawy. Dziś ukazał się jej raport.
W streszczeniu raportu (tekst ma ponad 250 stron) czytamy, że już samo „dopuszczenie Pawła M. do święceń, pracy duszpasterskiej, sprawowania sakramentów, w tym sakramentu pokuty, i głoszenia Słowa Bożego, pozbawione odpowiedniej duchowej superwizji oraz kontroli intelektualnej, było błędem”. Autorzy podkreślają, że zgłaszane problemy z zakonnikiem, były bagatelizowane przez przełożonych, zaś osoba Pawła M. cieszyła się wsparciem prowincjała Macieja Zięby OP ze względu na „charyzmę gromadzącą setki ludzi na sprawowanej liturgii”. Komisja potwierdziła, że prowadzona przez duszpasterza Wspólnota św. Dominika, opierała się na psychomanipulacji i przemocy seksualnej, a działania jej lidera budziły wątpliwości jego współbraci, lecz „mimo tej wiedzy przełożeni polskich dominikanów nie podjęli wówczas wysiłku, by szczegółowo zbadać aberracje teologiczne w postępowaniu Pawła M.”.
Kary nakładane na zakonnika miały wymiar pokutny, zaś osoby skrzywdzone zostały potraktowane niewłaściwie i wprowadzane w błąd co do sytuacji Pawła M. Dominikanie przez dwie dekady nie reagowali na ich skargi.
Jak się okazuje sprawa charyzmatycznego dominikanina była przez cały ten czas dobrze znana władzom, ponieważ w aktach prowincjała (w części tajnej) znajdowały się „wszystkie istotne informacje wskazujące na poważne zaburzenia osobowości Pawła M. oraz stopień pokrzywdzenia członków Wspólnoty św. Dominika we Wrocławiu”. Paweł M., nie będąc właściwie prawnie skazanym, mógł funkcjonować w przestrzeni duszpasterskiej, a z upływem lat podlegał coraz mniejszym ograniczeniom, co umożliwiało dopuszczenie się kolejnych przypadków wykorzystywania seksualnego osób.
Komisja zwróciła również uwagę na opieranie się na nierzetelnych opiniach psychologicznych i psychiatrycznych, oraz prawnych. „W trakcie dwudziestu lat sporządzono ich kilka, o różnej jakości warsztatowej i o sprzecznych konkluzjach” – czytamy w streszczeniu raportu, a doradztwo prawne, z którego korzystali dominikanie, zostało określone jako „amatorskie”.
***
„To jest raport, który oddaje sprawiedliwość pokrzywdzonym” – podkreślił podczas prezentacji raportu przewodniczący komisji Tomasz Terlikowski. Obszerny dokument zawiera kilkadziesiąt rekomendacji komisji, które dotyczą zarówno rozwiązania problemów niekompetencji w sprawach prawnych, rozliczania się z niewygodnych faktów, wdrażania kar i właściwego podejścia do osób pokrzywdzonych, jak i również formacji zakonników i ich superwizji ze strony przełożonych. Komisja stwierdziła, że zakon wykazywał nadmierne zaufanie do sprawcy przemocy, a nie bagatelizował sytuację osób przez niego skrzywdzonych.
„Naszym zadaniem jest ujawnienie prawdy i zaspokojenie podstawowego prawa do poznania prawdy o pokrzywdzonych” – dodawał w konferencji prasowej Michał Królikowski odpowiedzialny za część prawną prac komisji, którą sam określił jako „komisję prawdy i pojednania”. „Komisja prowadziła postępowanie dowodowe w metodologii właściwej dla postępowania sądowego, z tą różnicą, że składanie zeznań było dobrowolne. Część pokrzywdzonych prosiła o niewłączenie ich głosów” – mówił prawnik.
Komisja przesłuchała 31 byłych i obecnych dominikanów, a także 41 innych świadków – w tym kilkanaście osób pokrzywdzonych – oraz dysponowała całością dokumentacji zawartej w archiwum prowincji.
Królikowski podkreślił, że obecne władze prowincji współpracowały w zakresie prac komisji. Zebrany materiał dowodowy prawnik ocenia jako zgodny z prawdą i potwierdzony w kilku źródłach. Komisja, procedując w trybie sądowym, doprowadziła m.in. do konfrontacji świadectw. Terlikowski dodawał, że komisja nie była w stanie stwierdzić, ile osób skrzywdził Paweł M., ponieważ w pewnym okresie zakonnik działał „w podziemiu, niejako poza strukturami”. Dlatego szef komisji przewiduje, że mogą zgłosić się nowe ofiary.