fbpx
fot. Stefan Themerson/Archiwum Themersonów
Urszula Pieczek grudzień 2019

Linie tęsknoty

Tęsknota wyrasta z braku, a jej miarą jest odległość. Zarówno ta liczona w kilometrach, jak i ta odmierzana wskazówką zegara. Z jednej strony „tęsknię” za tym, co odległe – przeszłe, minione, utracone (za oponkami serowymi Babci, czyli za smakiem dzieciństwa, za nieżyjącą, ale wciąż bliską mi osobą), z drugiej – za tym, co (choć częściej jednak „za kimś, kto” czy „do kogoś, kto” jest mi drogi) znajduje się w tym samym czasie w pewnym oddaleniu (tęsknię do Ciebie, bo dzieli nas dystans np. 6524 km).

Artykuł z numeru

Wierzę, wątpię, odchodzę

Wierzę, wątpię, odchodzę

O ile w pierwszym przypadku tęsknota przekształca się we wspomnienie, które chcę przywoływać i pielęgnować, o tyle w drugim – podporządkowuje sobie codzienność, zmusza do konfrontacji z pytaniem postawionym przez Olgę Tokarczuk w Domu dziennym, domu nocnym: „Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą?”

Od do

Sześć lat po publikacji anglojęzycznego wydania[1], dzięki Fundacji Terytoria Książki i Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu, do rąk czytelników i czytelniczek w Polsce trafiają Niewysłane listy. Listy, dzienniki, rysunki, dokumenty. 1940–1942 Franciszki i Stefana Themersonów. Na tę starannie zaprojektowaną książkę składa się 408 stron (a w zasadzie kart formatu A4) pełnych reprodukcji telegramów, oficjalnych dokumentów, zdjęć, rysunków Franciszki oraz transkrybowanych zapisków z dzienników Stefana, przekładów jego opowiadań[2] i wreszcie korespondencji małżeństwa awangardzistów[3]. To bowiem listy są dla tego tomu najważniejsze. Książka jest przede wszystkim zapisem tęsknoty Franciszki i Stefana Themersonów z czasu ich wojennej rozłąki.

II wojna światowa zastała artystów w Paryżu, do którego przeprowadzili się pod koniec 1937 r. (pewne źródła podają, że był to początek 1938 r.). 3 września 1939 r. oboje zgłosili się na ochotników do Wojska Polskiego we Francji. Franciszka pracowała jako ilustratorka i kartografka dla Rządu RP na Uchodźstwie, w 1940 r. przydzielono ją do pracy w Wielkiej Brytanii. Stefan z kolei został powołany do wojska i wysłany do akademii wojskowej w Bretanii, której żołnierze nigdy nie trafiają na front (więcej o porzuceniu żołnierzy przez dowódców można przeczytać we Wstępie). Rozstanie Franciszki i Stefana miało miejsce 28 maja 1940 r. Spotkają się ponownie w sierpniu 1942 r.

Pomiędzy

Franciszka po przybyciu „Batorym” do Wielkiej Brytanii i zamieszkaniu w Londynie próbuje odnaleźć Stefana, od przyjaciół dowiaduje się, że mąż żyje i jest zdrowy. Zdobywa jego adres, wysyła pieniądze, listy, telegramy. Pierwszy list, który Franciszka wysyła do męża, datowany jest na 17 października 1940 r., czyli cztery i pół miesiąca od chwili ich rozstania. Podróże listów trwają długo: szukają swego adresata, Stefana, który niejednokrotnie zmienia miejsce zamieszkania. Listy Themersonów się mijają, niektóre do nich nie trafiają, często przychodzą zbiorczo, np. po trzy po wielu tygodniach milczenia. Ta korespondencja rządzi się dynamiką właściwą czasom, w których powstaje – raz jest w ciągłym ruchu, by za chwilę przepaść bez wieści.

Prócz tła społeczno-politycznego (w książce znaleźć można komentarze dotyczące rosnącego antysemityzmu, historię likwidacji getta w Otwocku, dzieje getta warszawskiego, informację o serii nalotów niemieckich na Wielką Brytanię w latach 1940–1941) Niewysłane listy dają wgląd w życie intelektualne na emigracji – w otoczeniu Franciszki i Stefana znajdują się np.: prawnik Stefan Konorski, lekarka i wybitna psychoanalityczka Hanna Poznańska, pisarka i tłumaczka Mira Złotowska (później Michałowska), psychiatra i neurolog Jan Leyberg, reżyser i scenarzysta Eugeniusz Cękalski czy artystka Teresa Żarnowerówna. Dużą część korespondencji Franciszki i Stefana (prócz wymiany informacji na temat pozostałej w Polsce rodziny) zajmują pozdrowienia od i dla przyjaciół (czasem rozczulające dopiski pod właściwą treścią listu od najbliższych lub osób, które po drodze list czytały). Co prawda, nie wszyscy znajdujący się w ich towarzystwie traktowani byli wyłącznie z serdecznością – Franciszka często dzieli się swoim zniechęceniem wobec pojawiających się w jej kręgu osób, nie przebierając w słowach, pisze Stefanowi w zaufaniu np.: „Ona była zresztą zawsze potencjalnie durna” lub „To takie kura-wierszydło”. Język Franciszki nie chowa emocji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się