Mówienie o kulturze i historii polskich żydów, w tym o Zagładzie, niekoniecznie sprzyja mierzeniu się z trudną pamięcią o postawach Polaków wobec Żydów – zauważają w swojej książce Elżbieta Janicka i Tomasz Żukowski. Nowe polskie narracje o Żydach, opowiadane z perspektywy większości i będące pod jej kontrolą bardziej niż rozbrajaniu kulturowych wzorców Innego służą potwierdzaniu nieskazitelnego autowizerunku nieżydowskich Polaków. Zamiast zbliżać, oddalają od tego, co niewygodne i podważające fundamenty polskiej tożsamości – a co wiąże się z pamięcią o Zagładzie. Do takich wniosków dochodzą badacze, analizując wybrane „teksty kultury kwalifikowane jako wydarzenia kulturalne i artystyczne”. Są nimi: film dokumentalny Po-lin Jolanty Dylewskiej (2008), rekonstrukcja likwidacji getta w Będzinie (2010), akcje Rafała Betlejewskiego: Tęsknię za Tobą, Żydzie i Płonie stodoła (2010), upamiętnienia mostu nad Chłodną w Warszawie (1996, 2007–2011) oraz Dom Kereta w Warszawie (2012). Autorzy przyznają, że wydarzenia dobrali na podstawie trzech kryteriów: deklaracji nieagresji wobec historiografii krytycznej (rozumiem, że chodzi o deklarację twórców tych wydarzeń), szerokiego społecznego rezonansu, który zyskały, oraz pozytywnych emocji deklarowanych zarówno przez twórców, jak i odbiorców wydarzeń.
Wyobrażeni radykalnie inni
Wybrane wydarzenia w mniejszym lub większym stopniu ilustrują przemoc filosemicką, jak Janicka i Żukowski nazywają zjawisko uprzedmiotowiające członków i członkinie społeczności żydowskiej m.in. poprzez cenzurowanie bądź odebranie im głosu. Badacze odwołują się tu do „allosemityzmu”. Ukute przez Artura Sandauera pojęcie zwraca uwagę na wspólny rdzeń antysemityzmu i filosemityzmu – Żydzi, identyfikowani jako jednolita grupa, do tego tak radykalnie inna, że w najmniejszym ułamku nienależąca do zbiorowości postrzeganej jako własna, budzą ambiwalentne uczucia – niechęci bądź fascynacji; bardzo rzadko postawy wobec nich są neutralne. Autorzy twierdzą, że obserwowany dziś filosemityzm jest nową formą dyskryminacji głęboko tkwiącą w polskiej kulturze. W strategiach obrazowania Żydów oraz Zagłady w wybranych tekstach kultury odsłaniają ukryty mechanizm przemocy. Jedną z najlepszych ilustracji dekonstruowania pozornie otwartych na pamięć o Żydach tekstów kultury jest analiza filmu dokumentalnego Po-lin.
Są mi bliskie zarówno krytyczne podejście do mówienia z perspektywy większości o Żydach i Zagładzie we współczesnej Polsce, jak i wyraźny sprzeciw Janickiej i Żukowskiego, by za sukces pracy pamięci uznać samą deklarację pozytywnego stosunku do tematów żydowskich w dyskursie publicznym. Niektóre założenia autorów budzą jednak wątpliwość. Zacznę od tego, że polska kultura i społeczeństwo przedstawione w książce jawią się jako monolityczne byty, a autorzy wydają się przekreślać znaczenie oddziaływania w ich obrębie dyskursu krytycznego, który postrzegają jedynie jako efekt pracy wąskiej grupy badaczy i badaczek. Według autorów nie ma mowy o ukształtowaniu się kanonu, zatem o osadzeniu się krytycznego dyskursu w polskiej kulturze i świadomości społecznej. Co więcej, badacze opisują pozycję, którą zmuszeni są przyjąć Żydzi wobec przemocy filosemickiej w taki sposób: „[o]biekt uczuć pozytywnych stara się (…) zazwyczaj życzliwość odwzajemnić, nie zaś żądać rozliczeń i wyjaśnień” (s. 13). Zgodzę się, że protestując wobec filosemickich przedstawień łatwo o etykietę „niewdzięcznych Żydów”, co zniechęca do działania. W tekstach brakuje jednak ukazania potencjalnych strategii, które mogą przyjmować reprezentanci różnych środowisk żydowskich wobec tego typu filosemickich wydarzeń – wyrażać sprzeciw, negatywne opinie bądź podobnie postrzegać kulturę i historię żydowską czy realizować inne własne potrzeby. Ponadto badanie wydarzeń jako tekstów kultury bez uwzględnienia motywów, postaw, interpretacji, pamięci i tożsamości jednostek odnoszących się do nich w różny sposób, w tym ich twórców, zawęża zakres dokonywanych interpretacji – trudno na ich podstawie formułować wnioski na temat świadomości współczesnego społeczeństwa w ogóle, które jednak pojawiają się w książce.
Narcystyczny wizerunek świadka
To, co ważne i cenne w książce, to uczynienie główną osią interpretacji sposobu definiowania polskich świadków Zagłady. Janicka i Żukowski już we wstępie przedstawiają własne rozumienie postaw charakteryzujących tych, którzy znaleźli się blisko zagłady Żydów: „(…) Polacy nie byli biernymi i bezsilnymi świadkami Zagłady. Byli jej współuczestnikami, niekiedy bezpośrednimi sprawcami. W masie swojej współdeterminowali los żydowskich obywateli, w związku z czym spoczywa na nich współodpowiedzialność za przebieg i wynik Zagłady Żydów polskich” (s. 7). W ten sposób badacze oddają obraz dominujących wówczas postaw. Pomijają jednak fakt, że niektórzy Polacy byli biernymi i bezsilnymi świadkami Zagłady, a jeszcze inni ryzykowali życie swoje i swojej rodziny, by udzielić Żydom schronienia. To, że – jak wskazuje coraz więcej badań – takie postawy należały do mniejszości, nie musi od razu usuwać ich z pola widzenia w prowadzonych analizach. Możliwe że rozpoznanie tylko negatywnych zachowań polskich świadków czyni bardziej widocznymi strategie obrane w analizowanych tekstach kultury, gdzie emocje, opinie i zachowania nielicznych prezentowane są jako powszechne, a różnego typu postawy antysemickie zostają bądź przemilczane, bądź uznane za nieaktualne, skoro zainteresowanie kulturą i historią polskich Żydów jest tak duże.
Badacze pokazują, jak wybrane wydarzenia kształtują przestrzeń, w której uczestnicy wyrażają żal, żałobę, poczucie straty, tęsknoty za żydowskimi mieszkańcami Polski. Dzieje się to jednak nie tyle bez rozpoznania, jak rzadkie były to uczucia wśród świadków Zagłady, ile z sugestią, że to właśnie te, a nie inne przeważały wtedy w całym społeczeństwie. Janicka słusznie charakteryzuje tego typu zabiegi: „Zrekonstruowane w ten sposób doświadczenie jest jednakowoż doświadczeniem zmistyfikowanym. Podobnie jak mistyfikacją jest opatrzenie minionego obrazu aktualnym afektem: żalem i żałobą” (s. 189). Przypomina to postawioną w Polskim teatrze Zagłady Grzegorza Niziołka diagnozę , że rzeczywista empatia wobec ofiar Zagłady będzie możliwa dopiero wtedy, gdy gruntowanej przemianie poddamy porządek symboliczny polskiej kultury. To on w dużym stopniu pozostaje odpowiedzialny za brak współodczuwania z Żydami w czasie wojny i po jej zakończeniu, bo, jak zauważa badacz: „W swoich najbardziej rozpowszechnionych i społecznie zakorzenionych paradygmatach okazał się ciasny, tylko pozornie uniwersalny, zamknięty na doświadczenie innych, skupiony na celebrowaniu własnych nieszczęść” (s. 154). Janicka i Żukowski pokazują, jak nowe narracje o Żydach koncentrują się na wyobrażonym cierpieniu świadków Zagłady i potwierdzają dominującą tożsamość i pamięć, zamiast je problematyzować. Janicka postuluje: „»Żyda« z wykluczającego okrzyku należałoby zamienić na Żydów konkretnych, wbrew dyskryminującemu stereotypowi różnych, podzielonych, czasami bliskich tradycyjnej żydowskiej tożsamości, a często zupełnie jej obcych, za to włączonych w dialog o wspólnej nam wszystkim teraźniejszości, wnoszących w nią swój wkład i formułujących żądania, chcących ją przekształcać lub w jakiś punktach zachować. Z takimi właśnie Żydami – uczestnikami naszego wspólnego życia – nie umiemy sobie jako kultura poradzić” (s. 147). Chodzi o rozpoznanie Żydów jako podmiotów będących częścią polskości, niekiedy różniących się, ale nie radykalnie odmiennych i egzotycznych – zatem o wyjście poza etniczne rozumienie polskości.
_
Elżbieta Janicka, Tomasz Żukowski
Przemoc filosemicka? Nowe polskie narracje o Żydach po roku 2000
Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2016, s. 296