fbpx
Marta Duch-Dyngosz Kwiecień 2015

Rekolekcje narodowe

Najwyższe wskaźniki antysemityzmu notuje się w województwach: podlaskim, lubelskim i podkarpackim, w których przed Zagładą społeczności żydowskie były najliczniejsze. W tych regionach wiara w mord rytualny jest najsilniejsza, a Żyd wciąż bywa postrzegany jako postać demoniczna.

Artykuł z numeru

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Niepokoi żywotność legend o krwi – od XIX w. funkcjonujących w społecznej świadomości jako mordy rytualne. Wiele narracji o nieprawdziwych oskarżeniach kierowanych przez świat chrześcijański pod adresem Żydów ukształtowało się w średniowieczu. Należały do nich: porywanie chłopców dla chrześcijańskiej krwi, bezczeszczenie hostii, zatruwanie studni, pomaganie diabłu. Przez stulecia potwierdzały one wizerunek Żyda jako odwiecznego wroga. Tyle tylko że to Żydzi padali jego ofiarą: torturowani i brutalnie mordowani przez chrześcijan. Wartość mobilizacyjną mitu o krwi potwierdziły stosunkowo niedawne – biorąc pod uwagę średniowieczny rodowód legendy – powojenne pogromy w Polsce, jak np. w Kielcach w 1946 r.

Trwanie wiary w legendy o krwi nieczęsto i niechętnie poddajemy publicznej dyskusji. Tym bardziej zaskakuje krytyczne podjęcie tematu przez Zygmunta Miłoszewskiego w kryminale Ziarno prawdy. Tę właśnie drugą część cyklu o prokuratorze Teodorze Szackim niedawno przeniósł na duży ekran Borys Lankosz. Gdy śledztwo w sprawie morderstwa w Sandomierzu coraz ściślej zaczyna łączyć się z legendą, Szacki początkowo nie wierzy w trwałość mitu: „Mord rytualny to bajka. (…). I każdy wie, że to bajka, którą się opowiadało dzieciom, żeby były grzeczne, bo inaczej przyjdzie zły Żyd i je zje” (s. 71). Szybko zdaje sobie jednak sprawę, jak niewiele trzeba, by zbudzić demony przeszłości, zwłaszcza że w Sandomierzu oparcie dla wiary w mordy stanowią obrazy: ogromnych rozmiarów płótno z cyklu Męczeństwo Sandomierzan umieszczone w katedrze oraz mniejsze w kościele św. Pawła.

Po raz pierwszy do publicznej rozmowy o obecności przedstawień mordu rytualnego w przestrzeniach sakralnych wezwał ks. Stanisław Musiał. W tekście z 2000 r. pt. Droga krzyżowa Żydów sandomierskich pisał: „te obrazy, w tym miejscu, zawsze uwłaczać będą naszej ludzkiej godności”. I zaproponował utworzenie w Sandomierzu muzeum antysemityzmu. Choć jego propozycję poparło wielu mieszkańców, nie spotkała się ona ze zrozumieniem ani ze strony lokalnego kościoła, ani tamtejszych władz.

Tak, to antysemityzm

Wprawdzie dyskusji o żywotności wiary w rytualne mordy nie towarzyszyły tak wielkie emocje jak późniejszej debacie o Jedwabnem, ale argumenty padły podobne. Jak choćby ten, że gdyby o tych problemach milczeć, odeszłyby w społeczną niepamięć. Taki sposób myślenia dobrze ilustruje zarzut, że rozmowa o nieprawdziwości legend o krwi włącza je do społecznej świadomości i wzmacnia ich żywotność. Podobne rozumowanie ujawnia się w dyskusji o antysemityzmie Polaków – niektórzy przekonują, że przyczynia się ona jedynie do wzrostu antysemickich postaw. Czy zatem nazywając antysemityzm, stwarzamy go? Przeczy temu społeczna rzeczywistość, np. nieanonimowo dokonywane wpisy w serwisach społecznościowych i portalach internetowych. Autor jednej z recenzji ekranizacji Ziarna prawdy pisze: „Najlepszym fragmentem filmu jest animowana czołówka ukazująca mordy rytualne dokonywane przez Żydów w Sandomierzu. Szybko jednak okazuje się, że zamiast horroru widzowie mają do czynienia z politycznie poprawnym kryminałem, filmem pełnym antypolskich kłamliwych stereotypów”. Jak określić tę opinię inaczej niż jako wiarę w średniowieczny przesąd i „polski antysemityzm wyssany z mlekiem matki”? Zbyt długo milczeliśmy o niechęci wobec Żydów i jej konsekwencjach. Nazwanie problemu nie powołuje go do życia, staje się natomiast niezbędne dla jego uświadomienia i pracy nad jego konsekwencjami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się