Całymi latami moje własne uczucia leżały uśpione jak skamielina wewnątrz paciorka z bursztynu. Teraz, 50 lat od zakończenia wojny, pragnę odsłonić moją przeszłość i dowiedzieć się, kim byłam… Całymi latami nie mówiłam o wojnie. Ludzie tracili życie. Rodzice patrzyli, jak zabijano ich dzieci. Ja ocalałam. O czym miałabym opowiadać?”[1]. Cytat jest urywkiem z pamiętnika zmarłej w 2014 r. Miriam Winter, historyczki teatru, ocalałej z Zagłady dziewczynki żydowskiej z Polski, która wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych w 1969 r. Urodziła się 2 czerwca 1933 r. w zamożnej rodzinie żydowskiej w przedwojennej Łodzi. Jak większość dzieci żydowskich straciła całą swoją najbliższą rodzinę. Od 1941 r. do zakończenia wojny Miriam żyła w ukryciu. Jej głównymi opiekunami było młode małżeństwo: Maryla i Ryszard, z którymi została przez trzy lata od zakończenia wojny. Zamiast podjąć naukę, pracowała długie godziny w sklepie młodej pary w Ząbkowicach Śląskich na Ziemiach Odzyskanych. Nie potrafiła poradzić sobie ze swoim sieroctwem, poczuciem zagubienia egzystencjalnego, także szantażem emocjonalnym ze strony opiekunów, którzy zarzucali dziewczynce, że nie odwdzięcza im się za pomoc, jaką jej okazali w czasie wojny. Podobnie jak wielu ukrywanym dzieciom, które znalazły się w trudnych, chłodnych relacjach z ich wojennymi opiekunami, Miriam towarzyszyło poczucie winy, gdy opuszczała swoich wybawców.
Wspomnienia te zawierają typowe dla doświadczenia Holokaustu wątki, często opisywane przez żydowskich nastolatków i dzieci. Historia ta jest pełna przemilczeń. Okoliczności zmusiły młodych Żydów do stłumienia własnej tożsamości w celu przetrwania. Kiedy presja ustąpiła, wielu poczuło wewnętrzny przymus, by podjąć poszukiwania własnego „ja” sprzed wojny i z lat wojennych, równocześnie odczuwając ból związany z nieodwracalną utratą swoich rodzin, społeczności i tożsamości z okresu przedwojennego. Dzieciom żydowskim podczas Holokaustu dzieciństwo zostało odebrane i zniszczone przed ich wejściem w okres dojrzałości. Miały one świadomość następstw swoich wojennych doświadczeń, co jasno wyrażały w wywiadach i relacjach spisywanych tuż po wojnie: „Jesteśmy teraz starymi młodymi kobietami. Jestem sierotą”[2]; „Tej Joasi już nie ma”[3]. Materiały te wraz ze świadectwami zebranymi w okresie tuż po Zagładzie stanowią dokumentację, która przybliża i pomaga nam zrozumieć lęki młodych ocaleńców o własną tożsamość, przeżywanie żałoby z powodu pomordowanych rodzin, opłakiwanie utraconego dzieciństwa, a także, w przypadku późniejszym powojennych świadectw – dociekliwe zgłębianie własnych wspomnień: co i w jaki sposób pamiętam oraz jak pracuje moja pamięć.
Ważne, by przypomnieć, że w czasie Zagłady współczynnik śmiertelności zarówno wśród żydowskich dzieci, jak i Żydów w podeszłym wieku był szczególnie wysoki. Według wiarygodnych szacunków przeżyło od 6 do 11% przedwojennej populacji żydowskich dzieci w Europie, która liczyła w przybliżeniu 1,1–1,5 mln osób, w porównaniu do 33% dorosłych ocalałych[4]. Zatem historia ocalałych dzieci żydowskich reprezentuje historię mniejszości w mniejszości.
Niedoceniane historie
Szkoła historiografii konwencjonalnej traktowała świadectwa ocalałych dzieci z dużą nieufnością, mimo iż były one skwapliwie zbierane już pod koniec wojny zarówno dla celów psychologicznych: żeby zrozumieć rozwój emocjonalny ocalałych, jak i dla celów edukacyjnych: aby ukazać spustoszenie wywołane wojną, przeciwstawić się faszyzmowi, zapobiec przyszłym ludobójstwom. Członkowie Żydowskich Komisji Historycznych na Węgrzech, w Polsce i w Niemczech, utworzonych w celu udokumentowania zagłady Żydów, uważali, że dziecięce relacje mają dla historyków niewielką wartość poznawczą. Tłumaczyli że dzieciom na tym etapie rozwoju brak zdolności przekazywania zarówno własnych doświadczeń, jak i ogólnych informacji, a także umiejętności refleksji, którą mają dorośli. Takiego zdania była np. Genia Silkes (Sylkes) (1914–1984), ocalała, członkini Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej, utworzonej w Polsce w sierpniu 1944 r. i przekształconej w Żydowski Instytut Historyczny (ŻIH) w październiku 1947 r. W 1945 r. Genia Silkes opracowała szczegółowe instrukcje prowadzenia wywiadów z ocalałymi dziećmi dla świeżo powstałych w Polsce Żydowskich Komisji Historycznych. Wśród 7300 świadectw ocalonych zgromadzonych między rokiem 1944 a 1948 w Polsce, 429 świadectw zostało napisanych bądź podyktowanych przez dzieci, urodzone w 1929 r. i później. Więcej niż trzy czwarte świadectw dziecięcych zostało złożonych w języku polskim, drugim w kolejności był jidysz, bardzo rzadko: niemiecki i rosyjski. Z jednej strony Silkes i inni aktywiści Żydowskich Komisji Historycznych uważali, że w świadectwach dzieci można odnaleźć przykłady oporu i heroizmu, odwagi młodych ocaleńców oraz ich umiejętności przeżycia. Z drugiej zaś strony nie byli oni w stanie uznać podmiotowości ocalałych dzieci, pomimo iż w 199 złożonych przez nie świadectwach (w tym 99 przez dziewczęta) wskazywały na swoje działania oraz roztropność jako te czynniki, które zadecydowały o ich przetrwaniu.
Lawrence Langer, amerykański uczony i jeden z najbardziej cenionych teoretyków literatury zajmujących się relacjami ocalałych z Holokaustu, zauważył, że wskutek podzielenia historiografii Holokaustu na dwa rodzaje: historię sprawców i historię ofiar, historycy konwencjonalni zawiedli ofiary. Sprawcy zostali uprzywilejowani wyłącznie dlatego, że nazistowski reżim stworzył oficjalne dokumenty archiwalne, skąd czerpano informacje na temat instytucjonalnego wymiaru Zagłady i jego mechanizmów[5]. Idąc tropem Langera, można powiedzieć, że historycy najbardziej zawiedli najmłodsze ofiary i ocalonych, odmawiając im nie tylko podmiotowości, lecz także uprawnionego miejsca dla ich doświadczeń w badaniach historycznych. Stosunkowo późno, bo od końca lat 70. po lata 90. XX w. nowe prądy w naukach historycznych, takie jak: historia mówiona, historia życia codziennego, historia emocji, kobiet czy dzieciństwa ułatwiły wykrystalizowanie się i upowszechnienie społecznej historii Zagłady i powojennej historii Żydów. Do historii włączone zostały podmioty uprzednio ignorowane: kobiety[6], dzieci, rodzina.
Badania świadectw ocalałych dzieci problematyzują wiele założeń i pojęć opisujących Holokaust. Po pierwsze, podają w wątpliwość powszechnie przyjęty pogląd, że Zagłada skończyła się w 1945 r. Poczucie, że Szoa jest trwającym urazem, wyraził we wzruszający sposób Thomas Buergenthal, amerykański sędzia i prawnik zajmujący się prawami człowieka, ocalałe dziecko, syn polskiego Żyda z Galicji i niemieckiej Żydówki: „Ta historia, (…) ma w dalszym ciągu trwały wpływ na tę osobę, którą jestem”[7]. Po drugie, naukowa analiza relacji ocalałych dzieci zakwestionowała bohaterskie i martyrologiczne tradycje. Zazwyczaj przedstawiały one historię żydowskich dzieci i ich rodzin w sentymentalny sposób, nie dostrzegając złożoności dylematów, wobec których musiały one stanąć w czasie Holokaustu i w okresie bezpośrednio po nim. Przykładowo, we wczesnych latach po wojnie niektórym ukrywanym dzieciom z wielkim trudem przychodziło funkcjonowanie w nowych rodzinach, gdzie ocalały rodzic z powodu kilkuletniej rozłąki był postacią zapomnianą i emocjonalnie obcą. Wojenne cierpienia dzieci rzadko były tematem do rozmów z ocalałym rodzicem. Podobnie działo się, gdy bezpośrednio po wojnie jeden z rodziców powtórnie zawarł związek małżeński z kimś, kogo ocalałe dziecko nie akceptowało. Przyczyny mogły być różne: nieufność i brak ciepłego, emocjonalnego kontaktu, zazdrość czy też poczucie lojalności w stosunku do rodzica, który zginął w Zagładzie[8]. W rezultacie dzieci często tęskniły za zamordowanymi bliskimi i za wybawicielami z okresu wojny, którzy zapewnili im poczucie bezpieczeństwa, czułość i troskę. Oczywiście tęsknota za oddanym kochającym opiekunem z czasów wojny była powszechna wśród ukrywanych dzieci nie tylko w Polsce, ale w całej Europie okupowanej przez Niemców, jak to pokazał w 2002 r. przejmujący film dokumentalny Secret Lives: Hidden Children and Their Rescuers During WWII (Sekretne życie: Ukrywane dzieci i ich opiekunowie w czasie II wojny światowej), nakręcony przez pochodzącą z Litwy dokumentalistkę Avivę Slesin, dziecko ukrywane. W filmie ocalałe dzieci z Belgii, Holandii i Polski wypowiadają się jako dorosłe osoby. Mówią o emocjonalnej potrzebie kontaktu z ratującymi, która brała się z troski i miłości, jakimi dzieci były otoczone w czasie wojny, jak i świadomości, że przeżyły dzięki nim. W oczach ocalałych dzieci rodziny troskliwych ratujących są także ich rodzinami.
Po trzecie, świadectwa ocalałych dzieci ujawniają, jak bardzo młodzi ukrywający się byli zależni od dorosłych w czasie wojny i Zagłady w Polsce i innych krajach wschodnioeuropejskich. Nawet wśród tych, którzy mieli zapewnić im schronienie i poczucie bezpieczeństwa, znaleźli się tacy, których w moich badaniach nazywam „wybawca-krzywdziciel” czy „ratujący-kat” (rescuer-abuser). Dręczyli ukrywane dzieci psychicznie i fizycznie, np. traktując je jako darmową siłę roboczą. Oczywiście nie można zapominać o tych wybawcach, którzy opiekowali się swoimi młodymi podopiecznymi żydowskimi z miłością, jak gdyby to były ich własne dzieci.
Ratujący-kat
Nikt jeszcze nie napisał historii brutalnego traktowania żydowskich dzieci – ocalenców – przez tych, którzy zobowiązali się pomóc. Zaznaczę, że jeszcze trudniej zrekonstruować historie dzieci, które zginęły z rąk ratujących-katów w czasie wojny. Badacze w Polsce i zagranicą pracują obecnie nad przygotowaniem mapy morderstw, gwałtów i przypadków znęcania się nad żydowskimi uciekinierami dokonanymi przez członków polskiego społeczeństwa w okresie wojny na terenie okupowanej Polski[9]. Moje badania świadectw składanych przez dzieci żydowskie zaraz po wojnie ujawniają zatrważający obraz dziwnej mieszanki zażyłości i okrucieństwa w domu „ratującego-krzywdziciela”. Dla ukrywanych dzieci schronienie często stawało się miejscem, gdzie doświadczały cierpienia, emocjonalnej izolacji i poczucia osamotnienia, niekiedy przemocy seksualnej. Przyczyn przemocy psychicznej i fizycznej było wiele: okrucieństwo danej osoby i antyżydowskie uprzedzenia, świadomość prześladowania Żydów przez nazistów, brutalna osobowość i czerpanie przyjemności z zadawania cierpienia innym oraz przekonanie, że w takich warunkach można wykorzystać bezbronnych ukrywających się i uczynić z nimi, co tylko się chce.
We wczesnopowojennych relacjach dzieci potrafiły wyrazić, co czuły i myślały w sytuacji codziennego narażenia na ciągłe dawki okrucieństwa. Mówiły o swoim zakłopotaniu, strachu i bezradności wobec bycia zależnym od krzywdzących je opiekunów. Opowiadały, jak radziły sobie ze świadomością bycia źle traktowanymi i zaniedbanymi przez tych, którzy mieli się nimi opiekować: „Nigdy nie zapomnę tych dni, w takiej trwodze żyłam. Mój gospodarz miał dwóch zięciów, strasznych antysemitów, i ci ciągle mówili: »Zabić Żyda albo go oddać do getta«. To tak mówili o mnie. Gospodyni kazała mi się modlić, żeby mi mój żydowski Bóg pomógł. Siedziałam zamknięta w drugim pokoju i słyszałam wszystko, co o mnie mówili. Gospodarz mówił: »Za nic tego nie zrobię, nie zabiję jej, nie chcę swoich rąk kalać krwią«. A żona jego na to: »Ty mnie chcesz zabić, nie szkoda ci twoich dzieci«. Ogrodnik nasz wziął od moich rodziców dużo pieniędzy, ale bratu nic nie chciał dać, tylko mówił, żeby mnie zabili i będzie spokój. Trzymali mnie w szafie i często bardzo mi się jeść chciało, nieraz musiałam w szafie się załatwić, gdy ktoś u nich był… W tym czasie dowiedziałam się, co się stało z moimi rodzicami. Ukrywali się, ale później nie mieli z czego żyć, bo ta kobieta nie chciała im oddać rzeczy. Szli do mnie, gdy Niemcy ich złapali, zabili i zakopali w rowie. Mój gospodarz już chciał mnie trzymać, ale żebym mu zapisała mój majątek. Nic, tylko całymi dniami mówili o tym majątku i o tym majątku. Chciałam się im przypodobać i przyrzekłam wszystko im oddać. Mimo to raz mnie wyrzucili z domu. Usiadłam pod stodołą, bo nie miałam dokąd iść. Znaleźli mnie potem i pozwolili wrócić. Byłam już tak zrezygnowana, że było mi wszystko jedno, co ze mną będzie”[10].
Wspomnienia o groźbach denuncjacji ze strony okrutnych, wulgarnych i prymitywnych wybawców-krzywdzicieli, o płaczu dzieci i błaganiach, by pozwolono im żyć choć jeszcze jeden dzień, stanowią brutalny i zatrważający obraz pomocy.
Przywodzi to na myśl szarą strefę, w której chciwość, brak współczucia i poszanowania życia, także wyzysk, stanowią o dynamice relacji między żydowskimi dziećmi a wybawcami-krzywdzicielami, to wokół nich koncentrują się przeżycia i wspomnienia dzieci. Z punktu widzenia ukrywanych w takim środowisku społecznym sposobami, które gwarantowały przetrwanie były: ciężka praca, bycie użytecznym i niezastąpionym. Liczyły się ich spryt i inteligencja w kontaktach z ukrywającymi, co przejawiało się w zapewnieniach, że ci otrzymają po wojnie majątki należące do rodziców pomordowanych przez Niemców, wreszcie ważny był szczęśliwy traf.
Epoka po ludobójstwie nie przyniosła najmłodszym ocalałym końca poczucia dezorientacji i bezbronności w świecie dorosłych. Ich powojenne doświadczenia najlepiej opisuje świadomość zrujnowanych marzeń i dojmujące uczucie osierocenia ukrywane pod maską radości z powodu własnego ocalenia. Powojenni opiekunowie, podejmując decyzje o edukacji, zawodzie czy życiu prywatnym dzieci, nie zawsze brali pod uwagę intelektualne czy emocjonalne potrzeby młodych ocaleńców. Wiele dzieci spotkało się z brakiem zrozumienia i współczucia ze strony niektórych rodziców adopcyjnych w ich kraju urodzenia czy w nowych ojczyznach na Zachodzie czy w Izraelu. Tacy rodzice często nie mieli pojęcia o traumatycznych doświadczeniach dzieci z czasów Zagłady i oczekiwali, że będą po prostu wesołymi i wdzięcznymi dziećmi. Chcieli, żeby przystosowały się szybko do norm społecznych przyjętych w ich kulturze.
Syjonizm – nowa rodzina
tuż po wojnie wiele czeskich, słowackich, polskich i węgierskich dzieci żydowskich znalazło się w obozach dla przesiedleńców w amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej strefie w podzielonych powojennych Niemczech. Następnie dużo z nich osiedliło się na Zachodzie: w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii, w mniejszym stopniu w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, także we Francji. Wielu ocaleńców, sierot było załamanych świadomością, że nikt „po nich nie przyszedł”, gdyż wszyscy ich krewni zginęli. W rezultacie część znalazła się pod wpływem syjonizmu nie tylko w sensie ideologicznym, lecz także pragmatycznym: jawił im się jako jedyna sensowna propozycja budowania dorosłego życia[11]. Chociaż w drodze do Palestyny dochodziło do prób samobójczych, których powodem był ból i ogromna tęsknota za zamordowanymi rodzicami, to wiara i zaangażowanie w syjonizm zastąpiły wielu młodym Żydom pomordowane rodziny.
Domy dziecka i kibuce stały się dla młodych ocaleńców ośrodkami formacyjnymi, gdzie krystalizowała się potrzeba „wymarzonej” bezpiecznej ojczyzny i następował stopniowy i trudny powrót do żydostwa: języka, tradycji, kultury i judaizmu. Dzieci emigrowały przeważnie nielegalnie do jiszuw w Palestynie / do Izraela między 1945 a 1950 r., lecz w nowej ojczyźnie nie zniknęło ich poczucie osierocenia. Ukazuje to wierszyk napisany przez ocalałe dziecko mieszkające w kibucu Mishmar ha-Emek w 1946 r.:
Mam tak dużo różnych rzeczy Ale nie mam rodziców Równocześnie Słyszę jak wiatr szepce Dziecko, nie słuchaj tego głosu Jest dużo dzieci takich jak ty Które nie mają matek Więc nie płacz Musisz śpiewać, uczyć się i tańczyć I budować nasz kraj[12].
W innych wypadkach osierocone dzieci adoptowali nieznani im żydowscy krewni lub obcy ludzie za pośrednictwem rozmaitych żydowskich instytucji charytatywnych, takich jak European Jewish Children’s Aid (Europejska Pomoc dla Dzieci Żydowskich), wchodząca w skład United Services for New Americans (USNA, Zjednoczone Służby dla Nowych Amerykanów). W oczach dzieci, które straciły obydwoje rodziców, inni rówieśnicy byli uważani za „szczęściarzy”, bo wrócili przynajmniej do jednego z ocalałych rodziców biologicznych lub innego bliskiego krewnego. Ci „szczęściarze” z reguły wyemigrowali na Zachód, gdy ich rodziny uczyniły zadość wszystkim biurokratycznym wymaganiom emigracyjnym. Wpierw musiały udowodnić relacje pokrewieństwa, często przy braku dostępu do najważniejszych dokumentów, takich jak metryki urodzenia czy akty zgonu. Dla wielu dzieci poszukiwania członków rodziny trwały o wiele dłużej niż dwie pierwsze dekady po wojnie, niektóre trwają do dziś. Odnajdywanie kogoś z rodziny po wielu dekadach, np. kuzynów z Haify czy z Australii, jest dla ocalałych dzieci niezwykle ważne, bo daje im długo oczekiwaną szansę głębszego poznania nieznanych przodków i odpowiedzenia sobie na fundamentalne pytanie: „kim jestem?”.
Obecnie dzieci ukrywane w czasie wojny posiadają rozwiniętą sieć kontaktów, m.in. w ramach fundacji i stowarzyszeń działających nie tylko w USA, Kanadzie, Australii i Europie Zachodniej, lecz także w Europie postkomunistycznej. Dzisiaj są ostatnimi ocalałymi z Holokaustu.
Wielu z nich zaangażowało się w proces odzyskiwania i odtwarzania nieznanych lub też zapomnianych fragmentów swojego dzieciństwa sprzed wojny i podczas jej trwania oraz swojej powojennej młodości. Ten ostatni okres charakteryzowało poczucie rozdartej tożsamości na „ja” sprzed wojny,
z lat wojennych oraz po jej zakończeniu, a często także skomplikowana historia rodzinna. Wielu spośród najmłodszych ocalonych w niezwykle czynny sposób angażuje się w obchody upamiętniające Zagładę oraz życie ich przodków w przedwojennych rodzinnych miejscowościach. Niektórzy przyjmują rolę „zawodowego ocalałego”[13], wykładając o swoich przeżyciach i Holokauście w szkołach i na uniwersytetach, będąc zaangażowanymi w szerzenie tolerancji i dialogu międzykulturowego. Liczni złożyli własne relacje i pamiętniki w takich państwowych archiwach, jak Jad Waszem i Archiwum Judith Kerstenberg na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, w United States Holocaust Memorial Museum, w Imperial War Museum w Londynie, w licznych, mniejszych archiwach i muzeach. Co więcej, między 1981 a 1995 r. Archiwum Fortunoff Video na Uniwersytecie Yale zebrało 34 tys. świadectw, w latach 1994–2002 Visual History Archive założonej przez Stevena Spielberga Fundacji Shoah zebrało ich 52 tys. Wielu świadectw udzieliły ocalałe dzieci. Ich relacje są bardzo cenne zarówno dla badaczy historii o Holokauście, jak i pamięci traumatycznej[14]. Równocześnie trzeba pamiętać o ocalałych dzieciach, które nadal unikają publicznych wystąpień Może nigdy nie będą gotowe na to, aby opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Istnieje wiele przyczyn ich milczenia: obawy o reakcje najbliższych, którzy nie wiedzą nic o ich przeszłości wojennej, przebieg dorosłego życia, a także przeżycia wojenne lub tuż powojenne. Niewątpliwie należy do nich znęcanie się emocjonalne, fizyczne, łącznie z seksualnym, jakiego dopuszczali się ci, którzy ich ukrywali. Te doświadczenia nadal tkwią mocno w ich pamięci. Historia dzieci ocalałych wskazuje wyraźnie na „długi cień Zagłady”.
Tłumaczyła Anna Korlińska z autorką tekstu
_
[1] M. Winter, Trains. A Memoir of a Hidden Childhood during and after World War II, Jackson, Michigan 1997.
[2] Świadectwo Hindy Dowicz, Archiwum CKŻP, 301/1328, ŻIH.
[3] Pamiętnik Joanny (Joasi) Hercberg zadedykowany dyrektorce Domu Dziecka w Otwocku Lenie (Lubie) Bielickiej-Blum w dniu jej urodzin. Znajduje się w zbiorze archiwalnych materiałów „Księga Wspomnień” skompilowanej przez Franciszkę Oliwę, wychowawczynię w Domu Dziecka w Otwocku, 037/378, vol. 2, Archiwum Jad Waszem.
[4] Zarys historii dzieci żydowskich w czasie Holokaustu, zob. np. K. Nili, Children, w: The Holocaust Encyclopedia, red. W. Laqueur, New Haven 2001, s. 115–119. Bogaty zbiór tekstów źródłowych na temat dzieci w okresie Holokaustu, zob. P. Heberer, Children During the Holocaust. Documenting Life and Destruction Holocaust Sources in Context, Lanham 2011.
[5] L.L. Langer, Holocaust Testimonies. The Ruins of Memory, New Haven, Londyn 1991.
[6] Na temat włączenia kobiet żydowskich do historiografii Żydów i Holokaustu zob. S. Reinharz, The Individual in Jewish History. A Feminist Perspective, w: The Individual in History. Essays in Honor of Jehuda Reinharz, red. C.Y. Freeeze, S. Fuks Fried, E.R. Sheppard, Lebanon 2015, s. 285–300; P. Hyman, Feminist Studies and Modern Jewish history, w: Feminist Perspectives on Jewish Studies, red. L. Davidmann i S. Tennebaum, New Haven 1991, s. 120–139.
[7] T. Buergenthal, A Lucky Child. A Memoir of Surviving Auschwitz As a Young Boy, Nowy Jork, Boston, Londyn 2009.
[8] O trudnościach tworzącej się na nowo rodziny żydowskiej w powojennej Holandii zob. D.L. Wolf, Beyond Anne Frank, Berkeley 2007.
[9] Zob. np. J. Grabowski, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942–1945. Studium dziejów pewnego powiatu, Warszawa 2011; B. Engelking, Jest taki piękny słoneczny dzień… Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942–1945, Warszawa 2011. O znęcaniu się nad dziećmi zob. O. Orzeł, Wstęp, w: Dzieci żydowskie w czasach Zagłady. Wczesne świadectwa 1944–1948. Relacje dziecięce ze zbiorów Centralnej Komisji Historycznej, Warszawa 2014, s. 7–46.
[10] Świadectwo Gizeli Szulberg urodzonej 23 października 1934 r. w Warszawie, Archiwum CKŻP, 301/2731, ŻIH.
[11] Zob. A.J. Patt, Finding Home and Homeland: Jewish Youth and Zionism in the Aftermath of the Holocaust, Detroit 2009.
[12] Zatytułowany Because My Life is Before Me, napisany po hebrajsku w 1946 r. wiersz znajduje się w archiwum kibucu Mishmar ha-Emek, cyt. za M. Balf, Holocaust Survivors on Kibbutzim. Resettling Unsettled Memories, w: Holocaust Survivors. Resettlement, Memories, red. D. Ofer, F. S. Ouzan i J. B. Schwartz, Nowy Jork, Oxford 2011, s. 165–183; J.B. Michlic, Rebuilding Shattered Lives: Some Vignettes of Jewish Children’s Lives in Early Postwar Poland, tamże, s. 46–87.
[13] A. Sheftel i S. Zembrzycki, Professionalizing Survival: The Politics of Public Memory among Holocaust Survivor – educators in Montreal, „Journal of Modern Jewish Studies” 2013, t. 12, s. 210–231.
[14] O zainteresowaniu świadectwami ocalonych zob. G. Hartman, The Longest Shadow. In the Aftermath of the Holocaust, Bloomington 1996; zob. A. Wieviorka, The Era of Witness, Ithaca 2006, s. 107–118.