Końce światów, które są naszym udziałem: wojny, katastrofy humanitarne, turbokapitalizm, katastrofa klimatyczna, kobietobójstwo, śmierć najbliższych, uniemożliwiają pisanie wypełniające luki jednoznacznymi odpowiedziami.
Fiedorczuk interesuje to, co wspólne, ale też miejsca przejścia. Jest Dom Oriona powieścią przeciwgraniczną, nie tylko dosłownie politycznie; „jesteś zrobiona z gwiazd”, mówi przecież Lou do Elizy, swojej przyjaciółki i narratorki książki. Płynność kształtuje rzeczywistość, a nowe technologie wspierają Elizę w jej odkrywaniu. Dzięki mapom elektronicznym przemieszcza się, prowadząc za sobą czytającą, podpowiadając tryb lektury na podobieństwo „gry w klasy”. Nomadka porusza się też w czasie, by uświadomić sobie, że składa się z przeszłych form życia.
Nomadyzm w Domu… niejedno ma imię, jest tutaj ten wymuszony przez zagrożenie życia i zdrowia i ten zrodzony z pragnienia, które wygania za próg domu. Perspektywę kosmiczną oddają nie tylko podróże ku wnętrzu, czytanie pamięci na poziomie komórkowym, odkrywanie obiegu pierwiastków, gwiezdnego pochodzenia. Dziennikarka Eliza załamuje się w końcu pod naporem danych oraz cudzego i własnego cierpienia, lecz przekroczenie granic pomaga jej zwrócić się ku światu i dostrzec własny (znikomy, a przez to cenny) w nim status, już nie pępka, ale jednego z wielu lśniących punktów składających się na wielowymiarową wspólnotę działania w czasie i przestrzeni.
Czytaj także
Czego nauczyła mnie klasa ludowa
–
Julia Fiedorczuk
Dom Oriona
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023, s. 208