fbpx
Anna Marchewka grudzień 2019

Prywatne jest polityczne

W odbiorze Wioletty Bojdy, autorki wstępu i zakończenia Zapisków intymnych, Świrszczyńska nie jest wystarczająco dobrą kobietą, obywatelką, pisarką, poetką, jest okropną matką, córką, żoną, jest nie tylko egoistyczna, ale i śmieszna, gdy np. postuluje podjęcie walki z alkoholizmem w Polsce. Dlaczego zatem pisać o takiej postaci?

Artykuł z numeru

Wierzę, wątpię, odchodzę

Wierzę, wątpię, odchodzę

Jeszcze kocham… Zapiski intymne to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek mijającego – szczególnego dla pamięci o Annie Świrszczyńskiej – roku. 7 lutego 2019 r. przypadła 110. rocznica urodzin poetki, w związku z czym została matronką Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie, w parze z innym tegorocznym jubilatem, Julianem Tuwimem (we wrześniu minęło 125 lat od narodzin poety), a z końcem lipca ukazały się niewydane wcześniej Zapiski intymne. Nie opublikowano jednak nawet drobnego wznowienia wierszy Świrszczyńskiej, wyboru tematycznego ani naprawdę potrzebnego zbioru wierszy wszystkich. Ostatnie pełne wydanie wierszy, czyli Poezja ze złotej serii Państwowego Instytutu Wydawniczego, ukazało się 20 lat temu. Wybór wierszy Kona ostatni człowiek dokonany w 2013 r. przez Konrada Górę w serii „44. Poezja Polska od Nowa”, przepadł na wydawniczym rynku, a zeszłoroczna antologia poezji miłosnej Znowu pragnę ciemnej miłości Joanny Lech zawierająca garść wierszy Świrszczyńskiej to jednak autorski, czyli niepełny, wybór. W 2013 r. wznowiono również dramaty Świrszczyńskiej (Orfeusz. Dramaty), ale czy to ze względu na niszowego wydawcę (Instytut Badań Literackich PAN), czy to jeszcze zwyczajniej z powodu niewielkiego zainteresowania tym gatunkiem na polskim rynku książki zauważone zostały w wąskim gronie, nie stały się wydarzeniem literackim i nie wpłynęły znacząco na rozpoznawalność poetki wśród młodszych pokoleń czytelników i czytelniczek, wyrosłych bez Świrszczyńskiej w obiegu literackim.

Zapiski intymne opublikowane zatem zostały bez wsparcia w postaci nowego wydania wierszy poetki, co może przynieść różne skutki: przekazane do druku przez córkę poetki świadectwa życia intymnego wyraźnie miały pozostać w rękopisach, nic nie wskazuje na to, by pisane były w innym celu. Rocznicowa premiera skłania do namysłu nie tyle (lub nie tylko) nad dziedzictwem Świrszczyńskiej i tym, jak jej twórczość wpłynęła na następne pokolenia poetek i poetów, nad skalą dokonanego wyłomu w myśleniu wierszem po polsku, ile nad zasadami, które należałoby wprowadzić do zarządzania intymistyką. Czy udostępnienie na szeroką skalę notatek tak surowych i nieliterackich, opatrzonych na dodatek przygniatającym wstępem i zakończeniem literaturoznawczyni Wioletty Bojdy (autorki rozprawy Anny Świrszczyńskiej odkrywanie rzeczywistości poświęconej debiutanckiej książce Świrszczyńskiej z 1936 r.), tak mocno ukierunkowanym, tak mocno oceniającym autorkę i bohaterkę książki pomaga w zrozumieniu jej nieistniejącego (przez brak wznowień) we współczesnym obiegu literackim dzieła? Czy brak poetyckiego kontekstu (zasoby biblioteczne i działalność profilu „Polecam poczytać Świrszczyńską” nie załatwią sprawy) i zaburzone proporcje (literaturoznawcze opracowanie stanowi większość książki) nie są zbyt dużą przeszkodą? Obawa, że w tym przedsięwzięciu przepadnie sama Anna Świrszczyńska i jej twórczość, okazuje się uzasadniona. Opowieść o życiu miłosnym poetki wykoleja się tutaj tak, jak nie robią tego wiersze Świrszczyńskiej: niby tak samo przenagie, niby tak samo bliskie doświadczenia. A jednak to, co potrafi zrobić sama poetka, jest poza zasięgiem badaczki podającej do druku Zapiski intymne, których wydanie, zwłaszcza w tak jednoznacznie ukierunkowany sposób, budzi opór. Bez możliwości porównania wierszy z tekstem wprowadzenia można zwątpić, czy rzeczywiście jest się czym zajmować, czy warto twórczość Świrszczyńskiej poznawać. Oby tak się nie stało.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się