fbpx
Kalina Jędrusik w roli samozwańczej detektywki w filmie "Lekarstwo na miłość" (1965). To adaptacja powieści Joanny Chmielewskiej, matronki polskiej odmiany „literatury kocykowej” fot. Polfilm / East News
Kalina Jędrusik w roli samozwańczej detektywki w filmie "Lekarstwo na miłość" (1965). To adaptacja powieści Joanny Chmielewskiej, matronki polskiej odmiany „literatury kocykowej” fot. Polfilm / East News
Anna Marchewka styczeń 2024

Pocieszki

Cosy crime stories, powszechnie nazywane też „powieściami kocykowymi”, niosą ciepło i pokrzepienie. Jednak zdecydowanym zwolennikom czarnego kryminału nie zawsze po drodze z tą usilnie przytulną atmosferą.

Artykuł z numeru

Daj chłopaka, takiego chłopaka

Czytaj także

Boris Karloff jako monstrum w klasycznym filmie "Frankenstein" z 1931 r. fot. FlixPix / Alamy / BE&W

Monika Świerkosz

Frankenstein. Przemiany potwora

Ilustracja: Ewelina Karpowiak fot. Piotr Grzybowski / Agencja SE / East News

Karolina Korwin-Piotrowska

Ludzkość w pigułce

A miała zginąć.

Powieść detektywistyczna, ta logiczna łamigłówka, została w ostatnich dekadach spisana na straty w obliczu triumfu mroczniejszych, cięższych odmian powieści kryminalnej: od sensacyjno-awanturniczej, przez czarny kryminał współczesny i retro, których to ambicjami była imitacja realizmu. Brutalny (a przez to uznawany za odważniejszy, postępowy) kryminał miał być adekwatną opowieścią o świecie, bo świat zbudowany jest na zbrodni; miał oddawać prawdę o naturze zbrodni i osób jej dokonujących; miał wypowiadać tajemnice zbrodniarzy i śledczych. Współczesna powieść kryminalna (i sensacyjna, i dreszczowiec), ta spadkobierczyni czarnego kryminału (noir), bezpośredniej odpowiedzi na utratę społecznego zaufania między stróżami prawa a społeczeństwem w czasie wielkiej depresji, miała być prawdziwym świadectwem ludzkich niepokojów, pragnień i żądz, zapisem relacji międzyludzkich. Tradycyjna powieść detektywistyczna, twierdzono, jest za słaba, by dźwignąć współczesność. Zapomniano jednak, że kategoria prawdy rozumianej jako odwzorowanie rzeczywistości w powieści gatunkowej jest umowna.

Jeśli współczesna powieść kryminalna była zwierciadłem chadzającym po gościńcu (a tak można tłumaczyć karierę powieści gatunkowej w latach pierwszych XX w., jako odpowiedź na eksperymenty formalne w tzw. prozie wysokoartystycznej; dawała bardziej „realistyczny”, łatwiejszy w odbiorze obraz rzeczywistości), to raczej zwierciadłem czarnym, zniekształcającym odbicie tak, by dopasować je do wymogów gatunkowej ramy. Przerysowanie, co ciekawe, nie raziło tutaj, zdawało się prawdziwym elementem brutalnego świata przedstawionego. Coraz drastyczniejsze opisy cudzego cierpienia stawały się elementem rozrywki, zacierało się pytanie o celowość tych zabiegów, ostrość scen zdawała się stępiać reakcje osób czytających. Ciało w czarnym kryminale – i kryminale w ogóle – pełniło inną funkcję niż w powieści detektywistycznej, gdzie było nośnikiem genialnego umysłu, nawet jeśli charakterystyczne, wyraziste i widoczne (jak w przypadku dandysa – Herkulesa Poirota, tak innego od zacierającej znaki szczególne Jane Marple), to jednak zawsze w funkcji nośnika genialnej głowy, zawsze podporządkowane intelektowi. W czarnym kryminale ciało śledczego wymykało się spod kontroli, powodowane żądzami, uzależnione, głodne, produkowało dodatkowe problemy, komplikowało pracę, wikłało, uniemożliwiało utrzymanie granicy między dobrem a złem, czystością a brudem, prawem i bezprawiem, lecz też tłumaczyło ze swawoli, usprawiedliwiało brudne czyny. Wydawać się mogło, że obecność – czy nadobecność – obrazów niszczonych i maltretowanych ofiar, zwłaszcza żeńskich, jest konsekwencją uwidocznienia ciała, podkreślenia jego roli, jego niesubordynacji wobec intelektu. Ale czy na pewno w powieści trzeba szczegółowych opisów zadawania bólu, kolejnych etapów mordu, czy nie da się inaczej pisać o zbrodni? Czy taka taktyka to oskarżenie rzucone światu zbudowanemu na cierpieniu czy może pornografizowanie i monetyzowanie bólu, a co za tym idzie, znaczące odejście od gatunkowego źródła?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się