fbpx
Boris Karloff jako monstrum w klasycznym filmie "Frankenstein" z 1931 r. fot. FlixPix / Alamy / BE&W
Boris Karloff jako monstrum w klasycznym filmie "Frankenstein" z 1931 r. fot. FlixPix / Alamy / BE&W
Monika Świerkosz styczeń 2024

Frankenstein. Przemiany potwora

Mamy dziś Frankensteina politycznego, psychoanalitycznego i queerowego. Monstrum symbolizuje tak rewolucję francuską, jak zemstę na ojcu czy homoerotyczne pragnienie. 18-letnia pisarka stworzyła wielowarstwowy nowoczesny mit.

Artykuł z numeru

Daj chłopaka, takiego chłopaka

Czytaj także

Monika Świerkosz

Oszustwo wielkiej sztuki

2 maja 1816 r. Mary Shelley z kilkumiesięcznym synem Williamem oraz Percym Shelleyem i swoją przyrodnią siostrą Claire Clairmont wyruszają z Bishopsgate w kilkumiesięczną podróż do Europy. Opuszczają Anglię zniechęceni konserwatyzmem Wyspiarzy, którzy wykluczają społecznie i towarzysko pozamałżeńskie pary, ale też nie potrafią docenić wartości wizjonerskiej i bezkompromisowej poezji młodego radykalisty Shelleya. Męczące są ciągłe zatargi z ojcem Mary, Williamem Godwinem – oświeceniowym filozofem, prekursorem anarchizmu – który mimo swojego wolnomyślicielstwa nie popierał związku córki z żonatym mężczyzną lub może raczej oczekiwał, że zamożny Shelley chętniej będzie spłacał jego długi. Ten jednak miał inne problemy – srogiego ojca, rozżaloną żonę porzuconą w drugiej ciąży i… wierzycieli na karku.

Słowem, każdy ma swoje powody, by udać się w tę niełatwą podróż. Grupa kieruje się najszybszą i najtańszą drogą przez Francję, wzdłuż doliny Renu, w stronę Jeziora Genewskiego do Szwajcarii. Na niemal całej półkuli północnej odnotowuje się wówczas szereg anomalii pogodowych, spowodowanych wybuchem wulkanu Tambora w Indonezji w kwietniu 1815 r. Eksplozja wyrzuciła w atmosferę ogromną ilość pyłu wulkanicznego, który znacząco zmniejszył promieniowanie słoneczne docierające do Ziemi. W efekcie rok 1816, zwany też „rokiem bez lata”, skutkował obniżeniem temperatury od Moskwy po Nowy Jork, opadami śniegu nawet w czerwcu, gwałtownymi burzami z deszczem trwającym tygodniami. Europa, która z trudem podnosiła się po zniszczeniach spowodowanych wojnami napoleońskimi, została zdziesiątkowana plagą głodu. Rolnicza Szwajcaria okazała się szczególnie dotknięta tą klęską, zaś widok opuchniętych dzieci bawiących się na pustych polach utkwił szczególnie mocno w pamięci podróżujących. Nad Jeziorem Genewskim w imponującym Hotelu d’Angleterre wszyscy dochodzą do siebie i czekają na jeszcze kogoś. Słynnego poetę skandalistę, z którym poznali się przelotnie w Londynie i który również chroni się w Europie przed swoją fatalną reputacją.

Do Szwajcarii dociera on zupełnie inną drogą i w iście napoleońskim stylu malowniczą kawalkadą powozów (w której nie brakuje nawet miejsca dla zwierzęcej menażerii). To lord Byron wraz z towarzyszącym mu młodym lekarzem Johnem Polidorim, którzy zajmują przestronną willę Diodati z zapierającym dech widokiem na taflę jeziora. W salonie tego domu, 15 czerwca wieczorem, spotyka się cała grupa uwięziona tam przez trwający tydzień deszcz, a znudzony Byron rzuca wyzwanie na literacką opowieść grozy. Choć zarówno on, jak i Shelley – jak przystało na romantyków – lubują się w fantastycznych obrazach niesamowitości, to pomysł 18-letniej wówczas Mary Godwin przeistoczy się w jedną z najbardziej znanych powieści świata, stanowiącą do dziś nie tylko klasykę literatury science fiction (a przez adaptacje filmowe również kina grozy), ale jeden z najciekawszych fenomenów kulturowych. Jego zasięg, głębia, przekształcenia i długie trwanie nadal intrygują, stając się źródłem coraz to nowszych odczytań i dyskusji literaturoznawczych, filozoficznych, politycznych, antropologicznych, psychoanalitycznych, feministycznych, queerowych czy – jak pokazuje znakomita książka chemiczki Kathryn Harkup Przepis na potwora – również tych stricte naukowych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się