fbpx
fot. Andrzej Rybczyński/PAP/fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta
z Justyną Czechowską i Julią Fiedorczuk rozmawia Anna Marchewka grudzień 2018

Jestem obok i niczego nie oczekuję

Połączyła je przyjaźń oparta nie tylko na wspólnych zainteresowaniach literaturoznawczych czy podobnym odczuwaniu świata, ale także na macierzyństwie. Czym jest dla nich ta relacja? W jaki sposób je kształtuje? Co jest w niej najistotniejsze? Jak doświadczają wzajemnej przyjaźni?

Artykuł z numeru

Przestrzeń przyjaźni

Przestrzeń przyjaźni

Anna Marchewka: Zacznę od tylko pozornie prostego pytania: czym jest dla Was przyjaźń?

(obie rozmówczynie głęboko wzdychają)

Julia Fiedorczuk: Najpierw Ty, Justyno.

Justyna Czechowska: Kiedyś mama powiedziała mi, że o prawdziwych przyjaciołach będzie można mówić dopiero wtedy, gdy na łożu śmierci spojrzy się wstecz i zobaczy dokładnie, jak nasze znajomości wyglądały przez całe życie. Jednak moje doświadczenie szybko pokazało, że jest inaczej.

Niestety, dzisiaj nadużywa się słowa „przyjaźń”. Za często mówi o przyjaźni i przyjaciołach. Staram się bardzo uważać, kiedy używam tych słów. Zdarza się, że zwracam uwagę mojej córce, której lekko przychodzi mówienie: „Moja przyjaciółka z 4 b coś tam zrobiła”. Przyjaźń jest czymś, bez czego nie dałoby się żyć. O ile można chyba żyć bez miłości, o tyle bez przyjaźni już nie. Ona ratuje człowieka. To wcale nie musi być przyjaźń, która wymaga ciągłego kontaktu, spotykania się, nieustannego dowiadywania się, co u tej drugiej osoby słychać, ale wyłącznie absolutnego porozumienia w momencie, w którym jest ono potrzebne. Wiem, że parę takich osób w moim życiu jest. Zrozumiem je, jeżeli odezwą się nawet po paru latach, a one zrozumieją też mnie i będą dla mnie wsparciem.

JF: W przyjaźni chodzi o to, że kiedy odzywasz się do kogoś po paru tygodniach czy miesiącach, a nawet po roku czy po paru latach, można podjąć rozmowę tam, gdzie się ją przerwało i nie ma poczucia luki. Nie istnieje też konieczność nadrabiania niczego, dlatego że relacja trwa nawet wtedy, gdy ludzie pochłonięci są innymi sprawami życiowymi. Mam również kilka osób, z którymi wiem, że gdy usiądę po dłuższym czasie, to będzie tak, jakbyśmy się widzieli poprzedniego dnia wieczorem.

Przyjaźń jest fundamentalną wartością w życiu, niezbędną do przetrwania, zdrowia, rozwoju, samorozumienia. Wydaje mi się, że wyjątkowo wartościowe i piękne jest w niej to, iż polega na całkowitej wolności.

Bywa czasem uwikłana w problemy, które charakteryzują relacje miłosne, takie jak zazdrość, zaborczość czy poczucie dysproporcji zaangażowania, ale jeśli gdzieś ma się zdarzyć naprawdę wolny i bliski układ między ludźmi, to bardziej w przyjaźni niż w miłości. A może warunkiem udanej miłości jest przyjaźń jako coś bardziej fundamentalnego, czyli relacja, która zostawia wolność, jest tolerancyjna, dyskretna, niezawłaszczająca i radosna. Człowiek cieszy się po prostu z istnienia kogoś drugiego, co w miłości jest trudniejsze, bo w miłości zawsze ma się jednak jakiś interes. Niełatwo się tak po prostu cieszyć, że ktoś jest, bo pojawia się pytanie, czy on / ona wystarczająco nas kocha, czy daje nam wystarczająco dużo tego, czego potrzebujemy.

JCz: Dziwi zatem, że miłość stanowi dla literatury podstawę, jest w niej wszechobecna, a przyjaźni nie opisuje się aż tak często.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się