fbpx
Krzysztof Wołodźko grudzień 2020

Prosument w fabryce sieci

To, co u swoich początków w Dolinie Krzemowej było posthippisowską obietnicą wolnościowego, anarchokapitalistycznego społeczeństwa, stało się w ciągu kilku dekad polem bezwzględnej eksploatacji i zażartej konkurencji o coraz potężniejsze zyski i coraz bardziej globalnego, ujednoliconego za pomocą „niewinnych aplikacji” prosumenta, który siedząc w domu i trzymając w ręku iPhone’a klika dla zysków sieciowych fabryk.

Artykuł z numeru

Szczęście – to skomplikowane

Czytaj także

Krzysztof Wołodźko

U początków kapitalizmu

Choć pokolenie dzisiejszych 40-latków wciąż dobrze pamięta, że życie bez internetu jest możliwe, dziś jest już on nieledwie matrycą dla większości społecznych aktywności. Pandemia jeszcze wzmocniła proces przechwytywania naszych relacji przez sieć. A ta w coraz większym stopniu zdominowana jest przez kilka cyfrowych potęg, obsługujących nasze życie towarzysko-emocjonalne i polityczno-ekonomiczne. To w sieci dziś żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

Tyle że to już truizm. O wiele istotniejsza wydaje się próba zrozumienia, co obecna sytuacja przyniesie nam w bliższej już raczej niż dalszej przyszłości. Nie tylko jak wpłynie na nasze nawyki jako klientów i klientki cyfrowych potentatów, ale jak ukształtuje nasze życie jako obywatelek i obywateli metapolitycznego porządku, stworzonego przez usieciowione, poddane coraz precyzyjniejszym algorytmom cyfrowe zależności. Wszystko to wiąże się z transformacją kapitalizmu w jego najnowszą wersję online, którą uczymy się rozumieć niejako na bieżąco. Kapitalizm sieci. Dlaczego internet stał się pułapką i jak możemy zaplanować lepszą przyszłość ekonomisty młodego pokolenia, prezesa think tanku Instrat Jana J. Zygmuntowskiego to rzetelna i wnikliwa analiza globalnych i lokalnych wyzwań, które w coraz szybszym tempie kształtują nasze zarówno głęboko osobiste, jak i społeczne życie. I więcej jeszcze: to też prognoza i projekt na przyszłość. Jak pisze autor: „Praca jest pozycją z nurtu nauki zaangażowanej – takiej, która rodzi się z aktu niezgody na społeczno-gospodarczy upadek, a podejmuje się zbudowania teoretycznych ram i w oparciu o nie propozycji innego świata”. Czy jednak okaże się on możliwy?

Sieciowe fabryki

Wyobraź sobie październikowy wieczór 2020 r. Siedzisz w domu, opiekujesz się małym dzieckiem, doskwiera ci przeziębienie. Myślisz, czy to nie COVID-19. Na ulice polskich miast wyszli twoi znajomi, przyjaciółki, krewni. Denerwujesz się, gniewasz i martwisz o nich. Scrollujesz ekran smartfonu, sprawdzasz społecznościowe apki, dajesz polubienia, wrzucasz grafiki, udostępniasz zdjęcia i filmy. Czas płynie, już noc, trwasz w stanie tego specyficznego uczestnictwa-oddalenia, który dają media społecznościowe. Zasypiasz, ale budzą cię powiadomienia, ktoś jeszcze śle wieści przez komunikatory: jeden, drugi, trzeci. Empatyzujesz, klikasz, wyświetlasz i jesteś prześwietlana, monetaryzujesz, pracujesz dla fabryki. Dla sieciowych fabryk, w których jesteś równocześnie konsumentem i producentem, aktywistką i klientką, nieustannie, nieświadomie wypełniającą rubryki dla ankieterów, którzy nigdy nie śpią i nigdy się nie męczą – algorytmów cyfrowych platform. Jesteś prosumentem / prosumentką: producentem i konsumentką równocześnie, lub – wedle źródłowej angielskiej nomenklatury – produserem (ang. producer – producent, user – użytkowniczka). A sieciowe fabryki to aplikacje, które stanowią specyficzne punkty połączeń między nami a platformami cyfrowymi, gigantami kapitalizmu sieci, takimi jak Facebook, Amazon, Google (a ściślej – konglomerat i holding Alphabet Inc.).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się