fbpx
Henryk Woźniakowski wrzesień 2017

Polski miesiąc – lipiec 2017

Abstrakcyjne zasady trójpodziału władzy i niezależności sądów stały się podczas ostatnich protestów hasłami wiecowymi. Udało się uniknąć języka nienawiści. Demonstracjom towarzyszył pewien rodzaj samokontroli – trochę tak jak w czasach Solidarności, gdy mówiło się o „samoograniczającej się rewolucji”.

Artykuł z numeru

Wiara bez uprzedzeń. Homoseksualność a Kościół

Wiara bez uprzedzeń. Homoseksualność a Kościół

Propozycje Prawa i Sprawiedliwości dotyczące reformy sądow­nictwa, ale także innych sfer życia społecznego, oceniam w dość sze­rokiej perspektywie historycznej. Widzę w nich próbę głębokiej korekty (lub nawet zaprzeczenia) nowożytnej tradycji demokratycz­nego państwa prawa, która zawsze zmierzała do zagwarantowania indywidualnej i zbiorowej podmio­towości oraz do ochrony wolności człowieka, pozwalającej rozwinąć mu potencjał bez ograniczenia wolności innych. Po pierwsze, taka tendencja widoczna jest w dążeniu do jednolitości władzy i podpo­rządkowania sfery ustawodawczej i sądowniczej władzy wykonaw­czej. Towarzyszy temu sceptycyzm wobec bezosobowych reguł prawa, które w demokracji liberalnej mają gwarantować, że w rozstrzy­ganiu o ludzkim losie głównej roli nie będą grać emocje, wzajemne animozje ani bieżący interes poli­tyczny. Zamiast tego obóz rządzący pokłada nadzieję we „właściwej” obsadzie konkretnych stanowisk – wydaje mi się to naiwne i niebez­pieczne. Po drugie, PiS zdaje się odrzucać zasadę pomocniczości, która zakłada ważną rolę insty­tucji pośredniczących (organizacji pozarządowych, mediów, samo­rządu terytorialnego) między jed­nostkami a władzą centralną. Oba te dążenia łączy pragnienie konso­lidacji władzy bez oglądania się na ramy wyznaczone przez obowiązu­jącą konstytucję.

W tym kontekście żal mi wysiłku kilku pokoleń, które nie tylko po 1989 r., ale jeszcze w cza­sach PRL-u działały na rzecz demo­kratyzacji i tworzenia poczucia odpowiedzialności za państwo. To banał, jednak nie mogę uwolnić się od myśli, o ile łatwiej jest burzyć, niż budować. Jeszcze bardziej sta­nowczo niż zwykle należy więc wskazać na wielką rolę właściwej edukacji obywatelskiej i koniecz­ność zdobywania wiedzy o ustroju państwa. A przy tym – szkoła nie może uczyć jedynie teorii, ale powinna realizować także pewne formy zaangażowania w życie oby­watelskie, tak aby młodzi ludzie mogli poczuć ponadjednostkową i ponadrodzinną odpowiedzial­ność. Czysto racjonalny wykład nie wystarczy. Niezbędne są do tego emocje, a ich mądre urucho­mienie to zadanie również dla arty­stów, którzy poprzez film, literaturę popularną, a może i internetowe memy mogliby oddziaływać na szerszą publiczność.

Niemniej lipcowe protesty w obronie sądów, konstytucji i obecności Polski w Unii Euro­pejskiej stanowią dla mnie świa­dectwo skokowego podniesienia poziomu świadomości obywatel­skiej. Dość abstrakcyjne zasady trójpodziału władzy i niezależ­ności sądów stały się hasłami wiecowymi. Udało się przy tym uniknąć języka nienawiści i nega­tywnych emocji. Demonstracjom towarzyszył pewien rodzaj samo­kontroli – trochę tak jak w cza­sach Solidarności, gdy mówiło się o „samoograniczającej się rewo­lucji”. W protesty zaangażowali się młodzi ludzie, dla których było to być może pierwsze zde­rzenie z życiem publicznym i poli­tyką. Dla mnie i moich rówieś-ników takim inicjalnym doświad­

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się