fbpx
Henryk Woźniakowski październik 2016

Dar i tajemnica życia szczęśliwego

Magdalena Hanicka podejmuje wyzwanie w duchu zobowiązania, by zaświadczyć swojemu życiu, które – jak to wielokrotnie powtarza – miała „prawdziwie szczęśliwe”.

Artykuł z numeru

Jak postępuje moralność

Jak postępuje moralność

Józef Czapski za jednym z francuskich autorów nazywał swój dziennik „la bibliotheque d’un pauvre” (biblioteką ubogiego), bowiem jego własna dziennikowa opowieść naszpikowana była cytatami z ukochanych książek i wierszy, wypisami, frapującymi sądami ulubionych autorów.

Taka „biblioteka ubogiego” jest bogactwem niejednego autora dzienników czy zapisków innego gatunku, pozwala na rozmowę z ludźmi biegnącą ponad barierami czasu, miejsca, języka czy kultury.

 

Przemyślenia, cytaty, wspomnienia

Dane mi było ostatnio zajrzeć do notatek prowadzonych nieregularnie w ciągu niemal 50 lat przez doktor, a potem profesor Magdalenę Hanicką (1923–2015), wybitną krakowską pediatrę zmarłą przed ponad rokiem, człowieka, którego wielu współpracowników, pacjentów, przyjaciół i znajomych zachowuje we wdzięcznej pamięci. Czegóż to i kogo nie spotykamy w jej obszernej „bibliotece ubogiego”! Przede wszystkim Biblię, Stary i Nowy Testament, co nie dziwi u osoby wychowanej w rodzinie ewangelickiej. A ponadto: Bhagawadgitę, Gandhiego i Krishnamurtiego obok Tomasza a Kempis, Mertona, Paula Tillicha i papieża Franciszka. Rilkego, Miłosza, Szymborską, Zagajewskiego. Hessego i Máraia. Einsteina i Michała Hellera – a to tylko nazwiska częściej powracające. Autorka czerpie z czytanych dzieł inspirację do przemyśleń i wniosków płynących z własnych doświadczeń. Nie jest to jednak ani pele-mele cytatów ani dzienniki sensu stricto. Są tu obszerne teksty wspomnieniowe, podsumowujące życie zawodowe, jego blaski i cienie od okresu edukacji na konspiracyjnych studiach w okupowanej Warszawie, poprzez zmagania lekarki z realiami PRL-u, po emeryturę, na którą przeszła na początku lat 90. Są też pełne wzruszającej czułości opisy dzieciństwa, domu, a właściwie domów rodzinnych i okupacyjnej młodości spędzonej w Warszawie, z tragediami i dramatami towarzyszącymi epoce, ale też z radościami właściwymi wiekowi. „Jak opisać zawarte [w tych latach] pod wielkim ciśnieniem, w ogromnym stłoczeniu, najmocniejsze przeżycia?

Śmierć przyjaciół, śmierć getta żydowskiego, później – podczas powstania – śmierć miasta. Ciągły strach przed śmiercią własną i najbliższych, ciągły, ani na chwilę nieustępujący ciężar grozy, codzienne życie, naukę, egzaminy, flirty, konspirację, miłość, małżeństwo, gruźlicę, radość i brawurę młodości, te moje 18–21 lat – jak to można opisać?” Chociaż w tym retorycznym pytaniu zawiera się poczucie niemocy słowa wobec nieskończonego bogactwa materii emocjonalnej, to Magdalena Hanicka podejmuje wyzwanie w duchu zobowiązania, by zaświadczyć swojemu życiu, które – jak to wielokrotnie powtarza – miała „prawdziwie szczęśliwe”. Choć jest to także życie matki kalekiego i wcześnie zmarłego dziecka, która z przedwojennego dostatku popadła w stan bliski ubóstwa, osoby, która straciła wielu przyjaciół, była chora na gruźlicę, owdowiała, a starość spędziła przykuta do łóżka. Zatem życie szczęśliwe nie musi być wolne od dramatów czy nieszczęść. Ale takie właśnie życie – niełatwe, a mimo to szczęśliwe, domaga się refleksji, podsumowania, zgłębienia, zrozumienia, a także podzielenia się tym zrozumieniem z osobami najbliższymi.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się