fbpx
z Alicją Długołęcką rozmawia Marzena Zdanowska marzec 2012

Bez hipokryzji, bez tabu

Z dzieckiem można podejmować każdy temat, seksualność nie jest wyjątkiem. Trzeba rozmawiać o tym, że świat bywa okrutny, o śmierci, o cierpieniu, ale również o tym, co nam sprawia radość. Bo tak naprawdę chodzi o coś ważniejszego – o uczenie dzieci, że można rozmawiać z osobami dorosłymi bez lęku i że nie spotka ich za to żadna kara ani ośmieszenie.

Artykuł z numeru

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Marzena Zdanowska: Zacznijmy od uporządkowania pojęć. Czym jest wychowanie seksualne, a czym edukacja seksualna?

Alicja Długołęcka: Zgodnie z nazwą wychowanie seksualne jest pewnym obszarem wychowania dziecka. Słowo „seks” znaczy „płeć”, więc wychowanie seksualne jest wychowaniem płciowym. I wobec tego sposobów na wychowanie seksualne są tysiące, bo wszystko zależy od układu sił oraz koncepcji bycia kobietą, mężczyzną, od poglądów na role płciowe w określonym środowisku. W wychowaniu wszystkie warianty są możliwe i zależą od tego, jakie podejście do tych kwestii panuje w danej rodzinie, a wiemy, że tych podejść mamy dziś wiele.

Czyli nie istnieje neutralne wychowanie seksualne, ono musi być połączone z określonym systemem wartości.

Wychowanie jest zawsze wychowaniem do wartości obecnych w danej kulturze. Rozumienie roli kobiety i mężczyzny jest uwarunkowane wieloma czynnikami, m.in. jest uzależnione od tego, czy rodzina jest wielkomiejska czy wiejska, ze wschodu naszego kraju czy z zachodu, czy może z gór. Wpływa na nie struktura rodziny, poziom wykształcenia, światopogląd i w końcu to, co najważniejsze – emocjonalny stosunek rodziców do danego dziecka. Kolejność urodzin i płeć też mają znaczenie.

Rodzice zawsze wychowują seksualnie swoje dzieci, choć nie zawsze robią to świadomie. Niekiedy dzieje się to na zasadzie antywzorów, którymi bywamy w oczach swoich dojrzewających dzieci. Nasze nastoletnie córki i synowie bez sentymentów oceniają nas w rolach żon i mężów, matek i ojców, kobiet i mężczyzn. Dodam, że ich obserwacje są często bardzo trafne.

Czy to z tych różnic rodzą się spory o wychowanie seksualne?

Tak. Niestety, jako społeczeństwo często jesteśmy bezmyślni w tych sporach. Postawiłabym tezę, że im więcej zagadnień spychamy do nieświadomości, tym głośniej krzyczymy, że wiemy, jak wychowanie seksualne powinno wyglądać. A każdy refleksyjny rodzic wie, że wychowanie dziecka to bardzo ważne i trudne zadanie – przepełnione tysiącami pytań i wątpliwości.

Zawsze możemy więc próbować wychowywać swoje dzieci bardziej świadomie i mądrze, poszukując pozytywnych wzorców w życiu i nauce. Pedagogika seksualna jest dziedziną, która stanowi punkt wyjścia do pozytywnego myślenia o płciowości dziecka i daje wiele cennych wskazówek wynikających z badań. Niektóre wyniki nie będą oczywiście neutralne światopoglądowo, nie zawsze jest to możliwe.

Obiektywnej prawdy o wychowaniu nie ma, bo nie istnieje też jedyna wzorcowa rodzina. Jest wiele równie wartościowych wersji rodziny, a w nich różne pomysły na wychowanie seksualne. Baza wychowania seksualnego w każdej rodzinie powinna być jednak taka sama – mądra miłość do dziecka i własny autentyczny przykład w realizacji roli płciowej.

Czym w takim razie jest edukacja seksualna i na czym polegają towarzyszące jej spory?

Jeżeli chodzi o edukację, nie powinno być sporów, ponieważ sama edukacja jest pewnym zestawem obiektywnych informacji dotyczących płciowości człowieka. Zazwyczaj spór dotyczy tego, co jest edukacją, a co jest wychowaniem, i kto do czego ma prawo. Odnoszę smutne wrażenie, że merytorycznie, programowo stoimy w martwym punkcie. Młodzież robi swoje, nadąża za cywilizacyjnymi zmianami, edukuje się wzajemnie i omija skłóconych dorosłych szerokim łukiem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się