fbpx
Piotr Kosiewski Wrzesień 2014

Dochodzenie w sprawie zbrodni

MOCAK po raz kolejny śledzi relacje, w jakie z innymi sferami życia wchodzi sztuka. Po historii, sporcie i ekonomii przyszedł czas za zbrodnię. Powstała jedna z najbardziej intrygujących wystaw przygotowanych przez to krakowskie muzeum.

Artykuł z numeru

Imperialne oblicze Rosjan

Imperialne oblicze Rosjan

Wyobrażenia przestępstw, zabójstw i rozmaitych ludzkich tragedii w sztuce mają ogromną tradycję. To truizm, który jednak trzeba przypomnieć. Przedstawienia te pełniły rozmaite funkcje, od religijnych, poprzez moralizatorskie, po upamiętnianie. Zmieniały się formy i funkcje tych przedstawień. Ich niezwykłym przeglądem – chociaż ograniczającym się do dwóch wieków – była starannie przygotowana wystawa Crime et châtiment zorganizowana w 2010 r. przez paryskie Musée d’Orsay. Stworzona przez byłego ministra sprawiedliwości Francji Roberta Badintera, który doprowadził do zniesienia w tym kraju kary śmierci, oraz znanego historyka sztuki i krytyka Jeana Claira, pokazywała spojrzenie artystów na zbrodnię, poczynając od rewolucji francuskiej aż po 1939 r. Z dzieł m.in. Williama Blake’a, Francisco Goi, Théodore’a Géricaulta, Paula Cézanne’a, Pablo Picassa i René Magritte’a stworzono opowieść o gwałcie, kamienowaniu, dekapitacji, kanibalizmie i maszynach tortur, ale też postrzeganiu zbrodni i karaniu za nią.

Obrazy przemocy

„Śmierć i seks mają udowodnić uprzywilejowanie sfery sztuki” – mówił przy okazji tej wystawy Badinter. „Odkryłem – dodawał – że tym, co interesuje artystę, jest naruszenie podstawowych zakazów, świętokradztwo, seks, śmierć”. Jest w tych słowach pewna przesada. Jednak wystawa w Musée d’Orsay dobrze – i po raz pierwszy w tej skali – pokazywała jeden z istotnych aspektów twórczości ostatnich stuleci. Zbrodnia w sztuce w krakowskim MOCAK-u odwołuje się nawet do dawniejszych czasów. Jednak umieszczenie na wystawie reprodukcji (sic!) XVII-wiecznego obrazu Holendra Jana van Bijlerta oraz płócien Jana Matejki czy Franciszka Żmurki to, delikatnie mówiąc, nieporozumienie. Przedstawień przemocy w sztuce poprzednich wieków nie sposób zaprezentować za pomocą trzech fotograficznych wydruków dość przypadkowo wybranych prac.

Szczęśliwie to margines ekspozycji. Większość prac zgromadzonych w MOCAK-u powstała od lat 60. XX w. Dzięki temu Zbrodnia w sztuce tworzy dość zwartą całość. Jednak jej największą wartością jest to, jak celnie zauważył w swoim blogu Edwin Bendyk, że ekspozycja, „choć dostarcza mocnych wrażeń, nie polega jednak na prostym epatowaniu spektakularnością zbrodni”. Pozwala natomiast przyjrzeć się temu, jak zmieniło się postrzeganie zbrodni w ostatnim półwieczu, obalanie kolejnych tabu, obecności przestępstw w kulturze masowej, wreszcie spojrzenie na zło i jego źródła. Dotyka też problemu karania za zbrodnie – nie tak dawno przecież zaczęto odchodzić od kary śmierci. Jedną z najważniejszych prac na wystawie są seriografie Andy’ego Warhola z cyklu Krzesło elektryczne (1971). W pustym pomieszczeniu stoi fotel, na którym uśmierca się skazańców. Widz jest pozostawiony sam na sam z narzędziem egzekucji.

„Zbrodnia ma dwa źródła: albo jest efektem »mniejszych « zbrodni, rzadko karanych, bo dokonywanych w zaciszu domowym na słabszych, którzy potem szukają odwetu na społeczeństwie, albo wynika z podjudzania ze strony polityki i religii. Zbrodnia odkrywa wielkie »bogactwo« zła, jakie w nas tkwi” – podkreślają twórcy wystawy. Można spierać się o tę próbę pokazania genezy przestępstwa (podobne generalizacje nieuchronnie są ułomne). Jednak – mimo takich deklaracji – na wystawie trudno doszukać się przykładów zbrodni popełnianych w imię religii i polityki, a przecież także dzisiaj do nich dochodzi. Przeoczenie? A może świadectwo zmian społecznych i zainteresowań samych artystów, chociaż bez problemu można wymienić wybitne filmy poświęcone takim zbrodniom. Podobnie próżno szukać tych popełnianych w imię szlachetnych ideałów. Morderców idealistów, których symbolem u progu nowoczesności stała się Charlotte Corday uśmiercająca Marata dla – jak tłumaczyła – „dobra i spokoju Francji”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się