fbpx
Marzena Zdanowska Czerwiec 2014

Którędy do równości?

Pierwsze akty prawne zakazujące dyskryminacji powstawały w Stanach Zjednoczonych w czasach, kiedy czarnoskórzy obywatele mieli problemy ze zdobyciem edukacji i dobrze płatnej pracy. Dziś działania afirmatywne nie spełniają już pierwotnego celu, jakim było dawanie szansy najbiedniejszym. Biedni, niezależnie od koloru skóry, wciąż nie trafiają na uniwersytety.

Artykuł z numeru

Praca

Praca

Są dowody na to, że zmniejszenie nierówności to najlepszy sposób na poprawę jakości środowiska społecznego, a co za tym idzie, realnej jakości życia wszystkich obywateli” pisali w 2009 r. Richard Wilkinson i Kate Pickett. W swojej książce Duch równości (wydanej po polsku w 2011 r.) autorzy przekonywali, że w krajach, w których różnice między dochodami ludzi najbogatszych i najbiedniejszych są największe, najwięcej jest też zabójstw, zaburzeń psychicznych, ludzie częściej zmagają się z uzależnieniami i otyłością, częściej popełniają przestępstwa i trafiają do więzień, mają do siebie mniejsze zaufanie, a dzieci mają problemy z nauką. Wilkinson i Pickett, z wykształcenia epidemiolodzy, chcieli początkowo wyjaśnić, dlaczego ludzie biedniejsi chorują częściej niż ludzie bogatsi, czyli dlaczego w pewnych grupach społecznych niektóre choroby występują częściej niż w innych i w jaki sposób się rozprzestrzeniają. Ostatecznie jednak wyniki badań zebrane z wielu państw doprowadziły ich do wniosku, że im mniejsze różnice między bogatymi i biednymi, tym lepiej mają się osoby ubogie (rzadziej chorują, niższy jest stopień uzależnień, dzieci osiągają lepsze wyniki w nauce). Oznacza to tyle, że to nie sama bieda jest źródłem chorób i nieszczęść badanej grupy, ale różnice statusu społecznego istniejące między ludźmi w obrębie danego społeczeństwa. Kiedy jakieś państwo przechodzi transformację i bogaci się, ale jednocześnie rozwarstwia na bardzo bogatych i bardzo biednych, osoby o najniższym statusie społecznym, mimo że ich dochody mogą być nieco większe niż przed zmianami, znajdują się nagle w gorszej sytuacji – ponieważ spada zaufanie w społeczeństwie, trudniej im otrzymać pomoc (i nie chodzi tu tylko o wsparcie materialne), nie są w stanie zapewnić rodzinie takich standardów, jakie dla otoczenia stają się normą, przez co spada ich poczucie własnej wartości, popadają w uzależnienia i choroby. Co więcej, rozwarstwienie społeczne negatywnie wpływa też na osoby lepiej sytuowane. Żyją one w miastach, gdzie wysoka jest przestępczość, niskie zaufanie do sąsiadów, mniejsza chęć ludzi do współpracy. Ludzie bogaci w rozwarstwionym społeczeństwie borykają się też ze stresem, jaki towarzyszy zdobywaniu pozycji i walce o jej utrzymanie. Tytuł jednego z rozdziałów Materialny sukces, społeczna porażka dobrze podsumowuje istotę opisanego w książce zjawiska.

Duch równości, jak można było przewidzieć, wywołał szeroką dyskusję. Odbiorcy o poglądach lewicowych przyjęli ją z entuzjazmem, prawicowcy z dużą dozą sceptycyzmu. Wielu naukowców próbowało dowieść, że autorzy zbyt pochopnie wyciągają wnioski, a wskazane przez nich zależności wymagają dalszego udokumentowania i przeanalizowania. Nikomu jednak nie udało się wykazać, że ich teza jest całkowicie błędna. Wydaje się zresztą, że w wielu miejscach na świecie zasypywanie przepaści między grupami społecznie uprzywilejowanymi1 a tymi, którzy mieli w życiu mniej szczęścia, od dawna przyświeca ustawodawcom. W Kanadzie i w Nowej Zelandii ułatwiony dostęp do edukacji na uniwersytetach ma ludność rdzenna – odpowiednio Indianie i Maorysi. W Malezji grupą wspieraną jako mniej uprzywilejowana jest malezyjska większość (około 52% społeczeństwa), ponieważ jej dochody są średnio niższe od dochodów rodzin, które przybyły do Malezji z Chin i Indii, a które tradycyjnie zajmowały się przemysłem i prowadziły przedsiębiorstwa. W Indiach działania mające na celu przezwyciężenie systemu kastowego wpisane są nawet w konstytucję. W Stanach Zjednoczonych polityką afirmatywną od ponad 50 lat objęci są Afroamerykanie, a u jej źródeł leży nie tylko przekonanie, że w rozwarstwionym społeczeństwie gorzej się żyje, ale przede wszystkim potrzeba zadośćuczynienia grupie, która przez dziesięciolecia była zmuszana do niewolniczej pracy, a później długo jeszcze jej przedstawicieli traktowano jako ludzi drugiej kategorii. Działania mające na celu wyrównanie szans na edukację i zatrudnienie kierowane były w różnych państwach także do kobiet, osób z niepełnosprawnością i młodych weteranów wojennych. Trzeba jednak zaznaczyć, że istnieje także wiele krajów, w których ten sposób walki z nierównościami, czyli faworyzowanie danej grupy określonej przez płeć, kolor skóry czy inne cechy niedotyczące kompetencji, jest zakazane jako sprzeczne z zasadą równości obywateli wobec prawa.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się