W filmie Amelia francuskiego reżysera Jeana-Pierre’a Jeuneta (nie do wiary, że ten tytuł ma już 20 lat!) bohaterowie przedstawiani są przez ich ulubione drobne przyjemności. Tytułowa Amelia lubi zanurzać rękę w worku pełnym ziaren, rozbijać łyżeczką karmelową skorupkę crème brûlée i puszczać kaczki na kanale Saint Martin. Ciekawe, czy ma to związek z ASMR, zjawiskiem wstępnie zidentyfikowanym przez naukę dopiero przed dekadą?
Czytaj także
Rozgrzeszyć przyjemność
ASMR to z języka angielskiego skrót pojęcia autonomous sensory meridian response, czyli samoistna odpowiedź meridianów czuciowych. Opisuje ono zjawisko przyjemnego mrowienia w okolicach głowy i szyi. Najczęściej wywołują je łagodnie wypowiadane zdania, szepty czy dźwięki wydawane przez różne codzienne przedmioty, ale oprócz wrażeń słuchowych działają też wizualne, dotykowe i zapachowe, a najlepiej kiedy się uzupełniają.
Niektórzy doświadczają ASMR przy dźwiękach nożyczek fryzjerskich tuż nad uchem, inni po prostu obserwując ludzi skrupulatnie pracujących nad czymś manualnie – np. szkicujących. W internecie po wpisaniu ASMR można znaleźć już tysiące filmów i nagrań o milionowych wskaźnikach odtworzeń. Do nagrywania dźwięków często stosuje się techniki binauralne, dające przy odsłuchu przez słuchawki wrażenie przestrzeni. Wyobraźmy sobie godzinny spacer alejkami czerwonego od listopadowych liści parku, wśród dźwięków kropli deszczu odbijających się od parasola i kroków po mokrym chodniku. To przykład filmu, w którym połączone bodźce wizualne i dźwiękowe działają na mózg jak ciepły budyń na żołądek.