Nikt nie wie, co pamięta rzeka. Czy wciąż niesie w sobie tamte majowe dni, dni, kiedy to setki tutejszych mieszkańców weszły do wody z kamieniami w kieszeniach, dziećmi przytroczonymi do ciała”. Powieść Vereny Kessler (to debiut Niemki, do tej pory copywriterki) zaczyna się jak wpis do dziennika, ale to nie makabryczna przeszłość jest w nim najważniejsza, lecz sprawa pamięci, jej zawsze niepewnego, migotliwego charakteru w ludzkim umyśle.
Tragedia, która wydarzyła się w niemieckiej prowincji Demmin w czasie II wojny światowej – samobójstwo kilkuset mieszkańców po wkroczeniu do miasta Armii Czerwonej – to podłoże tej książki, a zarazem pretekst dla autorki, by zastanowić się nad pracą ludzkich wspomnień. Jak kształtujemy swoją przyszłość obrazami z przeszłości? W jaki sposób mroczna historia Demmin, jego tytułowe „duchy”, wpływa na to, co dopiero przyjdzie na świat i w nim urośnie? Na dzieciństwo, a później dorosłe życie tych, którzy zjawiają się w miasteczku na długo po tragedii. Klasyczne Bildungsroman graniczy w książce Kessler z reporterskimi skrawkami o historii miejsc. A między to wpleciona zostaje jeszcze opowieść, którą snują w marzeniach sennych ciało i duch dorastającej dziewczynki.
Kulminacyjnym momentem powieści Kessler – książki ciekawej, momentami przenikliwej – jest chwila, kiedy z okien swoich domów patrzą na siebie dwie główne postacie i zarazem narratorki powieści. Nastolatka Larry, marząca, by zostać reporterką wojenną, i pani Dohlberg, 90-latka, której jako nielicznej spośród dzieci udało się ocaleć ze zbiorowego samobójstwa.
Czytaj także
Annie Ernaux. Ślady, zdjęcia, plamy
—
Verena Kessler Duchy z miasteczka Demmin
tłum. Małgorzata Gralińska
Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2022, s. 240