fbpx
Góral Maciej Wilczek wraz ze swoimi owieczkami
Góral Maciej Wilczek wraz ze swoimi owieczkami fot. dzięki uprzejmości Wydawnictwa TPN
Ewelina Kaczmarczyk marzec 2023

Pnioki, krzoki i ptoki

Czytając „Podhalan”, czułam się trochę jak podczas wsłuchiwania się w opowieść babci Anieli – to w końcu książka przygotowana przez górali i góralki o sobie samych. I to jej ogromny atut.

Artykuł z numeru

Nassim N. Taleb: Jak zwodzi nas przypadek

Czytaj także

(fot. Michał Lis / Unsplash)

Ewelina Kaczmarczyk

Czarne chmury nad Tatrami

Michał Przeperski

Nasz mały Sonderweg

Dawniej było biednie, ale wesoło” – te nostalgiczne słowa słyszę, ilekroć przyjadę na Podhale do babci mojego męża Anieli. Kobieta z precyzją tłumaczy nam, jak poprawnie dane słowo brzmi w gwarze, sypie przysłowiami i opowiada o przeszłości oraz tradycjach góralszczyzny. W trakcie robienia na drutach wełnianych skarpet nuci ludowe przyśpiewki.

Czytając Podhalan, czułam się trochę jak podczas wsłuchiwania się w opowieść babci Anieli – to w końcu książka przygotowana przez górali i góralki o sobie samych, Podhalanach. Etnolożki i góralki – Agnieszka Gąsienica-Giewont i Stanisława Trebunia-Staszel, wiedzę historyczną i etnograficzną dotyczącą obszaru pod Tatrami wzbogaciły bowiem o wypowiedzi mieszkańców Podhala. Autorki przeprowadziły 60 rozmów oraz zrobiły ok. 50 ankiet, prosząc o głos przedstawicieli różnych miejscowości, grup wiekowych, ludzi o rozmaitych temperamentach. To więc sytuacja, gdy swój mówi do innych (ale też swoich) o własnej kulturze. Ogromnym walorem tej książki jest uchwycenie rytmu gwary i spojrzenie na Podhale oczami jego mieszkańców: pnioków, krzoków i ptoków. Ci pierwsi to ludzie żyjący tu od zawsze, krzokami określa się osoby z zewnątrz, które stały się częścią społeczności, a ptoki z kolei to krążący po świecie – przylatują i odlatują. Są jeszcze zakopiańczycy – przyjezdni z końca XIX i z XX w. oraz ich potomkowie. Podhalanie to niezwykle różnorodna grupa, w której nie wszyscy utożsamiają się z regionem czy posługują się gwarą.

Wielogłosowość tej książki jest obecna jednak nie tylko w warstwie tekstualnej, ale i wizualnej. Podhalanie to efekt i niejako kontynuacja wystawy, którą zorganizowano rok temu w Kuźnicach. Publikacja zawiera liczne fotografie archiwalne, również z archiwów domowych. To zdjęcia pokazujące Podhale, którego już nie ma – bez masowej turystyki, mniej tłoczne, pełne architektury drewnianej. Lecz zacznijmy od początku – książka jest przede wszystkim przepięknie wydana. Oprawa została wykonana z płótna, a wyrazy na białej okładce są wytłoczone. To wyraz prostoty i siły, ale i zapowiedź kryjącej się w środku tajemnicy. Biel okładki kojarzy mi się również ze śniegiem, który przykrywa górską krainę, dodając jej baśniowej aury. Każdy z rozdziałów rozpoczyna portret współczesnego górala lub góralki autorstwa Jacka Poremby oraz wizerunek tradycyjnego góralskiego przedmiotu. Taki przedmiot zawiera w sobie esencję góralszczyzny – jak góralskie przysłowie, które zamyka w kilku słowach sens całego życia. Do książki dołączony został również ascetycznie wydany album ze współczesnymi zdjęciami Podhala autorstwa Bartka Solika.

Podczas gdy na popularnych portalach często widzimy artykuły dość stereotypowo ukazujące Zakopane i okolice, autorki Podhalan starają się spojrzeć głębiej. Mierzą się z pytaniami o to, kim są współcześnie Podhalanie, jaka jest przeszłość i przyszłość tych ludzi i terenów, które zamieszkują. Nie stronią od trudnych tematów, takich jak patodeweloperka, masowa turystyka czy historia Goralenvolk. Podejmują kwestię wywłaszczania właścicieli tatrzańskich hal w latach 60. i 70. XX w., procesu wtedy koniecznego, przeprowadzonego nie bez potknięć, nazwanego przez jednego z badaczy „tożsamościową zagładą”, który dla wielu rozmówców i rozmówczyń do dziś stanowi traumę. Górale pozbawieni zostali źródła utrzymania, rytmu życia wyznaczanego przez hodowlę owiec i sensu swojej egzystencji. Z fragmentem dotyczącym kresu „zycia na juhasce” niesamowicie koresponduje zdjęcie Solika, na którym góral między swoją trzodą posiada bardzo podobną do jednej z owieczek twarz. To obraz ukazujący symbiozę człowieka i zwierzęcia.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się