fbpx
Tadeusz Zatorski luty 2018

Raj nie całkiem utracony

Może mit o odejściu „pierwszych ludzi” z raju należałoby rozumieć jako opowieść nie o wygnaniu, lecz o udanej ucieczce? O wyzwalaniu się ludzkości ku prawdziwemu, odpowiedzialnemu i świadomemu człowieczeństwu, które bierze na siebie niełatwe obowiązki, ale i zna przysługujące mu prawa?

Artykuł z numeru

Ćwiczenia z uważności

Ćwiczenia z uważności

Mimo powabów wyspa jest bezludna,

a widoczne po brzegach drobne ślady stóp

bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.

Wisława Szymborska, Utopia

 

Komunistom i ich sympatykom zarzucano często, że mamili lud „rajem na ziemi”, który miał być bluźnierczą namiastką raju prawdziwego, obiecywanego przez religie. Heine, blisko wówczas  zaprzyjaźniony z Marksem, wołał: „Lecz nową pieśń, godniejszą pieśń, / O bracia, zaśpiewać przyrzekam. / Na ziemi chcemy stworzyć raj, / Krainę miodu i mleka”. I szyderczo namawiał swych czytelników, by „niebo” zostawili „aniołom oraz wróblom”[1].

Okazuje się, że „raju na ziemi”, „krainy miodu i mleka” nie poszukiwali jedynie bezbożnicy. Wręcz przeciwnie: wiara w to, że „ogród Eden na wschodzie”, zasadzony przez Boga dla pierwszych ludzi, wciąż istnieje, choć wygnano z niego jego mieszkańców, była żywa przez całe wieki. I nie pozostała bez poważnych następstw. Bo także wszelkie późniejsze próby stworzenia jakiejś jego namiastki korzeniami tkwiły w urodzajnej glebie Edenu.

 

Kierunek: raj

O tej to wierze traktuje wydana powtórnie książka Jeana Delumeau Historia raju. Ogród rozkoszy. Jej sędziwego (ur. w 1923 r.) autora nie trzeba czytelnikowi przedstawiać – w polskich przekładach wydano kilka jego książek, m.in. Cywilizację odrodzenia, Wyznanie i przebaczenie (rzecz o dziejach spowiedzi), a przede wszystkim monumentalny Strach w kulturze Zachodu. Historia raju to właściwie jedynie pierwsza część trylogii, której kolejne tomy – w Polsce jeszcze niewydane – poświęcone były oczekiwaniu na Tysiącletnie Królestwo i nadziei na wieczne szczęście życia pozagrobowego.

„Żydzi i chrześcijanie długo wierzyli, że raj ziemski istniał naprawdę. Wielu nawet przez wieki myślało, że istnieje nadal jako schronienie, gdzie sprawiedliwi czekają na zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny” (s. 36). Była to wiara niepodważalna i realna. „Alegoryści”, zwolennicy symbolicznej interpretacji opowieści o Edenie, którzy jak Orygenes wyśmiewali „głupców” traktujących ją dosłownie, stanowili nieliczną mniejszość; większym zaufaniem obdarzano Augustyna, przychylającego się do poglądu o realnym charakterze „Bożego ogrodu”. A i Tomasz z Akwinu stwierdzał, że to, „co opowiedziano w Piśmie o raju, ma charakter opowieści historycznej” (s. 36), poświęcając też niemało uwagi jego lokalizacji. W tej materii zresztą uczeni teologowie byli dość zgodni, umieszczając raj przeważnie gdzieś na Wschodzie. Powszechne było też wśród nich przekonanie, że to stamtąd wypływają wciąż największe rzeki świata (z Nilem włącznie). Dostać się tam nie byłoby wszakże łatwo, bo miała to być kraina oddzielona oceanami, a niewykluczone, że znajdująca się na wysokiej górze, kto wie, czy nie w pobliżu Księżyca – średniowiecznym geografom nie zbywało na fantazji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się