fbpx
Magdalena Kargul marzec 2022

Ukryty krzyk

Milczenie splata się ze znikaniem. Para ta często bywa postrzegana jako dowód wewnętrznego braku, niemal sterylnego, odstręczającego zimna. Taka też wydaje się główna bohaterka najnowszej książki Jelonek – Luna. Trzeba być cicho to bardziej migawki z życia niż potoczysta opowieść. Urywana opowiastka kobiety, która próbuje wreszcie wydobyć z siebie krzyk, rozeznać się w sobie i swoim małżeństwie.

Artykuł z numeru

Rebecca Solnit. Głos oporu i nadziei

Czytaj także

Aleksandra Byrska

Ekologia naszych zmarłych

Historia zatacza koło. Luna z Theo wyprowadzają się z miasta, zamieszkują wraz z Miśką i jej synem starą szkołę, po czym wracają – każdy w inne miejsce: Luna do starego mieszkania, Theo do swojej ojczyzny, a syn Miśki do ojca. Zmienna przestrzeń w książce jest naczyniem na emocje bohaterów, które zdają się dostosowywać do nowych kształtów i wypływać z nich zmienione. To niemalże klasyczny układ powieściowy z punktem kulminacyjnym, który prowadzi do przemiany bohaterów i ich wzajemnych relacji.

Jelonek oparła Trzeba być cicho na (zbyt) prostych przeciwieństwach: pełnej życia, bliskiej naturze i cielesności radosnej Michalinie oraz milczącej, wycofanej i spiętej Lunie, która nie za bardzo potrafi wyjść ze swojej głowy. Wokół nich krążą inne postaci: niemogący dosięgnąć żony delikatny Theo, znikająca w dusznym małżeństwie Zuza, pełen ciepła i wsparcia idealny Kajetan. Całość jest pełna niedopowiedzeń, miejscami bardzo poetycka. Książka zostawia wrażenie nie do końca rozwikłanej (czy też uchwyconej) tajemnicy, a jej słodko-gorzkie zakończenie sprawia, że czytelnikowi wydaje się, iż wszystko jedynie podglądał przez dziurkę od klucza. Trzeba być cicho właściwie pozostaje otwarte, a uchwycone w nim życie trwa i ewoluuje dalej. Wystarczy je sobie wyobrazić.

Agnieszka Jelonek

Trzeba być cicho

Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2022, s. 168