A przez to jest być może jeszcze bardziej płynna, niż przekonywał nas Zygmunt Bauman. Można zgłosić szereg zastrzeżeń wobec wyborów podjętych autorytatywnie przez autora. W książce niewielu jest myślicieli i kontekstów „peryferyjnych” – zwłaszcza wschodnioeuropejskich.
Według Müllera serce życia umysłowego i ideowego bije w Niemczech, co widać także w przyjęciu za punkt wyjścia do ogólnych rozważań teorii i pojęć Maxa Webera. Oprócz tego narracja Müllera najczęściej dotyczy myśli brytyjskiej, francuskiej i włoskiej. Inne nacje pojawią się z rzadka. W ten sposób wyobrażona Europa niepostrzeżenie kurczy się do obszaru pomiędzy Łabą a Pirenejami.
Jednocześnie perspektywa stricte narodowa została zepchnięta na dalszy plan. U Müllera liczą się wielkie transgraniczne zjawiska XX stulecia: dramatyczny koniec ancien régime’u i wywołany tym kryzys politycznej legitymizacji, wzrost i upadek ruchów totalitarnych, powstanie „demokracji ograniczonej” i jej postępująca dekonstrukcja. Jest to zatem historia pisana w skali makro, próbująca w gęstwinie nazwisk filozofów, socjologów i polityków praktyków odnaleźć tych, którzy mieli zasadniczy wpływ na losy europejskiej myśli. To przykład anglosaskiego modelu intellectual history zaprzęgniętego do przedstawienia dziejów polityki Starego Kontynentu.
Opowieść rozpoczyna się wraz z wybuchem I wojny światowej. Krwawe starcia wielomilionowych armii zupełnie unieważniają stary porządek. W jego miejsce pojawiają się nowe sposoby partycypacji obywateli w życiu politycznym i jednocześnie nowe typy organizacji państwa. Upadek konserwatywnego porządku był zupełny: począwszy od symboliki (demitologizacja władców), a skończywszy na pojawieniu się szeregu nowych państw na gruzach Niemiec, Austro-Węgier i Rosji. Rzeczywistość – w bezprecedensowy sposób – trzeba było opisać od nowa.
Główny ciężar zainteresowania autor kładzie na tych, którzy wskazywali nowe drogi, jak brytyjscy pluraliści, komuniści, faszyści czy narodowi socjaliści. Na tle ich wielkich projektów – co do jednego utopijnych – postaci takie jak José Ortega y Gasset przedstawione są nieomal z przymrużeniem oka. Ale taka też jest konsekwencja perspektywy przyjętej przez autora, który w elementach myśli politycznej szuka przede wszystkim pierwiastka zmiany.
Tygiel z utopijnymi ideami, jakim jest Europa dwudziestolecia, kipi pod koniec lat 30., przynosząc ze sobą tragedię II wojny światowej. Doświadczenie konfliktu okazuje się formacyjną traumą Europy. Jej zachodnia część musi uporać się z odzyskaniem wiary w demokrację, podczas gdy wschodnia zanurza się w narzuconej komunistycznej dyktaturze. Z polskiego punktu widzenia jest to być może najważniejsza część książki. Wyjaśnia ona bowiem, dlaczego Europa Zachodnia, wybierając drogę integracji, oddała władzę polityczną w ręce technokratycznej biurokracji, której rolą jest planowanie bezpiecznej przyszłości. Była to właśnie przemyślana odpowiedź myśli. na traumę hiperpopulizmu, jakim były reżimy faszystowski i nazistowski. Dzisiejsze różnice w łonie UE są w niemałej mierze spowodowane różnicą doświadczeń Wschodu i Zachodu.