Nie jest to pierwsza współpraca ilustratorki Iwony Chmielewskiej z pisarką Justyną Bargielską. Jej obrazy pojawiły się już w tomach Bach for my baby, Szybko przez wszystko i Nudelman, jednak głos Chmielewskiej był tam formalnie skromniejszy niż w autorskich picturebookach (m.in. Królestwie dziewczynki, o którym Bargielska pisała: „pomaga pamiętać o podwójnej magii kobiecości”). Nie snuł ten głos żadnej własnej opowieści. Był trochę jak plakat – pomysłowym podsumowaniem, akompaniamentem. Innego rodzaju zaangażowanie widać w ilustracjach, którymi Chmielewska opatrzyła wiersz Kazimiery Iłłakowiczówny (publikacja Czarownica), Krystyny Miłobędzkiej (Na wysokiej górze) oraz poezje Józefa Czechowicza (Dopóki niebo nie płacze). Własne odczytania wierszy przedstawiła tam w pełnowymiarowych narracjach – odrębnych światach konstruowanych z ilustracji. W ostatniej z wymienionych jej obrazy „rozmawiają” nie tylko z wierszami poety międzywojnia, ale również z przedwojennymi fotografiami z kolekcji szklanych negatywów odnalezionych w 2010 r. w jednej z lubelskich kamienic. W każdej z wymienionych publikacji Chmielewska tworzy osobną opowieść, dla której wybiera nieco inne materiały i technikę plastyczną, a także koncept wykorzystujący architekturę książki (np. przeźroczystość papieru w Czarownicy umożliwiała oglądanie ilustracji pod światło, tak by przebijający z odwrotnej strony obraz uzupełniał ten, na który patrzymy).
W Na wysokiej górze, podobnie jak w Obu, całość tekstu umieszczono już na pierwszej stronie książki – czytelnik nie odczytywał więc wiersza strona po stronie (jak to zwykle bywa w książkach czy książeczkach dla dzieci), ale poznał (miał poznać) go przed ujrzeniem ilustracji. Kiedy więc na kolejnych stronach czyta powtórzone wersy – może nie tylko zastanowić się nad sensem pojedynczych fraz, ale również konfrontować je z umieszczonym tam obrazem. „Konfrontować”, ponieważ ilustracje Chmielewskiej nie są tautologicznym przełożeniem słów na obrazy, ale raczej esencją skojarzeń, które podczas lektury podpowiedziała autorce wyobraźnia.
Światy równoległe
W Obu obrazy i słowa prowadzą dialog, pozostając wobec siebie równe. Cierpliwie słuchają i wzajemnie się sobie przypatrują, nie konkurują ani nie kłócą się, wykorzystując jednak odmienne symbole opisywanej tu więzi matki z córką. Najpierw więc pisze Bargielska: o tym, że jej serce zaczęło pękać, kiedy w wieku ośmiu lat, w głębi lasu, chciała rozmawiać z elfami, ale – zamiast nich – „zauważyła dzika, i siebie w jego oku”; o tym, że później jej serce „pękło tysiąc razy”, ale tylko raz „zostało złamane z przemieszczeniem”: wtedy kiedy urodziła córkę. Córka za to – pisze Bargielska – „teraz z nim (sercem) łazi, nawet nie wiem gdzie”. Ta proza poetycka przywołuje sytuacje, w których pisarka chroni albo chce chronić swoje dziecko, choć jednocześnie wie, że i jemu pęknie (a wręcz powinno) pęknąć serce. Kiedy więc córka ucieka z domu, mama „robi (jej) kanapki na drogę, choć one przecież nie zadowolą tego, co czyha w ciemności”.