fbpx
il. z książki Przylepka i Potwór dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego
Magdalena Kargul październik 2021

Człowiek, który wiedział coś o jednorożcach i kartach tarota

Nie jest to książka pomnik, wystawiona miłości idealnej, ale całkiem szczera i miejscami nieprzyjemna lektura. Zaskakuje niedzisiejsza determinacja, która doprowadziła tych dwoje do ślubu po kilku latach głównie listownej relacji przerywanej telefonami i wykradanymi spotkaniami.

Artykuł z numeru

Z czego się śmiejemy

Mało mówi się dzisiaj o spojrzeniach. Nie ma na nie często czasu, nie bywają już czymś znaczącym czy ważnym, umykają w pośpiechu kolejnych spotkań. Mrożek jednak był człowiekiem niedzisiejszym, analogowym, a więc biegłym w sztuce patrzenia. Ten uchodzący za mruka mężczyzna potrafił uwodzić spojrzeniem i  wchodzić Człowiek, który wiedział coś o jednorożcach i kartach tarota MAGDALENA KARGUL Nie jest to książka pomnik, wystawiona miłości idealnej, ale całkiem szczera i miejscami nieprzyjemna lektura. Zaskakuje niedzisiejsza determinacja, która doprowadziła tych dwoje do ślubu po kilku latach głównie listownej relacji przerywanej telefonami i wykradanymi spotkaniami w komitywę od pierwszego wejrzenia. Opanował do perfekcji wszelkie wzrokowe niuanse.

Dlatego też nie dziwi mnie, że Susana swoją książkę zaczyna od opowiedzenia o układzie, w który weszli ze Sławomirem poprzez pierwszą wymianę spojrzeń. Sama wciąż noszę w sobie (skrzętnie schowane wśród ulubionych wspomnień) to pierwsze Mrożkowe spojrzenie. Lata temu, siadając podekscytowana i wystraszona naprzeciwko tego starszego już pana, podsunęłam mu nieśmiało do podpisu swoją pierwszą krakowską książkę (kupioną w strugach deszczu od bukinistów pochowanych w bramach ul. Floriańskiej). Mrożek zmierzył mnie wzrokiem, niespiesznie upił łyk wody, westchnął teatralnie i puścił do mnie oczko. Zostałam kupiona i rozbrojona w oka mgnieniu. Musiałam uśmiechnąć się z ulgą, mimo ewidentnej tremy, którą do dziś pamiętam. Moje spojrzenie pełne zachwytu i uwielbienia zostało wtedy uwiecznione na jednym ze zdjęć ze spotkania. Wracam do niego raz na parę lat, żeby przypomnieć sobie wagę patrzenia. To wspomnienie pomaga mi też w mig zrozumieć, co żona dramaturga miała na myśli.

A jednak trudno mi było spojrzeć na Mrożka w relacji romantycznej. Mimo wielu tomów listów i dzienników zawsze jawił mi się jako postać osobna; był patronem moich samotności, do którego wracałam jak do siebie. Jak jednak pokazuje Przylepka i Potwór, potrzebował innych i potrafił ich sobie zjednywać pięknymi słowami i czarującymi spotkaniami. Mrożek jak ogry i cebule składa się z wielu warstw i bardzo to wielkoduszne, że autorka tomu sprezentowała nam kolejną, nieco milszą, odsłonę naszego narodowego mizantropa.

Jednorożec” to prywatne języki pierwszych listów i  pocztówek, zakochiwania się i  wyznań. Średniowieczne ryciny przedstawiające stwory, które Mrożek słał Susanie, kryją na swoich odwrotach bardziej emocjonalną i sympatyczną, chociaż wciąż nieco absurdalną, twarz Mrożka, dotąd rzadko widoczną. Nie można się nie uśmiechać od czułych zwrotów i  wymyślnych pozdrowień przyprawionych purnonsensem i spontanicznością. Zresztą na jednorożcach magia się nie kończy, bo Susana w  tych pierwszych miesiącach była nazywana wieszczką i  szamanką, a tym, co nadawało rytm listom w  kolejnych latach, była wspólna pasja do kart tarota. Po okresie jednorożców, zastąpionym czasami stawiania kart, pojawiły się pierwsze pęknięcia: rozstania, powroty i Mrożkowe egoizmy. Nie jest to więc książka pomnik, wystawiona miłości idealnej, ale całkiem szczera i miejscami nieprzyjemna lektura. Zaskakuje niedzisiejsza determinacja, która doprowadziła tych dwoje do ślubu po kilku latach głównie listownej relacji przerywanej telefonami i wykradanymi spotkaniami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się