fbpx
Łukasz Garbal grudzień 2015

Legenda Gierka

„Mówicie, że kryzys nadciąga nieubłaganie, ale przecież tyle wybudowaliśmy, popatrzcie na Warszawę, to przecież inne miasto niż w latach 60., tyle nowych mieszkań, nowe trasy: Łazienkowska, Wisłostrada, nowe dworce, nowe połączenia kolejowe. Popatrzcie na Polaków, inaczej ubrani, a ile samochodów, telewizorów, sprzętu AGD. Jak więc możecie mówić, że jest kryzys? Kryzys byłby wtedy, gdyby było gorzej niż poprzednio, a jest przecież lepiej”.

Artykuł z numeru

Potrzeba gościnności

Potrzeba gościnności

Tak miał mówić Edward Gierek na początku 1977 r., tuż przed załamaniem gospodarki PRL. Trzy lata później wielka fala protestów na Wybrzeżu da początek Solidarności, za chwilę nastąpi era „spawacza”, sprawiająca, że na czasy „Edwarda Większego” patrzymy nie przez czarne, ale różowe okulary. Dzisiaj erę Gierka idealizujemy, co widać nawet w nazwie jednej z szynek, tymczasem bezpośrednio po tej epoce w kabarecie Olgi Lipińskiej podsumowano ją słowami: „Chcesz cukierka? Idź do Gierka”. Jaki był prawdziwy bilans Gierka? Wciągająca opowieść Piotra Gajdzińskiego Gierek. Człowiek z węgla – mimo familiarnego nazywania bohatera „Sztygarem” – rzeczowo podchodzi do mitu gierkowskiej prosperity. Autor przypomina za portalem forsal.pl, że w 1973 r., w czasie „złotego wieku”, za średnią pensję można było kupić np. 31 kg szynki – dzisiaj zaś ponad dwa razy więcej, bo 65 kg. Podobnie było niemal ze wszystkim, od wódki (w 1973 r. – 43 butelki, w 2013 r. 124), piwa (777 – 820), rajstop (tylko 33 pary – do 2175 ), chleba (700 kg – 783 kg), masła (160 kostek – 580 kostek), do kawy (103 paczki – 522 paczki);  Inaczej było, co dziwne, z mlekiem (933 litry – 870 litrów). Zestawia dane dotyczące rozwoju PRL i innych krajów, stwierdzając, że dystans się nie zmniejszył – wręcz przeciwnie. Krajobraz zmienił się z powodu łatwego dostępu do zachodnich kredytów. Nowe drogi i fabryki było widać – cóż z tego jednak, kiedy, jak przekonuje autor, były to zwykle inwestycje fatalne. Początek i kres ery Gierka pokazują dwa obrazy: zdjęcie „przyśpieszamy, obywatele!”, kiedy Pierwszy (Sekretarz) razem z premierem Jaroszewiczem spoglądają na zegarki – i tłum ludzi, usiłujący wydobyć z zaspy autobus Berliet. Gajdziński demistyfikuje te czasy, przypominając, że ludzkie nadzieje opierały się na dobrym public relations – np. jako „technokratę” przedstawiano człowieka, który niewiele czytał, i od lat 50. był aparatczykiem. Bardzo ważne – a w powszechnym odbiorze zapominane – są w biografii Gierka właśnie lata stalinowskie. Zasługą autora jest przypomnienie, że to Gierek, obok Rokossowskiego, był jedną z osób, których pozostawienia w Biurze Politycznym domagał się podczas nagłej warszawskiej wizyty w dniach października 1956 Chruszczow. Gajdziński podważa mit Gierka prostym zestawieniem faktów, np. prezentowanie go jako męża stanu, na którego z niechęcią miała patrzeć Moskwa. (Faktycznie, niechęć była tak silna, że gratulacje po odsunięciu Gomułki otrzymał dopiero… dzień później). Nieunikniona skrótowość książki może być przyczyną mylących odczytań, kiedy np. przy sporządzaniu listy ugrupowań opozycyjnych autor wymienia chronologicznie Polskie Porozumienie Narodowe Zdzisława Najdera, KOR, ROPCiO, itd. Tymczasem PPN, mimo chronologicznego pierwszeństwa, był grupą – jak inne wcześniejsze – tajną, nieujawniającą nazwisk członków (w tym – Najdera). KOR zaś – próbując wykorzystać prawo PRL, nominalnie demokratyczne – nazwiska członków podawał publicznie. Opozycji zresztą autor poświęcił zbyt mało miejsca. Oczywiście to książka o człowieku władzy, ale opozycja – oraz krytyczne nurty w samej partii, jak grupa „Polityki” – były nie tyle jednym z elementów panoramy ery Gierka, ile jej osnową. Warto by wspomnieć o zwiększaniu się inwigilacji Służby Bezpieczeństwa. To książka popularna, ale nie do końca – trzeba trochę wiedzieć o tych czasach przed jej lekturą. Problemowe podejście do biografii sprawia, że trudno czasem zorientować się, w którym – chronologicznie – miejscu życia bohatera jesteśmy. Ważne jednak, że autor stara się obiektywizować, choć czasem brak pewnych pytań (ale na to miejsce np. w zbiorowym portrecie I sekretarzy, Siedmiu wspaniałych Jerzego Eislera). Propozycja Gajdzińskiego, demistyfikująca epokę Gierka, jest dobrym wstępem do dalszych lektur.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się