fbpx
Łukasz Garbal Kwiecień 2015

Jakie były fakty – nie poszlaki. Odpowiedź o. Józefowi Puciłowskiemu

Nie bronię o. Krąpca wbrew faktom, bronię prawa do poznania faktów; 19 wątłych poszlak nie upoważnia nas do nazywania kogokolwiek świadomym tajnym współpracownikiem.

Artykuł z numeru

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

 

W tekście polemicznym do mojej recenzji książki Dariusza Rosiaka pt. Wielka odmowa (obydwa teksty ukazały się w „Znaku” z grudnia 2014 r.) o. Józef Puciłowski nazywa mnie „obrońcą o. Krąpca”. Gdyby rzeczywiście tak było, ograniczyłbym się do napisania recenzji – tymczasem skontaktowałem się z o. Puciłowskim i poprosiłem go o głos w dyskusji. Od początku zależało mi bowiem na ustaleniu faktów i pokazaniu ich kontekstu.

Oczywiście znacznie bliższa jest mi prezentowana w książce postawa Janusza Krupskiego niż o. Krąpca; osobiste sympatie nie powinny jednak mieć w pracy historyka żadnego znaczenia, inaczej zamienia się ona w publicystykę czy politykę. Mnie po prostu zaszokowała sama możliwość, że twórca potęgi opozycyjnego KUL-u mógł być tajnym współpracownikiem SB, i to nie epizodycznie, ale – jak wynika z Wielkiej odmowy – stale. To podważa same fundamenty etosu KUL-u. Dlatego też starannie czytałem książkę – recenzję pisałem tylko na jej podstawie, nie mając dostępu do akt, którymi dysponował o. Puciłowski. Właśnie dlatego poprosiłem go o odpowiedź na moje wątpliwości.

O. Puciłowski pisze m.in.: „Pierwszy znany Komisji dokument to Doniesienie z dnia 26 sierpnia 1957, spisane ze słów informatora – TW »Józefa«, które przyjął Konrad Straszewski z Departamentu III Wydziału V (…), stały rozmówca »Józefa« i jedyny, z którym z czasem dominikanin był na »ty«”. Sformułowanie to miesza dwa porządki: interpretację i fakty. Zauważmy, że mowa nie o donosie napisanym własnoręcznie (w swojej recenzji pytałem, czy takie istnieją – odpowiedzi się nie doczekałem), tylko o meldunku spisanym na podstawie rozmowy. Czy rozmówca Straszewskiego wiedział, że „donosi” – mówił w złej wierze – czy był np. gadatliwy i niechętny współbraciom, czy po prostu rozmawiał, starając się coś załatwić dla instytucji, którą reprezentował? Rozmowy takie przecież były powszechnie toczone, skąd zatem wiemy, czy podobne notatki nie powstawały po rozmowie z innymi, zasłużonymi duchownymi?

Aby mieć pewność, że o. Krąpiec rzeczywiście był tajnym współpracownikiem, trzeba dysponować faktami, takimi jak osobiście spisane meldunki, zobowiązanie do współpracy, a najlepiej dokumentacją biurokratyczną SB, w rodzaju pokwitowań za prezenty itp.; o. Puciłowski nic o tym nie pisze. Wnioski formułuje na podstawie 19 dokumentów świadczących o współpracy TW „Józef” z SB – tyle znaleziono ich w ok. 200 teczkach. Oczywiście większość zapewne została zniszczona, jednak jak wynika z moich kilkuletnich badań nad biografią Jana Józefa Lipskiego, w trakcie których dokonałem kilkuset kwerend w archiwach IPN, ślady zawsze pozostają – SB dołączała przecież meldunki agentów do teczek osób czy instytucji, na które donosili. Zatem oskarżając o. Krąpca, trzeba szukać nie tylko w materiałach sprawy obiektowej dotyczącej Zakonu Kaznodziejskiego, ale w sprawie o kryptonimie „Ciemnogród” i innych prowadzonych przeciwko KUL-owi, w teczkach dominikanów, na których mógłby ewentualnie donosić, jak np. o. Wiśniewski. Na podstawie 19 luźnych poszlak wyroku wydawać nie można.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się