Są tutaj osoby z roczników wojennych, które pamiętają blokadę Leningradu, ówczesny głód, kanibalizm i zezwierzęcenie; są młode Uzbejki i Tadżyczki, niemal dzieci, uwięzione przez tradycję i własnych mężów w domach, gdzie codziennie doświadczają bicia, gwałtów
i poniżania, a partnerzy zarażają je chorobami wenerycznymi przyniesionymi z burdeli; są Ukrainki, które wyrosły na opowieściach matek i babek o II wojnie, a teraz doświadczają kolejnej wojny na własnej skórze; są wreszcie pojedyncze feministki żyjące na swój rachunek i wyłamujące się z konserwatywnej kultury (która panuje w większości byłych republik), co grozi im ostracyzmem, samotnością, a być może nawet przedwczesną śmiercią. Te historie opowiadają o maczystowskiej i patriarchalnej kulturze
z jednej strony oraz wielkim, ale niewidzialnym heroizmie – z drugiej. To jednocześnie „historia w pigułce” krajów byłego ZSRR z ostatnich 80 lat i refleksja nad tym, jak głęboko może sięgać trauma międzypokoleniowa dotycząca nie tylko wojny, lecz także np. alkoholizmu.
Za każdym razem, kiedy pomyślę, że jest mi trudno jako kobiecie – z codzienną gonitwą, problemami zdrowotnymi, mieszkaniowymi czy finansowymi – zamierzam sięgnąć po tę książkę raz jeszcze. Nie dlatego, żeby się pocieszyć i stwierdzić, że inne mają gorzej, a ja jestem szczęściarą. Chcę po prostu dobrze zapamiętać choć część imion i osobistych historii kobiet z republik byłego ZSRR, które zbudowały swoje państwa i swoje domy, choć nikt nie wpisał ich do podręczników i nawet nie mówił im: „Dziękuję za to, co robisz”.
Czytaj także
Polski podbój Niemiec
–
Małgorzata Nocuń
Miłość to cała moja wina. O kobietach z byłego Związku Radzieckiego
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023, s. 263