fbpx
Aleksandra Grzemska maj 2020

Cały świat w opowieści mamy

Czy można opowiedzieć zaledwie kilkuletniemu dziecku, ukrywanemu w piwnicy na terenie warszawskiego getta, czym jest świat? Jak wytłumaczyć trzyletniej dziewczynce, co znaczy, że pada deszcz, wieje wiatr, dlaczego liście zmieniają kolor i opadają, co to są sucharki, a nawet kto to jest tatuś?

Artykuł z numeru

Ostatni tacy papieże

Ostatni tacy papieże

Problemy te, dotyczące młodej Żydówki, która próbuje ocalić jedyną córeczkę, gdy jej bliscy są kolejno mordowani, mogą wydawać się błahe czy marginalne na tle logistyki przetrwania, lecz – jak się okazuje – stanowią kluczowy aspekt pamięci i świadectwa ocalonej dziewczynki. Zosia Zajczyk – dziecko Holokaustu – zapamiętała na tyle dokładnie czas, gdy jej mama Natalia schowała ją w kryjówce w centrum Zagłady, by po dekadach odtworzyć i opowiedzieć historię ocalenia oraz emocje temu towarzyszące.

To narracja trudna do udźwignięcia nie tylko ze względu na temat przetrwania Zagłady przez małe dziecko dzięki heroizmowi matki, ale także dlatego, że sposób jej przedstawienia wymaga od odbiorców wrażliwości, dojrzałości i literackiej świadomości. Oto bowiem mamy do czynienia z formą niezwykłą na wielu poziomach: Zofia Zajczyk relacjonuje post factum przeszłość z punktu widzenia bezbronnego dziecka, natomiast opowieści tej słucha i ją spisuje Agata Tuszyńska, a tekst dopełnia obrazami Iwona Chmielewska. W związku z tym ważne okazują się tu wielowarstwowość, wielokontekstowość i wieloautorstwo świadectwa, które zostało poddane procesowi przekształcenia w narrację literacką oraz wizualną.

Tuszyńska tłumaczy w posłowiu, że przegląda się w lustrze tej historii o miłości oraz nadziei na wspólny ratunek przez pryzmat doświadczeń własnej rodziny – jako córka ocalonej z Holokaustu matki i wnuczka zamordowanej w 1944 r. babki. Wydaje się, że dla pisarki tym, co spaja opowieści i biografie dwóch żydowskich rodzin, jest ich potencjalna znajomość: z getta, ze szkoły i szpitala, dzięki wspólnym znajomym i sąsiedniemu zamieszkaniu po aryjskiej stronie. Owa potencjalność wspólnych losów Zosi Zajczyk i Haliny Przedborskiej (matki Tuszyńskiej) – kilkuletnich dziewczynek, które wydostano z getta i tym samym uratowano z Zagłady – angażuje emocjonalnie pisarkę i motywuje do spisania tego dotkliwego świadectwa. Tuszyńska nie eksponuje zanadto swojej narratorskiej obecności, „oddaje głos” opowiadającej, która przywołuje fragmentaryczne wspomnienia za pomocą prostego języka dorosłego dziecka.

Tym, co sprawia, że opowieść Zajczyk staje się jednocześnie wyjątkowym i przejmującym świadectwem, jest naiwna perspektywa dziecka izolowanego od rzeczywistości, żyjącego wyobrażeniami o świecie spoza piwnicy. Szkicowała je zatroskana matka za pomocą słów, rysunków oraz znoszonych do kryjówki przedmiotów z niedostępnego dziewczynce otoczenia, które były niczym zbierane skarby z dziecięcego pudełka. Najcenniejszym z nich okazała się lalka Zuzia – towarzyszka Zosi traktowana jak jej córeczka, która także przetrwała Zagładę, a dziś jest depozytem w muzeum Yad Vashem. Bezcenna natomiast stała się umiejętność haftowania, przekazana dziewczynce przez matkę, która zaszczepiła w niej szacunek do materiałów i rękodzieła.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się