fbpx
Aleksandra Grzemska lipiec–sierpień 2019

„Dobranoc, dzienniczku”

Diariusz Janki Goldstein wpisuje się w kategorię dzienników młodych dziewcząt, która charakteryzuje się silnym nastawieniem na diagnozowanie własnego „ja” piszącej, analizowaniem osobistych doświadczeń, „rozpamiętywaniem samej siebie” oraz występowaniem rozważań na temat czynności tworzenia dziennika.

Artykuł z numeru

Mikrowyprawy – przygoda jest wszędzie

Mikrowyprawy – przygoda jest wszędzie

Nie jest zbiegiem okoliczności to, że w ubiegłym roku właśnie Żydowskie Muzeum Galicja wydało dziennik Janki Goldstein. Siedziba muzeum znajduje się bowiem w budynkach, w których niegdyś mieścił się Zakład Artystyczno-Ślusarski jej ojca Juliana Goldsteina, postaci prominentnej nie tylko dla społeczności żydowskiej w przedwojennym Krakowie. O istnieniu dziennika muzeum dowiedziało się od Ewy Czekaj, która została spadkobierczynią diariusza, prowadziła kwerendy archiwalne dotyczące losów rodziny Goldsteinów i Schellerów (Silberlingów) oraz postanowiła go wydać drukiem. Historia czarnego zeszytu, opowiedziana przez Ewę Czekaj we wprowadzeniu do wydania, jest fascynującym przykładem na to, że najwspanialsze odkrycia niejednokrotnie są dziełem przypadku.

Dziennikowe zapiski Janki Goldstein pomieszczone w ocalałym zeszycie obejmują okres od marca 1940 r. do maja 1942 r., a kończy je pojedyncza i urwana relacja z sierpnia 1942 r. (po „wysiedleniach” czerwcowych do Bełżca) o dramatycznej wymowie. Pierwszy wpis z niepełnym zdaniem i numerem strony 238 wskazuje na to, że notatki są kontynuacją poprzednich – wiadomo, że Janka prowadziła je od trzech lat i zeszytów było kilka, a ten, który przetrwał, jest ostatnim ze wszystkich powstałych. Diarystka tworzyła dziennik od 17. do 22. roku życia, zatem uratowany zeszyt jest dziś nie tyle świadectwem życia młodej Żydówki w czasie wojny, ile przede wszystkim wyimkiem z jej pamiętnika z okresu dojrzewania. Lektura wszystkich brulionów pozwoliłaby zapewne na prześledzenie poszczególnych etapów dorastania dziewczyny oraz kształtowania się jej codziennej praktyki prowadzenia osobistej narracji, ale wydany obszerny fragment i tak jest dla nas cennym źródłem wiedzy o jej życiu osobistym, zwłaszcza o relacjach międzyludzkich, przyjaźniach oraz pierwszym miłosnym uniesieniu. Wiadomo, że równolegle do osobistych zapisków Janka prowadziła wraz ze swoją przyjaciółką Heleną Diczek pamiętnik „Nasze życie w getcie krakowskim”, w którym dziewczęta opisywały realia funkcjonowania w getcie i okupowanym mieście. O losach tego pamiętnika jednak nic nie wiadomo, zapewne zaginął, a byłby bez wątpienia ważnym uzupełnieniem dziennika intymnego oraz przykładem na niemal niewystępujące diariusze podwójne.

Zaznaczyć trzeba, że diariusz Janki Goldstein wpisuje się w zaproponowaną przez francuskiego badacza Philippe’a Lejeune’a kategorię dzienników młodych dziewcząt, która charakteryzuje się silnym nastawieniem na diagnozowanie własnego „ja” piszącej, analizowaniem osobistych doświadczeń, „rozpamiętywaniem samej siebie” oraz występowaniem rozważań na temat czynności tworzenia dziennika. W zapiskach Janki znajdziemy wiele fragmentów poświęconych praktyce pisarskiej oraz zwrotów do dziennika jako jedynego powiernika: „Tak dawno nie pisałam, aż mi wstyd! Ale wtedy gdy mi jest ciężko na duszy, to cię biorę, dzienniczku, a pióro samo leci po papierze” (s. 83). Przede wszystkim zaś natrafimy na jedno z typowych dla gatunku wyznań, które udowadnia, że Janka wraca do własnych zwierzeń oraz ujawnia cele tworzenia osobistych notatek: „Wyjęłam poprzedni zeszyt i zaczęłam czytać. (…) Już trzeci rok piszę pamiętnik. (…) To są obecne moje refleksy, bo czytając, wydawało mi się to wszystko takie dalekie. (…) Przekonałam się, że pisanie dziennika przynosi mi nie tylko ulgę w ciężkich chwilach, ale i uczy mnie wiele. Przede wszystkim zaś poznaję samą siebie” (s. 121). Niewątpliwie jest to rodzaj bardzo intymnego diariusza – Janka ma do niego silnie emocjonalny stosunek i utrwala w nim najskrytsze przemyślenia, marzenia, rozterki z jej świata wewnętrznego. Często narzeka na brak prywatności (szczególnie po przeprowadzce do getta), co tłumaczy liczne sformułowania świadczące o nagłym przerwaniu czynności pisania lub ukrywaniu się z dziennikiem, zwłaszcza przed matką, która uważała tę czynność za marnowanie czasu i okazała brak szacunku dla prywatności prawie dorosłej córki, gdy przeczytała zeszyt bez zezwolenia. Zresztą relacje między matką a córką nie były najlepsze w porównaniu do stosunku dziewczyny wobec wysoko postawionego ojca, gwarantującego akceptację i poczucie bezpieczeństwa, ale ten wątek zasługuje na osobną analizę.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się