fbpx
Iwona Boruszkowska listopad 2015

Wielka cisza albo przeczucie Raju

Niezwykle interesujące życie niestrudzonego wagabundy Patricka Leigha Fermora (1915–2011) dostarczało mu wielu tematów do opowieści: w latach 30. XX w. młody Fermor przemierzał Europę w pieszej podróży z Londynu do Konstantynopola, w czasie II wojny światowej pracował dla brytyjskiego wywiadu, organizując spektakularne porwanie dowódcy niemieckich wojsk okupacyjnych na Krecie gen. Heinricha Kreipego, po wojnie wędrówki kontynuował i opisywał.

Artykuł z numeru

Białoruś. Pobyt tymczasowy

Białoruś. Pobyt tymczasowy

Angielski prozaik jest autorem kilku książek podróżniczych, a rodacy nazywają go „jednym z największych wędrowców i opowiadaczy”.

W Czasie milczenia – wydanym dzięki Zeszytom Literackim w serii Podróże – autor w trzech esejach prezentuje swoje wrażenia z pobytów w starych francuskich klasztorach Saint Wandrille, Solesmes i La Grande Trappe oraz odwiedzin pustynnych monasterów Lewantu, bizantyjskich kaplic w tureckiej Kapadocji. Wydana w latach 80. książka powstała na bazie listów pisanych na bieżąco z miejsc odosobnienia, które użyczyły schronienia pisarzowi. Fermor nie ukrywa, że pisze z perspektywy przybysza, człowieka z zewnątrz, który słabo zna praktyczny wymiar życia monastycznego, choć studiował wiele ksiąg o klasztorach i mnichach.

Peregrynacja Fermora nie była poszukiwaniem Boga, pobyt w klasztorach nie miał charakteru rekolekcji ani tak popularnej dziś wyciszającej rekreacji, a żaden z mnichów nie pytał o jego wiarę ani go nie nawracał, furty klasztorów otwierały się przed nim, a poszanowanie dla cnoty miłosierdzia gwarantowało mu schronienie w monastyrach. To sprawiło, że w książce pełnej ciekawych anegdot i refleksji nie demonizuje życia w klasztornych ruinach ani go nie idealizuje.

Podczas pierwszego odizolowania się od świata autor dostrzega bezsens „gadaniny”, przebywa w miejscu, które uczy go pokory i szacunku dla słowa. We francuskich opactwach benedyktynów w Solesmes i Saint-Wandrille cisza daje w końcu ukojenie, jest bezcenną szansą na snucie niewypowiadanych od razu refleksji, które dojrzewają w autorze aż do momentu ich zapisania. Podobnego spokoju, mistycznej aury i modlitewnych szeptów doświadcza w klasztorze cystersów w Soligny-la-Trappe. Spotyka nie tylko ciszę, ale też ludzi – zakonników, których podziwia jako „biorących na swoje barki cudze grzechy, aby zmniejszyć ciężar ludzkich win”.

Niezwykle ciekawy jest moment, kiedy autor przekracza bramy klasztoru, zostawiając za sobą zgiełk paryskich ulic, i wchodzi w ciszę innego świata. Monastyczne wyciszenie i dobrowolne śluby milczenia imponują Fermorowi, dostrzega w nich „nieopisane poczucie szczęścia, które pewien piszący trapista nazwał ciągłym przeczuciem Raju”.

Z kolei klasztory wykute w skałach spalonej słońcem Kapadocji są opuszczone, bezludne. Po życiu monastycznym z pierwszych wieków chrześcijaństwa pozostały tylko skalne malowidła, dlatego angielski podróżnik próbuje tchnąć w te miejsca trochę życia, opisując wyobrażone smaki, zapachy, kolory.

Z urzekającego, erudycyjnego opisu, jakim jest Czas milczenia, przebija niezwykłe zainteresowanie życiem monastycznym jako alternatywą dla współczesnego świata. Fermor świetnie oddaje trafne obserwacje życia mnichów wewnątrz klasztornych murów, wzbogacając je rozległą wiedzą z dziejów tych wspólnot i historii sztuki. Przedstawiane ornamenty architektoniczne są dla niego źródłem przeżyć estetycznych, jak również zdają się świadczyć o sacrum miejsc. A opisy krużganków, sal kapitualnych, kaplic, skryptoriów, refektarzy i celi oddają panujący w opactwach nastrój smutku i melancholię.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się