fbpx
Iwona Boruszkowska luty 2016

Anieli  Gruszeckiej  powroty do  nie/znanego kraju

Opowieść o Anieli Gruszeckiej – zapomnianej pisarce, krytyczce, recenzentce, studentce Sorbony, właścicielce psa Azy, miłośniczce Krakowa  – najlepiej zacząć od oddania głosu jej samej. Zachwycona nowo odkrytą angielską powieściopisarką Virginią Woolf, zanotowała w 1933 r. w szkicu o powieści, co właściwie ją  tak w twórczości koleżanki po piórze urzekło: „wyrażenie rzeczy, których się dotąd nie umiało wyrazić, bo się nie umiało spostrzec” – tego właśnie poszukiwała w literaturze i w świecie: nowości.

Artykuł z numeru

Jak Ci nie wstyd?

Jak Ci nie wstyd?

Nawet najbardziej wytrawny i wytrwały bibliofil nie odnajdzie na przykurzonych antykwarycznych półkach pierwszych wydań jej powieści historycznych z pięknymi rycinami Stanisława Bagińskiego czy ilustracjami Jerzego Karolaka. Próżno szukać na krakowskich Plantach ławki z jej nazwiskiem – pominęli ją (podobnie jak wiele innych piszących kobiet) autorzy projektu Kraków Miasto Literatury (choć teraz, po interwencjach, podobno ma swoją ławkę w okolicy ul. Poselskiej). Archiwa odmawiają dostępu do osobistych zapisków, listów i notatek zdeponowanych w archiwum męża – Kazimierza Nitscha – slawisty, językoznawcy, profesora UJ, prezesa PAU.

Biblioteka Jagiellońska zagubiła część tekstów jej autorstwa, a w innych książnicach na wieczne nieoddanie wypożyczył je „pracownik”.

Od czasu do czasu jej twórczość służy do przypomnienia tylko jednej książki i prezentowania zasad close reading.

Cofnięta w milczenie

A jej życie było tak fascynujące, że trudno nie pokusić się o biografię fantazmatyczną z miastem w tle i spacerem jako osią fabuły czy detektywistycznym, acz derridiańskim w definicji, poszukiwaniem „śladów obecności”. Ale to już przyjemności dla zwolenników turystyki fikcji. Flâneuse i podróżniczką była Aniela Gruszecka z usposobienia (często widywano ją podczas codziennych przechadzek po krakowskim Salwatorze w towarzystwie ukochanego psa Azy) i pewnie niejeden współczesny badacz / czytelnik czy badaczka / czytelniczka miałby / miałaby problemy z dotrzymaniem jej kroku. Aniela Gruszecka to jedna z pierwszych polskich czytelniczek, recenzentek i tłumaczek Virginii Woolf. Bliskie były jej refleksje autorki Własnego pokoju o czytaniu czy pisaniu albo o wierze w literaturę i zasadność pisania jako praktyki życia codziennego, czemu dała bezpośredni wyraz: „Mogłoby upłynąć całe nasze życie i nigdy byśmy nie doznali pewnych wstrząśnień pięknem, nie przeżyli pewnych wzruszeń, nie odebrali pewnych wrażeń, nie poczuli pewnych nawiązań między nami a światem (…). Ale dostajemy powieść: i przez jej zaklęcie otwierają się nam nasze nieużywane zasoby, nieznane możliwości, nieuświadomione spostrzeżenia”[1].

Studentka, entuzjastka, miłośniczka wiedzy

Nielicznym Gruszecka znana jest jako powieściopisarka, krytyczka literacka, recenzentka, literaturoznawczyni, autorka powieści historycznych dla dzieci i młodzieży, entuzjastka literatury i nauki, popularyzatorka wiedzy, pejzażystka miasta „najpiękniejszego ze wszystkich”. Używała nazwiska panieńskiego – Gruszecka, choć określa się ją po mężu jako Anielę Nitschową, a niektóre powieści historyczne podpisywała pseudonimem Jan Powalski. Urodziła się w Warszawie 18 maja 1884 r., czyli była rówieśniczką Leona Chwistka i Maxa Broda. Była jedną z trzech córek (obok Anny i Teofili) Józefy z Certowiczów i Artura Gruszeckiego (1852–1929) – autora powieści, publicysty, wydawcy. Ojciec przyszłej pisarki w czasach młodości kształcił się we Lwowie i w Krakowie (studiował prawo, historię, literaturę i archeologię). Pracował jako nauczyciel w Warszawie, uprawiał ziemię na Ukrainie, przez kilka lat podróżował (m.in. do Brazylii), a następnie osiadł w Krakowie i pisał powieści, artykuły oraz zajmował się krytyką literacką. Aniela, kiedy dorośnie, pójdzie w jego ślady.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się