fbpx
Artur Madaliński styczeń 2016

Przez zdjęcia do świata

Po pięciu latach od świetnego zbioru esejów Dno oka Wojciech Nowicki wraca do pisania o fotografii. I bardzo dobrze, bo mało kto w Polsce – może nikt nawet – nie robi tego tak dobrze jak autor Salek.

Artykuł z numeru

Świat zapomni o czasie

Świat zapomni o czasie

Nowicki jest mistrzem fotograficznej ekfrazy, w której nie tylko jednak o zdjęciach, ale przede wszystkim o ludziach opowiada. Dlatego bohaterami Odbicia, najnowszej prozy eseistycznej krakowskiego autora, są tyleż samo postaci uwiecznione na zdjęciach, co i fotografowie. Ale najciekawsze w pisaniu Nowickiego są w moim przekonaniu rozważania o istocie fotografii, które dzisiaj – kiedy ogarnął nas frenetyczny szał uwieczniania wszystkiego za pomocą smartfonów – przypominają, jak subtelna i (ciągle nie potrafimy tego zauważyć) samotnicza to sztuka. Między naturą fotografii a naturą człowieka nieustannie krąży myśl Nowickiego, ale też między fotografią a literaturą, bo „trzeba wyjść poza czysty zapis fotograficzny, żeby dać donośniej przemówić obrazom”. Te zaś winny przemawiać po to, by oddać głos ludziom i światom nieobecnym – stąd eseje Nowickiego można też nazwać jedną wielką prozopopeją.

Znajdziemy więc w Odbiciu szkic poświęcony współczesnemu fotografowi Jerzemu Lewczyńskiemu oraz przedstawicielce młodego pokolenia Anecie Grzeszykowskiej. Jest znakomity – jeden z najważniejszych w zbiorze – esej o Michaelu Ackermanie, ale są także teksty, których bohaterami są zapomniani (a poza grupą specjalistów zapewne kompletnie nieznani) artyści fotografujący jeszcze w XIX w.: portretujący chłopów Michał Greim z Kamieńca Podolskiego, pochodzący z Gliwic i poszukujący złota w Australii Wilhelm von Blandowski. Są i bohaterowie pomniejsi: twórca metody antropometrycznej Alphonse Bertillon, obsesyjnie fotografujący Kraków Ignacy Krieger, numizmatyk Karol Beyer czy tajemniczy Józef Kordysz. Wszyscy, oprócz szalonych życiorysów, zostawili po sobie zdjęcia, które hermeneutycznej obróbce poddaje Nowicki.

„Biorę do ręki zdjęcie” – zapowiada autor Odbicia, i nie jest to wyłącznie opis zapomnianej (kto dzisiaj wywołuje zdjęcia?) czynności. To raczej deklaracja natury ontologicznej, symboliczny moment początku pracy wyobraźni i pracy interpretacji. Bo w zderzeniu z fotografią chodzi najpierw o mozolne przywracanie przestrzeni utraconej, o żmudne zbieranie 12 koszy ułomków, które – dzięki hermeneutycznemu mistrzostwu Nowickiego – układają się w obraz minionego świata. Nieraz trzeba oczyszczać, odskrobywać, zmagać się z nadmiarem lub (przeciwnie) pustką fotografii, która nie jest (dla oglądającego, czytającego) celem samym w sobie, lecz medium oddzielającym nas (niczym przesłona) od świata prawdziwych gestów („prawdy w fotografii nie ma”), autentycznych uczuć, źródłowych doświadczeń. A więc przez zdjęcia do świata, przez papierowy fantazmat realności do realnego człowieka – tak najkrócej można by scharakteryzować praktykę pisarską twórcy Salek. To, rzecz jasna, robota nieskończona i nigdy nieprzekraczająca limes ostatecznego wyjaśnienia: „szczęśliwie jednak czytanie fotografii to sztuka wahania, a podjęte decyzje są na zawsze nieostateczne” – pisze Nowicki (aforyzmy z jego prozy można czerpać garściami). To, co łączy interpretację, pisanie i życie, to właśnie podatność na błąd – niezbywalna skaza niejasności, nieostateczności i przypadkowości.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się