fbpx
z Jarosławem Makowskim i ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Artur Madaliński Kwiecień 2015

Przywracanie świętego do życia

Czy w 10 lat po śmierci Jana Pawła II z jego dziedzictwa pozostało już tylko kilkanaście sentencji – wcale nie najtrafniejszych – funkcjonujących w kościelnym języku stale i w dowolnym kontekście? Na ile uważna i krytyczna lektura tekstów polskiego papieża może być szansą na to, by wyrwać go z religijnej popkultury? Być może zaś ostatnim ratunkiem, by ocalić pontyfikat Wojtyły od straszliwych uproszczeń, jest już tylko profanacja?

Artykuł z numeru

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Artur Madaliński: „Nikt nie powinien robić z niego świętego. Powinno mu się dać święty spokój. Powinien żyć w ludowej legendzie jako nielegalny święty, jako święty nieortodoksyjny, do którego można modlić się o rzeczy dla urzędowych świętych nie do przyjęcia”. Tak w 2006 r. pisał Andrzej Stasiuk, zdradzając z jednej strony tęsknotę za autentycznością Jana Pawła II i przewidując jego losy po kanonizacji – z drugiej. Dzisiaj widać wyraźnie, że obawy pisarza się spełniły: nie tylko coraz trudniej dobrać się do autentyczności polskiego papieża, jego teologii czy filozofii, ale i nie bardzo chyba widać tych, którzy chcieliby to robić. Dlaczego?

Grzegorz Strzelczyk: Przede wszystkim dlatego że Jan Paweł II jest już elementem popkultury. Jeśli istnieje coś takiego jak popkultura religijna, to on jest jej częścią i tego nie zmienimy, choćbyśmy się nie wiem jak starali. To znacząco utrudni głębszy odbiór jego myśli. Istnieją oczywiście elementy myśli Wojtyły, które przeniknęły do sposobu funkcjonowania Kościoła w Polsce. Pytanie tylko, czy uda się je rozwinąć, pogłębić i co one faktycznie robią z Kościołem. Nie odpowiadamy na to pytanie właśnie dlatego, że zajmujemy się ciągle elementami popkulturowymi. Kolejny problem to stopień zaawansowania krytycznych studiów nad myślą Jana Pawła II i rozpoznanie jej faktycznego wkładu w dyskurs teologiczny. Tego jeszcze w Polsce – mam wrażenie – nie zrobiliśmy. Bo porządnych studiów analitycznych, które próbowałyby sięgnąć do korzeni myślenia Wojtyły i pokazać związki pomiędzy niektórymi wątkami jego pontyfikatu a ówczesnymi doświadczeniami czy lekturami praktycznie nie ma. Skomentowaliśmy wprawdzie jak leci wszystkie teksty, ale większość publikowanych w Polsce prac to w istocie streszczenia mówiące, co powiedział. Niewielu pyta natomiast, dlaczego tak powiedział. Rzetelne badania krytyczne nie są łatwe, bo wymagają dociekania choćby tego, co w dokumentach pontyfikatu jest osobistym wkładem Jana Pawła, a co jest efektem działania kurialnej maszyny. Myślę, że warto te dwie przestrzenie rozróżniać, bowiem dorobek tego pontyfikatu jest jednak zróżnicowany, jeśli chodzi o faktyczne autorstwo. Niemniej wątki takie, jak teologia pracy, niektóre elementy nauki społecznej, teologii wyzwolenia czy zagadnienia związane z teologią ciała, to są rzeczy, które się wydarzyły i zostały wprowadzone w obieg kościelny właśnie w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II. I to są kwestie ciągle dla przyszłości Kościoła istotne.

Jarosław Makowski: Każdy, kto bierze się w Polsce za bary z dziedzictwem Jana Pawła II, przypomina straceńca. Bo wybór jest tragiczny: albo podchodzisz na kolanach, albo milczysz. Trzeba mieć w sobie sporo odwagi – a mógłbym ją nazwać także swego rodzaju szaleństwem – żeby wstać z kolan. To się, jak do tej pory, nikomu nie udało.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się