fbpx
fot. Shelly Rivoli / Alamy / BE&W
Michał Choiński marzec 2022

Nazywanie rzeczy po imieniu

Nieodzownym elementem siły głosu Solnit jest umiejętność nazywania rzeczy po imieniu – jaskrawej i klarownej eksplikacji opresyjnych zjawisk, które są nieodzowną częścią zachowań społecznych, tak rozpowszechnionych, że często niedostrzegalnych.

Artykuł z numeru

Rebecca Solnit. Głos oporu i nadziei

Czytaj także

Dominika Kozłowska

Kobiety objaśniają mi świat

Solnit jest autorką ponad 20 książek, których rozrzut tematyczny może w pierwszej chwili zaskoczyć. Obok kluczowego dla niej tematu feminizmu pisała też o amerykańskiej urbanistyce, polityce migracyjnej, kryzysie klimatycznym, historii sztuki i o różach w dawnym ogrodzie George’a Orwella. Wszystkie jej publikacje jednak łączą się w  spójną całość. Solnit zawsze kieruje swoje rozważania na to, co ważne i aktualne. Jednym z tekstów, które doskonale uchwyciły amerykański zeitgeist i pozwoliły Solnit zyskać szerszą widoczność, był opublikowany na przełomie 2003 i 2004 r. esej Nadzieja w mroku (wyd. polskie: 2019). Stanowił on próbę poszukiwania tytułowej nadziei w obliczu poczucia kryzysu politycznego, gdy administracja prezydenta USA George’a W. Busha podjęła kontrowersyjną decyzję o interwencji wojskowej w Iraku. Co ciekawe, ten wczesny tekst zyskał nowe życie wiele lat później, po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2016 r. Rezonował z poczuciem bezradności wobec porażki wyborczej Partii Demokratycznej i  wyhamowania zmian związanych z  wydanym rok wcześniej wyrokiem Sądu Najwyższego USA zezwalającym na zawieranie małżeństw jednopłciowych. „The Times” nazwał wtedy Solnit „głosem oporu”. Nie był to jednak opór ślepy i pozbawiony elementu konstruktywnego. „Nadzieja jest darem, którego nie musimy się wyzbywać, darem, którego nie należy oddawać” – pisała wówczas Solnit. Słowa te demonstrowały siłę i wyrazistość jej głosu, będącego dla wielu wyrazem myśli całego pokolenia, które odważyło się zakwestionować prerogatywy patriarchatu i podjąć próbę budowy nowej rzeczywistości.

W Polsce książka ta zaistniała w zupełnie innym kontekście: podczas pierwszego lockdownu wywołanego pandemią koronawirusa. Była wówczas jedną z najczęściej polecanych lektur, dostarczając w tym trudnym czasie dawkę światła i otuchy.

Nieodzownym elementem siły głosu Solnit jest umiejętność nazywania rzeczy po imieniu – jaskrawej i klarownej eksplikacji opresyjnych zjawisk, które są nieodzowną częścią zachowań społecznych, tak rozpowszechnionych, że często niedostrzegalnych.

Doskonałym przykładem jest tu napisany w 2008 r. tekst Mężczyźni objaśniają mi świat (wyd. polskie: 2017), który uzyskał status kultowego. Solnit opisała tam powszechny, mocno wpisany w relacje społeczne mechanizm odbierania kobietom głosu i sprawczości w rozmowach. Powstały na jego kanwie termin „panjaśnianie”, mansplaining (od tytułu: Men Explain Things to Me) zaczął żyć własnym życiem i niespełna sześć lat później wszedł na stałe jako neologizm do oksfordzkiego słownika języka angielskiego. Opisanie tego fenomenu przez Solnit stało się w tym przypadku katalizatorem realnej zmiany – wszczęcie dyskusji i jego nazwanie wywołały szeroką publiczną refleksję na temat płciowych uwarunkowań języka i władzy.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się