fbpx
fot. W. Faulkner Av Dagbladet/Norsk Folkemuseum CC BY NC ND 4.0
fot. W. Faulkner Av Dagbladet/Norsk Folkemuseum CC BY NC ND 4.0
Michał Choiński grudzień 2022

Więcej niż domy

Domy pisarzy i pisarek pozwalają zrozumieć, jak bardzo fizyczna przestrzeń wpływa na proces twórczy – jak staje się źródłem pomysłów i motywuje do pisania. Ale domy te dają też po prostu dużo frajdy wszystkim fanom literatury.

Artykuł z numeru

Dobre życie w chaotycznym świecie

Czytaj także

Michał Choiński

Kronikarka Ameryki

Widok na magiczną górę w Clayton, „słodko-zgniły” zapach Dzielnicy Francuskiej Nowego Orleanu, tajemnicze Salem i budynki Oxfordu – oto przestrzenie, które stanowiły inspirację wielu arcydzieł amerykańskiej literatury. Spacer tymi samymi ulicami co czytani przez nas autorzy i autorki, doświadczenie atmosfery ich miast pozwoliły mi na zupełnie nowe, świeże wejrzenie w ich twórczość.

Tennessee Williams i Bourbon Street

Na początku ikonicznego dramatu Tennessee’ego Williamsa Tramwaj zwany pożądaniem Blanche Du Bois wkracza do mieszkania swojej siostry i jej męża Stanleya Kowalskiego w Nowym Orleanie i oświadcza, iż powiedziano jej, żeby „wsiadła w tramwaj zwany Pożądaniem, potem w tramwaj na Cmentarz i po sześciu przystankach wysiadła na Polach Elizejskich!” (tłum. Jacek Poniedziałek). Nazwy przystanków wymienione przez Blanche mają w sztuce oczywiście wymiar symboliczny, ale odpowiadają też prawdziwej trasie linii tramwaju, który od 1920 r. przez prawie trzy dekady woził pasażerów od ul. Royal, przez całą Dzielnicę Francuską w Nowym Orleanie, aż po ul. Desire w położonej na wschód dzielnicy Bywater. Williams jeździł tym tramwajem nieraz. Przeprowadził się do Nowego Orleanu w 1938 r., w wieku 27 lat, i zakochał się w lokalnej bohemie od pierwszego wejrzenia. To tu wykiełkowały pomysły na jego najbardziej rozpoznawalne dramaty. Pięć lat później napisał Szklaną menażerię, autobiograficzną sztukę, której premiera na Broadwayu uczyniła go natychmiast gwiazdą amerykańskiego teatru, a zaraz potem potwierdził swój status właśnie Tramwajem zwanym pożądaniem, za który w 1947 r. otrzymał Nagrodę Pulitzera.

Gdy Williams przyjechał do Luizjany, miał za sobą kilka średnio udanych prób dramatopisarskich, był jednak uzbrojony w nieustępliwą ambicję oraz niewielkie pieniądze z grantu Fundacji Rockefellera, które dawały mu chwilowe utrzymanie. Williams zatracił się więc w niezwykłej atmosferze miasta – w imprezach odbywających się w szemranych przybytkach na Bourbon Street, w domach publicznych, w koncertach jazzowych, w wystawach i spotkaniach, których w Nowym Orleanie było zatrzęsienie. Miasto kipiało wyjątkową nawet dla USA mieszaniną przeróżnych kultur: francuskiej, hiszpańskiej i karaibskiej, mieszających się w dusznym i gorącym klimacie Luizjany.

Faktycznie, decyzja o tym, by osiąść w Nowym Orleanie, była kluczowa dla kariery dramatopisarza – gdy mieszkał w Dzielnicy Francuskiej, wybrał dla siebie pseudonim literacki „Tennessee Williams” (co ciekawe, wcześniej krótko rozważał też „Valentine Xavier”) i to pogmatwane koleje życia mieszkańców Dzielnicy stanowiły dla niego często bezpośrednią inspirację pisarską.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się