fbpx
Fragment okładki książki „W środku jesteśmy baśnią”
Fragment okładki książki „W środku jesteśmy baśnią”
Anna Arno grudzień 2022

Nikt nie zna mojego życia

Myśliwskiego irytują pytania o „nurt chłopski” w prozie, bo, jak podkreśla, reprezentuje tylko samego siebie, nie „uprawia nurtu”, lecz pisze książki.

Artykuł z numeru

Dobre życie w chaotycznym świecie

Czytaj także

Joseph Mitchell

Anna Arno

Rzeczy przeciwko rozpaczy

Piętnaście lat temu Wiesław Myśliwski wymknął się z sesji naukowej zorganizowanej z okazji jego 75. urodzin. Wybrał się na wycieczkę po Górach Świętokrzyskich. „To miejsce, skąd po raz pierwszy wyruszyłem w świat” – tłumaczył. Wydane dla uczczenia 90. urodzin pisarza Mowy i rozmowy można by uznać za odpowiednik „sesji” – opasły tom okolicznościowych wywodów, które z konieczności rozmijają się z tym, co w dziele pisarza najistotniejsze. Jest jednak znacząca różnica: teksty wybrał i opracował sam Myśliwski. Wyszło ponad 500 stron – niemało jak na pisarza, który stronił od „życia literackiego” i – co podkreśla – z premedytacją nie korzysta z internetu. Ten wybór angielski wydawca mógłby określić jako „companion” – tom towarzyszący, zeszyt ćwiczeń czy wprowadzenie w dzieło Myśliwskiego. Dedykowana pamięci rodziców książka mogłaby też nosić podtytuł „O sobie”. To wyjątek, bowiem, jak pisarz wyznaje: „Autobiografia jest dla mnie krępująca. Powoduje, że muszę się z czymś liczyć”. Gdzie indziej wyznaje: „W moich utworach prawie nie ma wątków autobiograficznych. W każdym razie jest ich bardzo niewiele i są to przeważnie transpozycje, impulsy, dalekie echa jakichś zdarzeń”. Czerpiąc przede wszystkim z własnych doświadczeń, pisarz wybierał te epizody, które „poddawały się wyobraźni”. Tymczasem zdarzały się wycieczki czytelników, którzy w Sandomierzu próbowali odnaleźć opisane w Widnokręgu miejsca albo szukali pierwowzoru panien Ponckich.

Na festiwalu w Szczebrzeszynie Myśliwski podkreślał: „Niektórzy wmawiają mi, że [moje powieści] są autobiograficzne, bo rzekomo znają moje życie. Nikt nie zna mojego życia, sam nie wiem, czy je znam. Bo to, co pamiętam, może być tylko mistyfikacją. Tak funkcjonuje pamięć”.

Z tej książki można wynotować garść biograficznych „faktów”. Urodzony w Dwikozach na ziemi sandomierskiej Myśliwski spędził dzieciństwo w Starachowicach, a młodość w Sandomierzu. Wcześnie osierocony przez ojca, był silnie związany z matką, która przekazała mu przywiązanie do ludowych tradycji. Chciał studiować budowę okrętów, ale go nie przyjęli. Idąc za namową dziewczyny, wybrał polonistykę na KUL-u. Wacława, którą poznał, mając 17 lat, została jego żoną i do dziś martwi się, że pisarski trud wysysa zeń siły. Myśliwski nie pisał dla chleba, całą „karierę” przepracował na etacie. Jako świeżo upieczony absolwent został zatrudniony w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej, gdzie wkrótce został kierownikiem Redakcji Literatury Współczesnej. Wydawał starszych od siebie, cenionych autorów. Kiedy opublikował swoją pierwszą powieść, Julian Przyboś napisał w „Życiu Warszawy” recenzję, która symbolicznie włączyła go do pisarskiej braci. Nagi sad był debiutem późnym, a pierwszą wersję Myśliwski wyrzucił. Wspomina, że przełomowe okazały się narodziny syna Grzegorza: wówczas dopiero znalazł formę dla swej lirycznej opowieści o więzi ojca i syna.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się