fbpx
Anna Arno listopad 2012

Zarobić na niebo

Z okazji setnej rocznicy urodzin Bolesława Micińskiego ukazały się niedawno jego Pisma zebrane. Obok publikowanych wcześniej esejów uwzględniono w nich notatki do nieukończonych szkiców, a także teksty pominięte lub skreślone przez cenzurę w wydaniu Pism z 1970 r.

Artykuł z numeru

Spór o zło

Spór o zło

„Ciekawość widza jest najohydniejszą formą kapitalizmu: pozwala partycypować w tragicznych dziejach świata bez poważnego wkładu uczuciowego i bez poczucia odpowiedzialności. Jest to rentierstwo psychiczne, które streszcza się w odcinaniu kuponów od rzeczywistości”. Te słowa zapisał Bolesław Miciński na początku lat 40., kiedy przebywał na wygnaniu we Francji. Nie mógł przewidzieć powszechnego dziś podglądactwa, powodzi informacji i obrazów, zacierania się granic prywatności. Jednak jego eseje, powstałe w odmiennym pejzażu literackim i politycznym, mogą stanowić wzorzec pisania zaangażowanego, które nie zadowala się chłodnym podekscytowaniem gapia. Przejmująco brzmią dzisiaj słowa Micińskiego: „czas, w którym żyjemy, pozwala partycypować w wartościach, które powstawały w bólu – partycypować bez żadnego wkładu”. Wydaje się, że eseista przewiduje Piosenkę o Bośni Brodskiego oraz wyprzedza refleksję Susan Sontag, która w swoim ostatnim zbiorze esejów rozważała skutki przyglądania się cudzemu cierpieniu.

Bolesław Miciński zmarł w 1943 r., w wieku zaledwie trzydziestu dwóch lat. Od dzieciństwa chorował na gruźlicę i jego najważniejsze eseje powstały pod zawieszonym wyrokiem śmierci. Pisał żarliwie, ale angażował się raczej po stronie staroświeckich ideałów. Ten wykształcony w klasycznym gimnazjum, niedoszły dziedzic kresowego majątku wierzył w platońską triadę prawdy, dobra i piękna. Także dlatego jego eseje chwilami trącą myszką. Po koszmarze drugiej wojny trudno byłoby wszak zdobyć się na wyznanie, że „Grecja, podobnie jak miłość, rządzi naszymi uczuciami i stylem życia”. Miciński pisał bogatym, metaforycznym, nieco wzniosłym językiem. Zdawał się jeszcze wierzyć, że wsłuchiwanie się w słowa Wergiliusza i Szekspira może ochronić przed prymitywną pokusą ideologii. W Odpowiedzi na list Francesca, obywatela rzymskiego przeciwstawiał urodę łacińskich deklinacji niebezpiecznej tęsknocie za imperium. Kiedy nad włoskim niebem wisiały chmury faszyzmu, Miciński wołał: „Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa”.

Cytatem z Micińskiego: „nienawidzę totalizmu”, Adam Michnik zatytułował poświęcony mu szkic. Z kolei Czesław Miłosz który przyjaźnił się z Bolesławem i jego siostrą Nelą, próbował odpowiedzieć swoim esejem na pytanie Czy Miciński był prawicowcem?. Zaskakujący i bolesny wydaje się wszak fakt, że ten pisarz – klasyk, uczeń Homera, Wergiliusza i Kanta – był również felietonistą nacjonalistycznego „Prosto z Mostu”. Pod szyldem czasopisma Stanisława Piaseckiego ukazał się też pierwszy z dwóch wydanych za życia tomów jego szkiców, Podróże do piekieł. Ten zgrzyt Miłosz wyjaśniał rebelią pokoleniową, którą określał jako „bunt rozczochranych przeciwko ulizanym”. Miciński należał do młodzieżowej opozycji wobec dominujących w ówczesnym pejzażu kulturalnym „Wiadomości Literackich”. Skamandrytom zarzucał „rugowanie pierwiastka metafizycznego” i intelektualną łatwiznę. Jako remedium polecał lekturę Kanta: „nie piszę, że Tuwim jest złym poetą, stwierdzam tylko, że atmosfera antyintelektualizmu i groszoróbstwa, która niemal wszechwładnie zapanowała na naszym Parnasie, wywiera destrukcyjny wpływ nie tylko na społeczeństwo, ale i na samych twórców”. Rebelia Micińskiego przeciwko literackim koryfeuszom z Ziemiańskiej opierała się na podobnych przesłankach, co krytyka inteligencji ferowana przez jego przyjaciela, Witkacego. W przypadku Micińskiego wybór „Prosto z mostu” opierał się więc nie na ideologicznej sympatii, a raczej na odrzuceniu opcji dominującej. Zresztą w tym samym okresie Piasecki zwerbował do swojego pisma wybitne pióra, jak choćby Andrzejewskiego czy Gałczyńskiego – młodych autorów odrzucanych przez literacki establishment.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się