fbpx
Jakub Kornhauser czerwiec 2017

Na zapleczu nienawiści

Leon Volovici podkreśla, że rumuńskie wejście do działań wojennych po stronie nazistowskich Niemiec, krwawa dyktatura wojskowa gen. Antonescu i największe w Europie pogromy Żydów nie wzięły się znikąd i nie są jedynie wymysłem Hannah Arendt.

Artykuł z numeru

Biografie rzeczy żydowskich

Biografie rzeczy żydowskich

Książka Nacjonalizm i „kwestia żydowska” w Rumunii lat trzydziestych XX wieku to kolejna po opu­blikowanej przed kilku laty głośnej monografii Ale­xandry Laignel-Lavastine Cioran, Eliade, Ionesco: O zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze udana próba zmierzenia się ze zjawi­skiem antysemityzmu wśród elit międzywojennej Rumunii. O ile jednak Laignel-Lavastine skupia się w pierwszym rzę­dzie na rekonstrukcji światopoglądu trzech emblematycz­nych postaci życia intelektualnego Bukaresztu, o tyle Volovici przygląda się ewolucji rozmaitych form ideologii antysemityzmu jako nieodzownego składnika narodowych mitów i politycznej wizji kraju prezentowanej przez wszyst­kich aktorów rumuńskiej sceny politycznej oraz wpływowych przedstawicieli środowisk akademickich i artystycznych. W tym sensie wbrew zbyt zawężającemu pole badawcze tytułowi otrzymujemy rzetelnie opracowany i udokumento­wany bogatym materiałem źródłowym – wyimkami z publicy­styki prasowej i politycznymi deklaracjami – przewodnik po najważniejszych momentach historii idei nacjonalistycznej od zarania państwowości Rumunii, a więc od lat 60. XIX w.

 

Ideologia rumunizmu

Volovici, zmarły przed paru laty rumuński historyk literatury i idei żydowskiego pochodzenia, znany w Polsce z autobiograficznej prozy Z Jass do Jerozolimy (przez War­szawę), wydanej przez sejneńskie Pogranicze w 2013 r. w prze­kładzie Marty Tórz, ukazuje antysemityzm elit rumuńskich nie jako doraźny chwyt skrajnej prawicy mający na celu pozyskanie nacjonalistycznie zorientowanego elektoratu, jak często lubimy o tym myśleć w polskim – czy nawet euro­pejskim – kontekście. Wprost przeciwnie: antysemityzm staje się w takim ujęciu konstytutywnym elementem zakreślonej w ksenofobicznych ramach ogólnopaństwowej – i ogólnona­rodowej, rzecz jasna – ideologii rumunizmu. Jej rozwój wie­dzie w prostej drodze od XIX-wiecznych dążeń do stworzenia unitarnego państwa narodowego aż po stricte rasistowskie ekscesy II poł. lat 30. XX w. Rumunizm według Volovicia jest amalgamatem najbardziej szowinistycznych przekonań, jakie zrodziły się w odpowiedzi na gwałtowną potrzebę narodo­wego samookreślenia przez młode, zjednoczone z księstw Mołdawii i Wołoszczyzny, państwo. Oczywiście, podobnie jak w przypadku wielu innych krajów, przekonanie o wyż­szości kulturowej Rumunów nad „obcymi” (taki status mieli Żydzi w konstytucji Rumunii) podbijane było argumentami ekonomicznymi i religijnymi.

Monografia wyraźnie dzieli się na dwie części, którym warto przyjrzeć się z osobna. W pierwszej z nich Volovici podkreśla rolę najwybitniejszych rumuńskich myślicieli, pisarzy i mężów stanu ostatnich dekad XIX w. (Mihail Kog˘a lniceanu, Ion Heliade-Ra˘dulescu, Vasile Alecsandri, Mihai Eminescu, by wymienić kilku), którzy traktowali „kwestię żydowską” jako istotną przeszkodę na drodze do budowy silnego, nowoczesnego i jednolitego kulturowo i etnicznie państwa. Skrajnie pejoratywny wizerunek Żyda, jaki pojawia się w literaturze i prasie rumuńskiej, z jednej strony można odczytywać w dobrze opisanych kategoriach lęku przed Innym (społeczność żydowska w Rumunii liczyła kilka pro­cent całej populacji i w dużej mierze była słabo zasymilo­wana), z drugiej jednak, o czym przypomina autor, niesie w sobie zarzewie antysemickiej nagonki w przededniu II wojny światowej i w jej trakcie. Volovici zresztą przytacza tu słowa wybitnego rumuńskiego prozaika z Siedmiogrodu Ioana Slavicia, który w jednym ze szkiców wzywa wprost do ludobójstwa Żydów i „wrzucenia ich wszystkich co do jednego do Dunaju, żeby nawet ślad po nich się nie ostał”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się