fbpx
Symbol „patodeweloperki”, osiedle Bliska Wola w Warszawie podczas budowy w 2020 r. fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter
Kamil Fejfer maj 2024

Ile kosztuje dom?

Wbrew obrazowi, jaki malują media, sytuacja mieszkaniowa w naszym kraju nie jest taka zła i wyraźnie się polepsza. Zwłaszcza jeśli będziemy na nią patrzeć z perspektywy dekady czy dwóch. Polacy mieszkają lepiej niż kilka czy kilkanaście lat temu. Problemem jest to, że nasze obecne aspiracje, zwłaszcza młodych ludzi, trudno zaspokoić w istniejącym modelu rynku mieszkaniowego. Czy istnieją rozwiązania, które pozwoliłyby nadążyć za mieszkaniowym apetytem i choć trochę zbić ceny nieruchomości?

Artykuł z numeru

Sen o Japonii

Pod koniec stycznia 2024 r. spore kontrowersje wzbudził odcinek Pytania na śniadanie, w którym gościła pani Elżbieta Liberda. Bizneswoman zajmuje się m.in. flipowaniem mieszkań, czyli okazyjnym kupnem lokali i sprzedażą ich drożej. Czasami fliperzy remontują nieruchomości, czasami nie robią nawet tego i wykorzystując gorszą pozycję negocjacyjną poprzedniego właściciela, po prostu podbijają cenę nieruchomości. Liberda w telewizji śniadaniowej mówiła m.in. o kupowaniu lokali ze „skomplikowanym stanem prawnym”. Co to oznacza? Chodzi np. o wykorzystanie konfliktu rodzinnego narosłego wokół nieruchomości, która była przedmiotem spadku. Nieraz takie kroki wiążą się z kupnem mieszkań z lokatorami po to, żeby ich później „wykurzyć”.

Flipowanie, które czasem ociera się o spekulację, budzi społeczne oburzenie. Mieszkania są innym dobrem niż na przykład dzieła sztuki czy klocki Lego (tak, na tym polu również działają spekulanci). Posiadanie dachu nad głową to jeden z kluczowych warunków naszego dobrostanu. Nie zaskakuje więc, że temat jest tak delikatny.

Dlaczego tak drogo?

W ostatnim roku mieliśmy do czynienia z ogromnym wzrostem cen mieszkań. Dla przykładu: w stolicy od stycznia do grudnia 2023 r. metr kwadratowy mieszkania podrożał o niemal 24%.

Jak te wzrosty prezentują się kwotowo? Dziennikarz portalu Money.pl Maciej Kazimierski sprawdził, jak wyglądały ceny lokali w niektórych miastach wojewódzkich w Polsce. Pod lupę wziął tylko 50-metrowe mieszkania. W stolicy między czerwcem a grudniem 2023 r. metr kwadratowy podrożał o prawie 2 tys. zł. Podobnie w Trójmieście, w Krakowie – o ponad 1800 zł. W przypadku Wrocławia mieliśmy do czynienia z wzrostem rzędu niecałego 1000 zł. Najmniejsza podwyżka miała miejsce w Łodzi, bo – „zaledwie” o 500 zł.

W porównywanych przez dziennikarza siedmiu największych miastach cena 50-metrowego mieszkania podskoczyła w zaledwie pół roku o 70 tys. zł.

Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) szacuje, że w IV kwartale ubiegłego roku średni wzrost cen mieszkań w ujęciu rok do roku w największych miastach w Polsce wyniósł od 15 do 17%.

Ale dlaczego właściwie mieszkania aż tak zdrożały? Znaczna część tego efektu była oczywiście spowodowana programem rządowym „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, który wystartował w lipcu zeszłego roku i wygasł wraz z początkiem 2024 r. Zadziałało podstawowe prawo ekonomii – przy zwiększonym popycie i mniej więcej niezmienionej podaży ceny po prostu rosną. Według wspomnianego raportu PIE w dołku na rynku nieruchomości cechującym się niską sprzedażą lokali, który miał miejsce na przełomie 2022 i 2023 r. i był spowodowany wysokimi stopami procentowymi (podniesionymi po to, żeby zdusić inflację), wartość nowych umów na kredyty hipoteczne wynosiła około 2 mld zł. Pod koniec 2023 r. było to już 9 mld – najwięcej w historii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się