fbpx
Domy wydrążone w skałach w wiosce Lijiashan w chińskiej prowincji Shanxi fot. Alamy / BE&W
Kinga Dawidowicz kwiecień 2022

Harari świata architektury

Jakub Szczęsny w Witaj w świecie bez architektów prowadzi nas przez różnorodne miejsca na globie, pokazując, że niezależnie od warunków klimatycznych, środowiskowych czy historycznych ludzie podejmowali wysiłek stworzenia przestrzeni bezpiecznej i komfortowej.

Artykuł z numeru

Neuronauka i neurobzdury

Czytaj także

Monika Gałka

Minimalista z maksymalną pasją

A gdyby tak wziąć na serio deklaracje o powrocie do prostoty, świadomego namysłu nad dokonywanymi wyborami architektonicznymi? Gdyby przyjrzeć się możliwościom, jakie mamy w zasięgu ręki, i skupić na wykorzystaniu środków z najbliższego otoczenia? Rzeczywiście postawić na lokalność? A jeśli brzmi to zbyt utopijnie – postarać się przenieść ciężar z myślenia wielkoskalowego, wizyjnego na nieco skromniejsze: skupione na potrzebach najbliższego podwórka. Czy grozi to niebezpieczeństwem zaściankowości i ryzykiem egoistycznej perspektywy? Nie, gdyby bliżej przyjrzeć się zagadnieniu, o jakim mowa.

Jakub Szczęsny, pisząc Witaj w  świecie bez architektów, wykonał porządną pracę popularyzującą wiedzę architektoniczną. Tym jednak, co wydaje się nawet ciekawsze od ostatecznego kształtu dzieła, jest diagnoza autora postawiona naszej wspólnej teraźniejszości: „Wygląd zewnętrzny, powierzchowność, forma – dla wielu z nas to dzisiaj najważniejsze wartości. (…) W tej książce chciałbym sprzeciwić się uwielbieniu dla formy, charakterystycznemu zwłaszcza dla naszych pełnych pośpiechu czasów”.

Uprzedzając możliwe zarzuty określające powyższe wypowiedzi jako naiwne, uproszczone i pozbawione szerszego spojrzenia na zagadnienie współczesnej architektury, trzeba zaznaczyć, że książka pisana jest z  myślą o  określonej grupie odbiorców. Są nią nastolatkowie mierzący się z gąszczem zjawisk, pojęć, złożonych kwestii otaczającego ich świata. Stąd też dążenie autora do jak najbardziej skondensowanej formy i zrozumiałego wywodu opatrzonego sporą liczbą przypisów. Nie jest to jednak zabieg obciążający tekst drobiazgowymi wyjaśnieniami pisanymi z zacięciem skrupulatnego naukowca. Dookreślenia na marginesach służą doprecyzowaniu lub zgrabnemu wyjaśnieniu np. pobocznego, ale istotnego zjawiska. Tym zaś, co niezaprzeczalnie zwraca uwagę, jest nadanie tym z natury niewdzięcznym formom lekkości i, co najważniejsze, uruchomienie za ich pomocą większej ciekawości czytelnika. I to jest coś, co może przyciągnąć także starszego odbiorcę, gdyż – jak zaznacza Szczęsny – po książkę mogą też sięgnąć dojrzalsi czytelnicy chcący lepiej zrozumieć własne otoczenie. „Jak długo możemy opisywać świat wyłącznie słowami »ładne« i »nieładne«”? – pyta autor.

Czytając Witaj w świecie bez architektów, dostrzega się nie tylko walory literackie i edukacyjne. To także książka odświeżająca kategorię: popularyzacja wiedzy.

Pisana przez znawcę przedmiotu, praktykującego architekta, ale też osobę, która potrafi postawić się w pozycji laika wobec przedmiotu, którym się zajmuje. Wszystkie 21 rozdziałów książki pokazują nam historię architektury doświadczanej i tworzonej przez jej najważniejszych użytkowników – mieszkańców. Gdyby pokusić się o bardzo krótkie streszczenie tej pozycji, trzeba by napisać, że to książka przede wszystkim o sprawczości człowieka. O jego chęci oswajania przestrzeni i umiejętnościach adaptacyjnych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się