fbpx
(fot. Alamy / BE&W)
Olga Szmidt listopad 2021

Ulga bez przyszłości

Jeżeli nostalgia to sygnał rozczarowania współczesnością, wiele spośród dzisiejszych seriali przeformułowuje tę diagnozę, mówiąc, że przeszłość jest bardziej aktualna, niż nam się mogło dotąd wydawać.

Artykuł z numeru

Oswajanie samotności

Czytaj także

Maciej Topolski

Nikt nie patrzy

„Współczesność stała się obcym krajem” – pisze Simon Reynolds w Retromanii. Oczywista diagnoza, że nostalgia łączy się bezpośrednio z rozczarowaniem współczesnością, wydaje się bardziej interesująca, gdy przekuć ją w konkretne rozpoznanie. Svetlana Boym podsuwa myśl, że ważnym komponentem odczuwania nostalgii jest tęsknota za „przednostalgicznym stanem bycia”. Innymi słowy: marzymy o świecie, który nie doświadczył jeszcze demistyfikacji wyobrażeń, upadku ideałów oraz w którym nie zdążyliśmy jeszcze zatęsknić za tym, co było, ale ekscytuje nas współczesność. W świecie bez nostalgii czekamy na nadchodzące nowe otwarcie, nowy porządek, nową płytę, długo zapowiadaną premierę. Kolejny sukces i kolejną porażkę.

Żal za przeszłością ma jednak wiele twarzy – od konserwatywnego pragnienia powrotu utraconego i wyobrażonego porządku, przez żywiołowo i kreatywnie wykorzystywane inspiracje dawniejszymi dziełami we współczesnej twórczości, po – z gruntu nieco eskapistyczne – zwroty ku zamkniętym rozdziałom kultury. Nieprzypadkowo tak wielką karierę wciąż robią retrofuturystyczne wizje, a więc dawne przedstawienia przyszłości – ujmujące to przenikliwością, to naiwnością i ufnością wobec nadchodzącego świata. Projektowanie jutra, wybijanie okna na nowy świat nie jest deklaratywnym przedmiotem nostalgii – a jednak wydaje się, że nie tylko za konkretnym przedmiotem czy dziełem tak boleśnie tęsknimy, ale również za tym, jak czuli(by)śmy się, gdy(by) ta przyszłość wciąż stała przed nami otworem.

Ścieżka dźwiękowa nostalgii

Przyczyn tak intensywnych zwrotów ku przeszłości można upatrywać w pandemicznych okolicznościach, które wielu z nas skłoniły do poszukiwania tego, co znajome i bliskie, zapewniające poczucie pewnego kontinuum. Nie byłby to jednak pełny obraz. Ryan Tedder – jeden z najważniejszych współczesnych producentów muzycznych – twierdzi, że powodem takiego stanu z jednej strony jest bezprecedensowa podaż utworów w serwisach streamingowych, w rezultacie czego wiele z nich zwyczajnie „gubi się” w tłumie; z drugiej zaś strony, dla najmłodszego pokolenia to pierwsze spotkania z artystami, którzy dziś zyskali status klasyków muzyki popularnej. Gdy praca krytyczna została już za nas wykonana, rozpocząć może się praca nostalgii. Gwiazdy rocka – jak trafnie zauważa David Hepworth w książce Uncommon People. The Rise and Fall of the Rock Stars – część swojego statusu zawdzięczały właśnie aurze niedostępności. Konieczność poszukiwania drobnych newsów i wiadomości o ich życiu, a także materialne nośniki, które były cenione tym bardziej, im więcej wysiłku trzeba było włożyć w ich uzyskanie, wyzwalały ekscytację i przywiązanie. „To, co kiedyś było tak trudne do zdobycia, dziś jest niemożliwe do uniknięcia” – pisze autor. Współczesne reakcje na technologiczne przyspieszenie co najmniej częściowo potwierdzają tę intuicję.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się