fbpx
Muzułmanki przed meczetem Al-Aksa w Jerozolimie (AP Photo/Oded Balilty)
Katarzyna Rodacka maj 2021

Milczenie ateistów

Statystyki pokazują jasno – muzułmanie na Bliskim Wschodzie coraz częściej odchodzą od swojej wiary. Niekoniecznie jednak mogą o tym mówić nawet najbliższym. Mo, Zahra i Sami wiodą podwójne życie i w głębi duszy liczą na jak najszybszą sekularyzację świata muzułmańskiego.

Artykuł z numeru

Za wyborem i życiem

Czytaj także

z Agatą Skowron-Nalborczyk rozmawia Michał Jędrzejek

Islam i seks

Mo mieszka w  Hebronie, drugim pod względem wielkości mieście Autonomii Palestyńskiej. Jak sam określa – jest to jedno z najbardziej konserwatywnych miejsc na Bliskim Wschodzie, trudno więc otwarcie mówić w nim o tym, że nie wierzy się w Boga. Nie ma zbyt bogatego życia towarzyskiego, mieszka sam. Jego rodzina nie wie, że jest niewierzący, ponieważ Mo wciąż udaje, że wcale nie porzucił islamu. „Tutaj nie możesz być po prostu sobą. Jeśli ktoś się zorientuje, że wyrzekłem się Boga, mogę mieć problem. Muszę prowadzić podwójne życie, wciąż muszę okłamywać moich bliskich. Na przykład podczas różnych spotkań rodzinnych włączam się w dyskusje, gram bardzo religijnego” – wyjaśnia. Co się stanie, jeśli odkryją, że Mo tak naprawdę nie wierzy? „Przestaną się do mnie odzywać, wyrzekną się mnie. Stwierdzą, że jestem niewierny, i nie ma to znaczenia, że jestem ich synem” – smutno dodaje Mo.

Swoje dzieciństwo spędził w Arabii Saudyjskiej oraz częściowo w Palestynie. Oba te miejsca są konserwatywne, a w czasach kiedy był dzieckiem, jego rodzina nie podróżowała, nie było wtedy internetu, jego życie kręciło się wokół rodziny i bliskich przyjaciół – wszyscy byli pobożni. On także przez pierwszych 18 lat był bardzo religijny. Codziennie czytał Koran, modlił się w meczecie. „Myślałem, że tak właśnie wygląda życie. Kiedy jednak pojechałem na studia do Iraku, poznałem wiele osób z innych krajów. Wśród nich byli także niewierzący, którzy porzucili islam. Gdy z nimi rozmawiałem, zastanawiałem się, jak to możliwe, że tak mili i fajni ludzie są ateistami. Chociaż w pierwszej chwili myślałem o nich negatywnie – że Bóg na pewno ich ukaże za to, że są niewierzący” – opowiada.

Zahra pochodzi z religijnej irańskiej rodziny, od strony jej taty było wielu mułłów. Jej najbliżsi wiedzą, że ona sama jest niewierząca, ale chyba nie są zbytnio zadowoleni z tego faktu. „Moja mama sama nie praktykuje islamu, ale nie wiadomo dlaczego, bardzo jej zależy, żebym ja była wierząca” – mówi Zahra. Jako dziecko chodziła do szkoły religijnej. „Kiedy nadchodził piątek, który jest w Iranie dniem wolnym, musieliśmy przychodzić na obowiązkową modlitwę w samo południe. Na nic zdawały się wyjaśnienia, że ktoś spędza ten czas z rodziną. Religia była zawsze ważniejsza. Dodatkowo raz na dwa miesiące mieliśmy obligatoryjne spotkania z najwyższym przywódcą” – wspomina.

Nie ukrywa jednak przed przyjaciółmi, że jest niewierząca. Wielu z nich ma podobne zdanie w kwestii religii. Swoim podejściem do wiary nie dzieli się jednak z dalszymi znajomymi, bo to może kosztować nawet życie. „Kwestia braku wiary jest często nadużywana przy sądowych oskarżeniach. Zarzut o działania przeciwko religii to dobry pretekst, by postawić kogoś przed sądem, gdy brakuje ku temu prawdziwych powodów” – wyjaśnia.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się