fbpx
Iryna, Farangiz, Elena i Elshad – bohaterowie reportażu fot. archiwum autorki
Iryna, Farangiz, Elena i Elshad – bohaterowie reportażu fot. archiwum autorki
Agnieszka Burton grudzień 2023

Wasz język to kosmos 

Lata PRL-u nadały polszczyźnie jednolite brzmienie. Dziś coraz częściej na ulicach słyszymy nasz język ze wschodniosłowiańskim albo azjatyckim akcentem. Kto i po co uczy się polskiego?

Artykuł z numeru

Rytuały. Jak zwolnić i żyć uważniej

Czytaj także

z Konradem Pędziwiatrem rozmawia Małgorzata Nocuń

Co czeka migrantów z Ukrainy? Wielokulturowa przyszłość Polski

Z kraju emigracyjnego, z którego ludzie uciekają, Polska stała się krajem imigracyjnym, do którego przyjeżdżają, szukając lepszego życia.

I tak np., jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, najwięcej wiz wydanych na rok (po których cudzoziemiec musi wnioskować o kartę pobytu) tylko przez osiem pierwszych miesięcy 2023 r. otrzymali obywatele Białorusi (ponad 156 tys.), Ukrainy (ponad 95 tys.), potem Turcji, Indii, Filipin, Nepalu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Gruzji, Azerbejdżanu, Rosji, Mołdawii, Bangladeszu, Wietnamu, Chin. Do Polski przybywają licznie uchodźcy wojenni, studenci zagraniczni, niedługo zaczną pojawiać się uchodźcy klimatyczni. A wraz ze wzrostem atrakcyjności naszego kraju rośnie waga naszego języka.

Sercem

Aldona, 49 lat, Kraków, języka polskiego uczy od dwóch lat: – Gdy po 20 latach pracy w korporacji zostałam zwolniona podczas spotkania na Teamsach, dowiedziałam się, że w szkole języka polskiego szukają lektorów. Pokazałam dyplom polonistyki, zobaczyli, że jestem otwarta i komunikatywna, i od razu mnie przyjęli – opowiada. Posada lektorki odmieniła jej życie: przygotowania do interaktywnych zajęć, dojazdy, operowanie głosem przez wiele godzin w taki sposób, żeby uczniowie nie pogubili się, lecz wynieśli z zajęć jak najwięcej, sprawdzanie prac po nocach. Nie pytam o metody ani o zawiłości polskiej gramatyki, którą musi wyjaśniać, tylko o to, jakie problemy z nauką naszego języka mają osoby z różnych stron świata.

– Zrobiłam podyplomową glottodydaktykę [metodykę uczenia języka obcego], gdzie dostałam narzędzia do pracy lektora. Nauczyłam się pływać na głębokiej wodzie: prowadzić ciekawe zajęcia bez używania języków pomocniczych (angielskiego czy rosyjskiego). Wykładający na studiach podyplomowych wyjaśniali też, jak pracować z różnymi nacjami, mówili, że zdobędziemy szacunek Chińczyków, gdy założymy dobre zegarki i drogie ubrania, bo Chińczycy ogromną wagę przywiązują do sukcesów. Natomiast Turcy nie wybaczą lektorce, jeśli nie zapyta, co u nich słychać. Dowiedziałam się, że najszybciej uczą się Włosi i Hiszpanie, bo uwielbiają rozmawiać, nawet z błędami; że wiele entuzjazmu mają Indusi, ale w ogóle się nie uczą; że najpilniejsi są Wietnamczycy; i że metodą tradycyjną 3P (prezentacja, praktyka, produkcja) najchętniej uczą się Słowianie.

Uczę studenta z Libanu, dla którego nasz język to kosmos, jest po politechnice, uczy się polskiego jak matematyki. Wypisuje końcówki w różnych odmianach jak wzory i podstawia pod wyrazy. Mam chłopca z Tadżykistanu, myślę, że jeśli wróci do swojego kraju, ma szanse zostać prezydentem, zawsze biała koszulka, skórzana torba i ogromny szacunek do nauki. Mam kursanta z Wietnamu, zeszyt w kratkę, wszystko równiutko zapisane, połączone linijką. Mam Indusów, zawsze uśmiechnięci, mówią, że uwielbiają polski, jednak nic się nie uczą, tłumaczą, że są zmęczeni, przepracowani. Miałam też Francuza, który pracował w korpo, polskiego uczył się, żeby wyjść na obiad, porozmawiać z Polakami. Niestety, wszystko mu się myliło, ja mówiłam, on kiwał głową, udawał, że rozumie, był bardzo kulturalny, nie przerywał.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się