fbpx
Jan Tokarski lipiec-sierpień 2021

Kapitalizm, czyli pogoń za nieskończonością

Kapitalizm, obok nieznanej w dziejach wygody, powoduje również egzystencjalną frustrację, na którą nie ma i nie może być lekarstwa. Domyślnym stanem konsumenta jest bowiem nie ciągłe zaspokojenie, lecz przeciwnie: niedający się wygasić niedosyt.

Artykuł z numeru

Sztuka zachwytu

Ekonomiści lubią przedstawiać samych siebie jako ludzi twardo stąpających po ziemi. Ich nauka jawi im się – inaczej niż abstrakcyjne bajania humanistów – jako obiektywna i osadzona na stabilnym fundamencie. Skomplikowane wzory oraz precyzyjne obliczenia, których pełno na kursach ekonomii, zdają się potwierdzać ten pochlebny autoportret, czyniąc z ekonomii młodszą siostrę matematyki, nowożytnej królowej nauk. Jak w znakomitej książce Król liczb. Szkice z metafizyki kapitalizmu pokazuje Bartosz Kuźniarz, ten obraz to jednak złudzenie. A może nawet coś więcej: jedna z najbardziej niebezpiecznych nowoczesnych iluzji.

Kuźniarz, filozof i tłumacz, adiunkt na uniwersytecie w Białymstoku, stawia pytanie o filozoficzne fundamenty współczesnej ekonomii. Za Johnem Maynardem Keynesem powtarza, że „idee głoszone przez ekonomistów oraz myślicieli politycznych, bez względu na to, czy są słuszne czy błędne, mają większą siłę, niż się powszechnie przypuszcza. W rzeczywistości to one właśnie rządzą światem. Praktycy przekonani, że nie podlegają żadnym wpływom intelektualnym, są zazwyczaj niewolnikami idei jakiegoś dawno zmarłego ekonomisty. Szaleni władcy, na których spłynęło objawienie, czerpią swoje maniackie pomysły od jakiegoś teoretyzującego pisarzyny sprzed niewielu lat”. Idee mają konsekwencje. Tymczasem ekonomiści nie wypowiadają zwykle swoich najbardziej fundamentalnych założeń, skrzętnie skrywając je pod płaszczem obiektywizmu i racjonalności. Być może nie są ich nawet świadomi. Już choćby dlatego do ich ustaleń warto podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu.

Co zatem stanowi istotę współczesnego, rozciągniętego na całą planetę systemu ekonomicznego? W ocenie Kuźniarza „nie jesteśmy podstarzałymi materialistami. Przeciwnie. To, co nazywa się kapitalizmem, jest w istocie wczesnym i niezwykle żywiołowym stadium mutacji metafizycznej, która zmieniła dotychczasową topograficzną i jakościową strukturę nieskończoności, nadając jej formę liczenia”. Przyrost materialnego dobrobytu, który zdaje się celem gospodarki opartej na swobodnym krążeniu kapitału, to zatem tylko nowa postać starego jak świat dążenia: wpisanego głęboko w ludzką naturę pragnienia osiągnięcia tego, co nieskończone. Pozbawiony horyzontu wzrost PKB, wokół którego kręci się polityka państw narodowych i sektora finansowego, to nic innego jak wyrażona za pomocą liczb obietnica pozbawionej kresu poprawy ludzkiego życia, ciągłego przyrostu szczęścia, które jednak nigdy nie może osiągnąć pełni. Człowiek to zdaniem Kuźniarza nie racjonalnie kalkulujący swój interes homo economicus, lecz „zoon metaphysikon: zwierzę metafizyczne, które znaczną część swojej egzystencji wiedzie w przestrzeni symbolicznej mającej formę nieskończoności”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się