Jego Berlin ma w sobie coś ze stepu. Hipsterzy żyją w wiecznej flaucie – skuszeni obietnicą wolności, lekko melancholijni, przerażeni brakiem wyraźnych punktów odniesienia.
Nie liczcie więc na szczególną intensywność. Po przybyciu do Niemiec Anna i Tom, młodzi graficy z włoskiej prowincji, „pieprzą się” wprawdzie, ćpają, a nawet chodzą do klubu dla swingersów. Wszystko to jednak krok po kroku, przy akompaniamencie kojącego ambientu, prowadzi ich ku pułapce umiarkowanego zadowolenia – z liczby lajków, stanu konta, takich sobie orgazmów. Obrazki instagramowego Berlina, które powstały w ich głowach przed przyjazdem, okazują się wiarygodne na poziomie estetycznym, zupełnie nie spełniają natomiast obietnic egzystencjalnych.
Latronico opowiada o tym rozdźwięku chłodno, bez cienia powierzchownej ironii, chwilami balansując na granicy refleksyjnej prozy i obrazowej analizy socjologicznej. Brak nadrzędnej, choćby złośliwie dogadującej bohaterom instancji świetnie współgra z ich kondycją. Jesteśmy w migotliwym kłączu. Nie ma centrum. Nie ma nic poza kłączem.
Kusi porównanie z Magiczną raną Masłowskiej (mniej u włoskiego autora efektów specjalnych, więcej pretekstów do filozofowania) i polskimi pisarzami młodszego pokolenia (Górniak, Soszczyńska, Kowalik, Barys), którzy równie krytycznie przyglądają się miejskim kontestatorom. Trafniejsze są jednak analogie filozoficzne – Latronico stworzył popandemiczny appendix do Płynnej nowoczesności, będący jednocześnie kroniką klęski kapitału jako „Boga złej nieskończoności”.
Vincenzo Latronico Do perfekcji tłum. Katarzyna Skórska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025, s. 128