Zdarzyło się to niedawno na festiwalu literackim. „Mam takiego kolegę z pracy, Albańczyka – zagaił czytelnik, któremu podpisywałam książkę. – I on ciągle mi powtarza, że polskie turystki zachowują się w Albanii jak dziwki. Dlaczego on tak mówi? Czy to jest prawda?”
Przyznacie, duże są oczekiwania względem pisarzy w dzisiejszych czasach, muszą znać odpowiedzi na pytania, których nie uświadczy nawet ChatGPT. W głosie czytelnika wyczułam jednak niekłamany smutek, pragnienie innego, lepszego świata, zmobilizowałam się więc wewnętrznie, by stanąć na wysokości zadania.
„Fakty są takie – zaczęłam – że wraz z rozwojem turystyki w Albanii pojawiło się wiele prostytutek z Ukrainy, Rosji i Azji, szczególnie z Filipin i Tajlandii, których nie było nigdy wcześniej. Spotkałam się z żartami o tym, że polskie kobiety lubią wypić i trzymają mężów pod pantoflem, natomiast nic mi nie wiadomo o tym, by Polki zachowywały się jak dziwki. Nie ma pan wrażenia, że kolega z pracy chce tym stwierdzeniem pana upokorzyć albo zdominować?”
Czytelnik pokiwał głową z aprobatą, bo zdaje się, że trafiłam na właściwy trop.
„Lata 90. w Albanii to czas wielkiej tragedii albańskich kobiet – ciągnęłam. – Wiele z nich było zmuszanych do prostytucji w Europie nie tylko przez obcych mężczyzn, ale także przez znajomych i kuzynów, którzy mamili je obietnicą małżeństwa albo pracy. To wielka trauma tysięcy kobiet i dramat ich rodzin, nieopowiedziana katastrofa społeczna. Minęło 30 lat. Kiedyś albańskie kobiety padały ofiarą handlu żywym towarem, teraz podobny los spotyka w Albanii cudzoziemki. Ale wiele sexworkerek przyjeżdża do turystycznego raju dobrowolnie. Albania stała się krajem nowych możliwości.
Dlatego Albańczycy mają poczucie, że karta w grze się odwróciła. Dość upokorzeń. Europa wreszcie jest ciekawa Albanii i chce ją poznać, a pana kolega może czuć się dumny ze swojego kraju. Następnym razem, gdy zacznie panu dokuczać, proszę go zapytać: czy łatwo jest być Albańczykiem za granicą? Czy kiedykolwiek musiał udawać, że jest Grekiem albo Włochem? I czy zdaje sobie sprawę, że w Albanii ponad 40 tys. kobiet padło ofiarą handlu żywym towarem?”
Uścisnęliśmy sobie dłoń. A ja zaczęłam się zastanawiać nad paradoksem turystyki w niezamożnych krajach – ile daje swoim obywatelom, a ile im odbiera.
Albańczycy coraz częściej narzekają, że turyści są głośni i aroganccy, przyjeżdżają tylko po to, by tanio się najeść, i o wszystko się targują. Na tym zderzeniu z masowym turystą cierpi słynna albańska gościnność, bo Albańczycy nie są już tak skłonni jak kiedyś do goszczenia obcych w swoich domach za darmo. Turysta przestał być tym, kto objawia się w glorii swojej szlachetnej, światowej obcości, a stał się stonką. Przynoszącą dochody, ale jednak stonką.
Świat wreszcie dostrzegł Albanię, tak jak grono zalotników dostrzega piękno najmłodszej siostry w rodzinie. Tymczasem owa siostra po pierwszej fali zainteresowania otrząsa się i pyta: zachwycacie się moją urodą, ale czemu nie widzicie mojej duszy?