fbpx
z Normanem Davisem i Nikołajem Iwanowem rozmawia Adam Puchejda wrzesień 2013

Pamięć PRL-u

Kiedy Jan Paweł II przyjechał po raz pierwszy do Polski, to wtedy nagle ludzie zrozumieli, co to jest autorytet, co jest własne i prawdziwe. Oni odczuwali do władzy ogromną niechęć, mówili – trudno, musimy to tolerować, bo nie możemy władzy przewrócić, ale to nie jest nasze. I ta prawicowa część społeczeństwa podobnie żyje teraz, traktuje władzę demokratyczną dokładnie tak samo jak traktowała komunistów.

Artykuł z numeru

Ateizm i 6 innych ważnych pytań

Ateizm i 6 innych ważnych pytań

Adam Puchejda: Minęło prawie ćwierć wieku od końca PRL-u. Jak pamiętamy ten okres? Co zostało nam w głowach z czasów komunizmu?

Norman Davies: Całkiem sporo. Na przykład niechęć do pluralizmu i kształt polskiej prawicy, która zasadniczo jest nacjonalistyczna i uważa, że wszyscy Polacy są katolikami. To wszystko spadek po PRL-u. Rzadko się o tym mówi, ale PRL po wojnie de facto przyjął zasady endecji, po 1945 r. Dmowski zwyciężył pośmiertnie. Polska stała się krajem jednego narodu i partia komunistyczna – od PPR do PZPR – popierała wszystkie fikcje Polski piastowskiej, Ziem Odzyskanych, polskiej tysiącletniej obecności nad Odrą itd. To są – jak mówię – fikcje, ale to jest PRL. To bardzo ciekawe, bo Polska komunistyczna była generalnie w tej dziedzinie bardzo prawicowa, cała historiografia PRL-u była zbudowana na schemacie Polaka-katolika, Polski piastowskiej. Dziś to przetrwało w głowach wielu ludzi, np. wyborców PiS-u. Podam jeszcze inny przykład – mówi się o „Polsce solidarnej”. Co to znaczy? Polska solidarna, czyli socjalistyczna. Taka, w której służba zdrowia jest w rękach państwa, w której prywatyzacja jest złem, rynek jest złem. Obiektywnie rzecz biorąc Polska przeżywa w tej chwili swój najlepszy okres od XVII wieku, a mimo to ciągle słyszymy, że rząd znajduje się w rękach Putina i Merkel. To z pewnością też odruch antyliberalny. Bo kto nie akceptuje liberałów? Kościół i partie komunistyczne – dla nich liberalizm to jest groza. Choć dla każdego z innego powodu: dla Kościoła, bo kojarzy się ze swobodą obyczajów, a dla komunistów – bo kojarzy się z kapitalizmem.

Wielu Polaków dobrze jednak wspomina PRL-owski komunizm. Popularność np. Edwarda Gierka zamiast maleć, rośnie.

Nikołaj Iwanow: Moim zdaniem taka pamięć PRL-u bierze się z trudności początkowego stadium kapitalizmu w Polsce – powstania dużych nierówności, których nie było za Gierka. Chciałbym też jednak zauważyć, że tego nie ma wśród młodego pokolenia, to nostalgia ludzi, którzy żyli w tamtym ustroju, którzy pamiętają, że mieli zapewnioną pracę, przyszłość, mogli coś bezkarnie ukraść w pracy, nie było bezrobocia, mogli dostać talon na „Malucha” itd. Jednocześnie jestem przekonany, że system gierkowski z finansowego i gospodarczego punktu widzenia był jednym z najlepszych w ramach komunizmu. Gierek dał przykład, że można brać pieniądze od kapitalistów i jednocześnie być lojalnym wobec Moskwy, budować minimalnie dobre zaopatrzenie we własnym kraju i dawać ludziom żyć. On zapewnił Polsce 10 lat stabilności.

N.D.: Tyle że doprowadził Polskę do ostrego kryzysu gospodarczego.

N.I.: Tak, ale z punktu widzenia komunistów Gierek był jednym z głównych pogrobowców komunizmu.

N.D.: Nie wiem nic o tym, by Gierek miał jakąś licencję od Kremla na to, by przeprowadzić swój eksperyment z Zachodem, ale był to na pewno odważny krok psychologiczny. W bloku sowieckim były różne rozwiązania gospodarcze. Np. na Węgrzech była rebelia, czyli powstanie 1956 r., po której wprowadzono bardzo ostry reżim polityczny, ale zapewniono też pewien dobrobyt materialny, zwłaszcza rolnikom.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się