fbpx
z Bronisławem Wildsteinem rozmawia Adam Puchejda kwiecień 2011

Polska kultura jest katolicka

Chrześcijaństwo jest religią uniwersalną, ale ma swoje warianty narodowe. A więc jest jasne – mówi w rozmowie ze „Znakiem” Bronisław Wildstein – że kultura polska będzie eksponowała własny wariant chrześcijaństwa, co nie znaczy, że w tym wypadku musi ono zatracić swój uniwersalny wymiar. W Polsce to jest tym bardziej wyjątkowe, ponieważ Polska była bardzo długo pozbawiona suwerenności i religia wówczas stanowiła czynnik spajający. Zwłaszcza że mieliśmy do czynienia z odebraniem suwerenności w dużej mierze przez państwa deklarujące odmienne wyznania: prawosławie i protestantyzm. A więc w tym momencie odwołanie się do tradycji religii jako spoiwa wspólnoty jest rzeczą naturalną. Symbole narodowe i religijne są w tym wypadku wyjątkowo zintegrowane. Po prostu: taka jest polska kultura i nie ma innej.

Artykuł z numeru

Zmierzch religii smoleńskiej?

Adam Puchejda: Czy utożsamiał się Pan z ludźmi, którzy stali pod krzyżem, tu nieopodal, pod Pałacem Prezydenckim?

Bronisław Wildstein: Absolutnie tak. Z tymi, którzy tam stali. Z tymi, którzy oddawali hołd poległym. To, czy ktoś jest czy nie jest członkiem danej wspólnoty, poznaje się właśnie w takich momentach. Wtedy dokonujemy wyboru.

Pańskim zdaniem nasza polskość musi się jednak wyrażać w tego rodzaju języku narodowych i katolickich symboli? Taki język może być spoiwem naszej wspólnoty? A może on tak naprawdę jest naszą słabością, nie siłą?

No, Pan zadaje dość fundamentalne pytanie, które można przeformułować: czy nasz naród jest dla nas obciążeniem czy szansą? Czy powinniśmy traktować naszą wspólnotę jako brzemię, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć, abstrahując od tego, czy to w ogóle jest możliwe, czy wręcz przeciwnie – jest to pewien fundament, na którym można budować? Więc ja mówię jeszcze raz – sprawa jest absolutnie podstawowa, dlatego że to jest pytanie, czy chcemy być Polakami. Czy chcemy być wspólnotą narodową czy nie. Czy możemy nie być tą wspólnotą narodową. Otóż istniał po upadku komunizmu taki dość rozpowszechniony mit o przezwyciężeniu tożsamości narodowej. Tożsamość narodowa traktowana była jako artefakt kulturowy, coś, co należy przezwyciężyć i odrzucić, żeby potem roztopić się w zjednoczonej Europie. Oczywiście to był nonsens – nazwijmy rzeczy po imieniu. Naród jest tą oczywistą tożsamością, najszerszą możliwą wspólnotą, którą ludzie rozpoznają. Nie ma narodu europejskiego. Ludzkość jest bytem abstrakcyjnym. Fundamentem wspólnoty jest też jakieś przeżycie, które dopiero później się racjonalizuje. Nie ma wyrozumowanej do końca wspólnoty. Ona musi być przeżyta. Oczywiście w każdej takiej wspólnocie może się też pojawić i zawsze się pojawia jakiś margines patologii. W takiej grupie – jak ta na Krakowskim Przedmieściu – która wyjątkowo mocno to przeżywa, margines patologii jest większy. Ale nie o tym chciałbym mówić, bo nie ma sensu mówić o patologii. W takiej grupie – jak ta na Krakowskim Przedmieściu – która wyjątkowo mocno to przeżywa, margines patologii jest większy. Ale nie o tym chciałbym mówić, bo nie ma sensu mówić o patologii.

Ale czy jedyne, z czego możemy czerpać, to repertuar narodowo-katolickich symboli?

Proszę Pana, każda kultura jest zakorzeniona w religii, każda. Teraz, podobno, pojawia się jakaś inna, chociaż ja nie wierzę w kulturę całkowicie wykorzenioną z religii, ale mniejsza o to. Kultura wyrasta z religii. Chrześcijaństwo jest religią uniwersalną, ale ma swoje warianty narodowe. A więc jest jasne, że kultura polska będzie eksponowała własny wariant chrześcijaństwa, co nie znaczy, że w tym wypadku musi ono zatracić swój uniwersalny wymiar. W Polsce to jest tym bardziej wyjątkowe, ponieważ Polska była bardzo długo pozbawiona suwerenności i religia wówczas stanowiła czynnik spajający. Zwłaszcza że mieliśmy do czynienia z odebraniem suwerenności w dużej mierze przez państwa deklarujące odmienne wyznania: prawosławie i protestantyzm. A więc w tym momencie odwołanie się do tradycji religii jako spoiwa wspólnoty jest rzeczą naturalną. Symbole narodowe i religijne są w tym wypadku wyjątkowo zintegrowane. Po prostu: taka jest polska kultura i nie ma innej.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się