fbpx
Łukasz Garbal maj 2016

Unia Europejska czy Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego?

Brendan Simms rysuje pasjonującą panoramę dziejów Europy od upadku Konstantynopola po rok 2012. Książka zainteresuje nie tylko miłośników historii, ale i polityki.

Artykuł z numeru

Rodzice w dobrej odległości

Rodzice w dobrej odległości

Przeszłość otwiera przed nami drzwi. Simms nie napisał katalogu dat i miejsc, ale – trzeba użyć komercyjnego, lecz idealnie pasującego określenia – thriller, zachowując źródłowy charakter pracy, opatrzonej w dyskretne, solidne przypisy. Autor skoncentrował się na analizie przyczyn i skutków zdarzeń, bez uciekania w erudycyjny gąszcz dygresji. Książka prowokuje do pytań i zachęca do poszukiwań. Simms jest przewodnikiem, dzięki któremu możemy zacząć rozumieć, o co chodziło w historycznym „tańcu mocarstw” i zmianach sojuszy w ciągu pół tysiąca lat – co było prawdziwe, a co drugoplanowe czy tylko oficjalnie deklarowane.

Nie idzie tu, rzecz jasna, o odkrycie „niezmiennych praw historii”, ale geopolitycznych prawidłowości i ukazania splotu polityki zagranicznej i wewnętrznej, co Simms uzupełnia niesamowitym wyczuciem powtarzalnych sytuacji w historii – kiedy np. pokazuje, że pierwsza interwencja Amerykanów w świecie muzułmańskim to konflikt z berberyjskimi piratami tuż po utworzeniu Stanów Zjednoczonych (gdy marynarka brytyjska przestała pełnić funkcję ochronną dla amerykańskiego handlu). Dlaczego wojna o sukcesję polską nie toczyła się w Polsce? Jakie były skutki kryzysu ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów na Konstytucję USA? Dlaczego nazwa wojny o sukcesję austriacką jest myląca? Czy geopolityka miała wpływ na wybuch rewolucji francuskiej? Dlaczego powiodło się Wielkiej Brytanii, a Rzeczypospolitej nie (związek między wolnościami wewnętrznymi a siłą państwa nie jest automatyczny). W opisie ostatnich wydarzeń naturalna ostrożność historyka nie pozwala zapewne nawet na stawianie pytań o związek otwartej agresji Rosji na Gruzję z wybuchem kryzysu ekonomicznego na Zachodzie – czy o związek agresji na Ukrainę z kryzysem uchodźczym, czytelnik jednak, zachęcony lekturą, te pytania zapewne postawi. Małe zmiany wywołujące dalekosiężne skutki – oto materia tej książki.

Książka Simmsa to świetna lektura dla polityków: krytyczne czytanie przeszłości pozwala uwolnić się od pęt wyobrażeń o niezmienności stosunków między państwami, zwraca też uwagę na najważniejszy dylemat, przed którym stoją kraje Europy.

Simms przez większą część książki pokazuje, że na dzieje państw europejskich (oraz USA) najbardziej oddziałuje środek kontynentu. Tak jak na szachownicy – kto panuje nad centrum, ten najczęściej ma silniejszą pozycję. Dla Brytyjczyka tym centrum są Niemcy. Nie chodzi o hegemonię kraju o tej nazwie, tylko o fakt, że geopolityczna walka o wpływy toczyła się właśnie wokół tej przestrzeni, która przez kilkaset lat analizowanej historii określana była mianem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Był to pierwowzór Unii Europejskiej, z tak współczesnymi problemami: „najdrobniejsza sprawa wymaga memorandum, memorandum omawiane jest na konferencji, a jeśli w mieście wybuchnie pożar, to trzeba zwołać konferencję w sprawie omówienia tego, czy pożar należy gasić i jakim sposobem” (rok 1735). Czy skończymy jak Święte Cesarstwo? Czy Wielka Brytania – w której porozumieniu z Niemcami Simms widzi nadzieję dla Europy – powróci do gry, czy osunie się w splendid isolation?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się